Zapodam kilka słów o moich przygodach, zacznę w skrócie:
- 1988-1992 MS-DOS
- 1992-1995 MS-DOS + Windows3.11 & 95
- 1998-1999 Windows98, 98SE, ME
- 2000-2002 Windows2000
- 2002-2008 Windows XP & Aurox
- 2009-2012 Windows7 & ArchLinux
- 2012-2021 Windows 8.1/10 & cała stajnia Linuchów (Mint, Arch, Manjaro, Astra, Debian, Gentoo, FBSD, OpenSolaris)
- 2022 ???
Wysiadłem, zwłaszcza po przygodach w latach 2012-2021, dość mam. Opowiem dlaczego, może w punktach, łatwiej będzie:
- Windows7 = z deka niedorobiony pod dyski NVME PCIE oraz wielosystemowość, wieczna udręka z UEFI i miltibootem, mułowaty na te czasy OS
- Windows 8.1 = jedyny, który jest na mocy żyć na moich dyskach dłużej aniżeli ze dwa miechy (po zabawie z NTLite)
- Windows10/11 = nawet nie wiem co to...
- Linuchy ze stajni debianowatych = porażka, mamy XXI wiek a oni śpią, soft skrobany i to na raty, masa problemów z aktualizacjami, nowościami
- Linuchy ze stajni archowatych = porażka to mało powiedziane, słynny Manjaro i inne gady sypią się praktycznie po każej aktualizacji.
- Gentoo = dajcie spokój, obsługa kompilacji i całej reszty rodem z czasów PRL, szkoda gadać.
- Solaris = stabilny ale taki z deka na jakąś dobrą Amigę PPC 
Od jakiegoś czasu użytkuję tylko iPhone'y, kiedyś byłem wrogiem telefoników "na pokaz dla bogaczy", dzisiaj nie wyobrażam sobie ujadać się z jakimś Androidę, mam aż cztery Androidy pod dachem (żona, dwie córki, syn), na piątego "sku^$*#@^$(@^$(@^$(@ xyz" nierwów i miejsca nie ma.
Pomyślałem sobie, że zacznę od czegoś z nowszych dla mnie lat (ja już dziadzio) i zacznę od jabłka opartego na Retinie, DDR3-1600 i jakimś dobrym SSD dlatego wylądowałem tu na forum. Jeśli, jest jak większość mówi a mówią że jak już siądziesz na MacOS-X'a to z niego nie zejdziesz. Mi do życia potrzebnye jedynie Internet, Adobe Premiere, Photoshop, jakiś Excel z Wordem na czele, wirtualizacja oparta o VT-d/VTd-IO, Vt-x + kilka programików do zabawy (Audacity, MapsOffline). Nic więcej, zatem sobie pomyślałem że jeśli nie użeram się z iPhoneami opartymi o iOS to może w końcu spokoju nabędę na jakimś MacOS zainstalowanym na jakimś leciwym MacBook'u Pro? Jak myślicie?
Linuch i Windows zjadły mi nerwy, Windows stał się komerchą po całości, programiki DEMO na Windows to zabawki, często na tworach FREE tracimy na czasie i jakości. Z Linuchem jest podobnie, jest pierdylionek pakiecików z których 98% z pierdylionka nie tworzy tego co powinno być tworzone. No nie da się, porównajcie mozliwości Adobe Premiere czy Sony Vegas z jakimś pseudo mitem na Linuxa, nie ma szans.
Z wirtualizacją jest podobie, słynny VirtualBox to jak dla mnie, jakiś uciekinier z oddziału zamkniętego, zero to ma szans w stabilności do choćby VMWare. Z całym innym softem jest podobnie, fajne linuch ma jedynie pulpity i fajną szybkość w XFCE lecz... gdy zaprzągniemy to do prawdziwej pracy to pada i kwiczy. Wczoraj zaktualizował mi się Arch, jajko zostało to samo a dzisiaj VBOX wścieklizny dostał i już pół dnia kombinuję, aby wirtualka zadziałała. I tak... średnio co 2,3 miechy mega niespodzianka. Dajcie sobie spokój z Linuchami.
Właśnie kolega wyżej pisze, to co ludzie powiadają: nie wyobrażam sobie powrotu na Linux/Windows. Potwierdza moje słowa, ja do innych smartfonów aniżeli Apple nigdy nie wrócę. Gdy przesiadłem się z Huawei P8 / P9 i innych Honorów na starego iPhone5 wtedy... wszystkie problemy jak ręką odjął. Z czasem pokombinowałem iPhone 5S (64 bitowy z większą pamięcią) no i z czasem przymusowa przesiadka na SE 2016 bo na 12.X.X mało apek działa. Gdy zasiadłem (dwa lata temu) na SE problemy z telefonami mi się skończyły. Ludzie, ja nigdy na telefon już nie warknąłem!! Kamera video 4K bajka, ekran druga bajka, dotyk cacy nawet gdy paluchy upitolone po całości, zasięg super, używam SE jako modem LTE w Tetherningu, hula mi net non stop 80-90Mb/s, baterię wrzuciłem nową (RepairPro, mega mega mega super, lepsza od oryginału), GPS satelity wykrywa natychmiast i od razu (na 12 piętrze przy zamkniętym oknie 1,5m od okna minimum 3,4 satelitki na zielono (Fixed)), mały, poręczny, lekki. Nic dodać - nic ująć no i tutaj 2GB RAM to jak w Huawei minimum drugie tyle, odpalam Safari, odpalam apki takie jak: Allegro, OLX, Poczta, MapsME, komunikator i... hulam po wszystkim, nic się nie wiesza, RAM nie brakuje, wszystko na tym zrobię, nic dodać, nic ująć. Brakuje mi tylko DUAL SIM i delikatnie większego ekranu. Stary iPhone stuka lepszej jakości filmy i foty jak nowe buble ze sklepu ale to trzeba potrzymać w łapie, poużywać z kwartał i wtedy opiniować.
A teraz dylemat...
Ludzie, wciskają mi TEXTY pt. "na MacBooku Pro" będziesz miał życie cacy.
No i szykuję się ... szykuję lecz na razie muszę poczytać, mi sprzęt potrzebny z dyskiem minimum 1TB i choćby 4 rdzeniami z pełną obsługą wirtualizacji. W gry nie gram ale zabawa z filmami w 4K-H264 swoje "zeźre" z wydajności, miłoby było posiadać lapka z dyskiem NVME.
Ekran Retina mnie czarują, czuję te PPI na matrycy 14.X, teraz mam wrak od HP z 12.5" 1920x1080 i nie wyobrażam sobie przeskoczyć z tego na jakiś 15.6" z 1920x1080, dla mnie wtedy "kratka na ekranie". No i RAM... te 16GB minimum, przy wirtualkach które ze względu na pracę używac muszę to tyle co nic.
Co do zabawy na Windows czy Linuchach to szczerze odradzam no chyba że ktoś ma dobry sprzęt. Jak dla mnie średniej klasy GTX mający choćby 4GB RAM, do tego 16GB DDR4, szybki NVME i procek choćby z realnymi 4 jajkami, to takie minimum na dzisiejsze czasy + odpowiedni ekran.
Poniżej chcąc żyć z Windows10/11 nie ma sensu siadać, mowcie co chcecie, to się potem czuje.