Przesiadłem się z 5s na 8. Pierwsze co zwraca uwagę to sporo większa masa, która wraz ze zwartą szklaną obudową sprawia dobre wrażenie solidności i wysokiej jakości. Trochę bałem się przesiadki z 4 cali na 4,7, ale nie jest źle, choć czasami trzeba poprawiać uchwyt. Pomaga Reachability, czyli ściąganie na dół ekranu przez podwójne dotknięcie Home.
Ekran jest bardzo dobrej jakości, a True Tone robi ogromną różnicę, bez niego wyświetlacz wydaje się zimny jak wnętrze sali operacyjnej. Dla mnie różnica w odbiorze jest ogromna. Szkoda, że nie jest to OLED jak w X — tam obraz wydaje się wręcz namalowany na samym szkle, no i ta czerń... Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
Kolejna sprawa to usprawniony Touch ID. Niby drugiej generacji, a jakby co najmniej czwartej – w porównaniu do 5s działa dużo szybciej, wręcz błyskawicznie (wystarczy dotknąć na ułamek sekundy i odblokowane) i z dużo większą precyzją. W 5s odblokowywał się może z 3/10 razy, palec musiał być idealnie suchy a czytnik idealnie czysty, co było problematyczne bo bardzo pocą mi się ręce. Natomiast czytnik w 8 odblokowuje telefon prawie zawsze. Może ze 2 razy nie odblokował przy pierwszej próbie przez te kilka dni jak go mam.
Home nie klika się, ale lekko wibruje, co ma symulować wciśnięcie i następnie puszczenie. Nie jest to oczywiście takie samo wrażenie, ale w pewnym sensie dajemy się nabrać dzięki temu, że wibracja następuje dwa razy.
Co z tym związane — cały nowy system wibracji, który w rzeczywistości nie jest taki nowy, ale przy przesiadce z 5s tak. Bardzo delikatne wibracje, wręcz takie „puknięcia” pojawiają się często w różnych miejscach, np. gdy mieliśmy powiększone zdjęcie i zmniejszamy je do normalnej wielkości. Czasami te puknięcia wydają się nie na miejscu, nie wiem jak opisać to wrażenie — nie powiedziałbym, że mi przeszkadzają, ale nie wiem, czy są potrzebne. W ogóle sama wibracja jest zupełnie inna, dużo cichsza, bardziej skoncentrowana i precyzyjna. Jeśli ktoś wykorzystywał dźwięk wibrującego telefonu na blacie do odbierania telefonu to musi zmienić przyzwyczajenia, bo to buczenie odeszło już do przeszłości.
Oczywiście te puknięcia pojawiają się przy kolejnej ważnej funkcji czyli 3D Touch. Jest to duże usprawnienie i już przyzwyczaiłem się do korzystania z niego, choć myślę, że nie jest to nic przełomowego, bez czego nie da się żyć.
Kolejna sprawa to głośniki. Robią naprawdę duże wrażenie. Grają dużo głośniej i lepiej niż w starej 5s-ce. Są to głośniki stereo, ale zauważyłem, że ten od rozmów gra ciszej niż ten dolny.
Jeśli chodzi o brak mini jacka to póki co nie przeszkadza mi on. Nie miałem konieczności jednoczesnego ładowania i słuchania muzyki. Sama przejściówka z Lightning na jack jest bardzo wiotka i cieniutka, sprawia wrażenie kruchej, poza tym nie jest zakończona kątowo jak jack w moich słuchawkach. Ogólnie nie spodziewam się, że wytrzyma choćby pół roku.
Nie zaistniał jeszcze konflikt interesów między ładowarką a słuchawkami z powodu kolejnej istotnej sprawy – baterii. W porównaniu do 4–letniego 5s-a... Cóż, co tu porównywać? 5s musiałem podładowywać w pracy, a z 8 na koniec dnia mam tak z 60-70% baterii...
Ostatnia ważna różnica to oczywiście aparat. Dużo lepiej działa lampa błyskowa, której użycie nie powoduje, że drugi plan znika w odmętach ciemności. Przednia kamerka też jest dużo lepsza, fajną opcją jest też Retina Flash. Cieszy również możliwość nagrywania w 60 klatkach na sekundę i slow motion w 240 klatkach na sekundę.
Jeszcze ogólna uwaga na temat iOS 11 — oczywiście jest dużo płynniejszy na 8 niż na 5s, ale nie jest to idealna płynność. Zdarzają się małe przycięcia oraz błędy animacji. Może tylko odnoszę takie wrażenie ze względu na upływ czasu, ale wydaje mi się, że 5s na iOS 7 działał idealnie.