To mój debiut na MyApple, więc niech wszystko będzie tak, jak należy. Jestem Ania. Psycholog i terapeuta, a przy okazji, czy może przede wszystkim, entuzjasta mobilnych aplikacji dla dzieci.
Już słyszę te zdegustowane pochrząkiwania – psycholog, który poleca dawanie maluchom tabletów? A no poleca, ale z trzema zastrzeżeniami: nie wszystko, nie wszystkim, nie zawsze.
Na co dzień współtworzę serwis wcosiebawic.pl, poświęcony tematyce mobilnej: recenzuję aplikacje dla dzieci, piszę artykuły, wspominam o nowościach i okazjach cenowych.

Mobilne gry dla dzieci.

Dziś chcę wrzucić na tapetę temat aplikacji dla najmłodszych. Czy istnieją mobilne produkty odpowiednie dla dzieci pomiędzy pierwszym a trzecim rokiem życia? Zobaczmy, co w tej kwestii proponuje nam App Store.

Na początek kryteria? Czego w ogóle szukamy? Jak mają wyglądać gry dla użytkowników, którzy ledwie potrafią przytrzymać w rękach iPhone’a, o iPadzie nie wspominawszy. Po pierwsze, nie mogą mieć reklam i możliwości połączenia z siecią. Aplikacjom, w których maluch jednym kliknięciem przejmuje moje konto na Facebooku, uprzejmie dziękuję. Nie pragnę osobliwych wpisów na profilach społecznościowych – wolę swoje profile takimi, jakimi są pod moją kontrolą. Podejrzewam, że macie podobne odczucia.
Maluchy, które dopiero oswajają się z technologią, potrzebują do zabawy prostych i przejrzystych produktów. Takich, które obsługuje się w 100% intuicyjnie. Osobiście bardzo lubię, jeśli wszystkie opcje zabawy ukryte są w zabezpieczonym hasłem panelu rodzica. Maluch powinien uruchamiać grę jednym kliknięciem, reszta regulacji nie jest mu do szczęścia potrzebna.
O zabezpieczeniach tyle, teraz kwestia treści. Co powinno pojawić się na ekranie iPada, by zainteresowało naszego malucha? Najlepiej, jeśli będzie to coś kolorowego, z dźwiękami i animacjami – taka wirtualna pozytywka, czy seria interaktywnych obrazków, w których głównym zadaniem użytkowników jest eksploracja. Dzieci roczne i dwuletnie z lubością oddają się poznawaniu otaczającego świata. W tym ważnym rozwojowo zadaniu absolutnie nie wolno im przeszkadzać. Gry z mocno narzuconą strukturą i presją czasu od razu odłóżcie w kąt – nie przydadzą się. Chyba, że macie ochotę rozzłościć Wasze słodkie pociechy.

Surowych zasad wystarczy. Czas na żywe okazy.

Moobaa

Na pierwszy ogień interaktywna książeczka obrazkowa dla dzieci od – uwaga! 8 miesiąca życia. Czyli, Drodzy Rodzice, jeśli maluszek wzmocnił już mięśnie szyi, siedzi sam, bez podparcia, możecie położyć mu na kolanach iPada z aplikacją Moobaa . W skład książeczki wchodzi kilkanaście obrazków zwierząt. Delikatne i przejrzyste rysunki zawdzięczamy duńskiej artystce Pia Olsen – ilustratorce bajek dla dzieci i magazynów dla dorosłych. Obsługa książeczki na piątkę. Bez reklam, bez linków, bez tysiąca opcji. Wystarczy, że dziecko dotknie ekranu – i to w dowolny sposób (palcem, pięścią, czy całą dłonią) – a kolorowe ilustracje zaczną się poruszać, wydając przy tym charakterystyczne dla siebie odgłosy. Minusy? Plansz mogłoby być więcej.

Sound Shaker i Bug Builder

Inne aplikacje, o których myślę, kiedy ktoś pyta mnie o mobilne gry dla najmłodszych, to produkty z serii Tickle Tap Apps . Ja i moi testerzy mamy dwie ulubione: Sound Shaker i Bug Builder . Obie w podobnym klimacie – z delikatnymi rysunkami, białym tłem, przyjaznym interfejsem.
Aby opisać Wam, o co chodzi w pierwszej zabawce – Sound Shaker, musiałam chwilę pogłówkować. Jest niezwykła i tę niezwykłość trudno przekazać słowami. Pozwólcie, że mimo wszystko spróbuję: każde dotknięcie ekranu powoduje powstanie na nim grającej kropki. Im dłużej przytrzymamy palec , tym wyższy jest wydawany przez nią dźwięk, kropka rośnie i zmienia kolor. Dodatkowe brzmienia otrzymujemy przechylając ekran urządzenia – kropki przemieszczają się, a uderzając o siebie nawzajem, wydają bogactwo nowych dźwięków. Ufff… nie wiem, czy to zrozumiałe. Na wszelki wypadek podsyłam filmik:

Lubię Sound Shaker, bo uwrażliwia i uspokaja, a przy tym pozwala na swobodną eksplorację.

Druga pozycja, Bug Builder, to zabawa dla kreatywnych. Temat apki bombowy – trzeba stworzyć własnego robala. Aby to zrobić, gracz musi wybrać jeden spośród kilku dostępnych pancerzyków, a następnie ozdobić go przy pomocy kolorowych farbek. Ostatni etap gry to powołanie robala do życia. Wystarczy tylko kilka razy stuknąć w ekran urządzenia i gotowe! Reszta ciała robaka pojawia się losowo (i w co trudno uwierzyć, za każdym razem jest inna). Ukończone dzieło można oczywiście sfotografować i zachować w prywatnej galerii.
To co prawda nie najlepszy przykład gry bez narzuconej struktury, ale w przypadku dzieci dwuletnich zabawka i tak sprawdza się znakomicie. Kształtuje kreatywność i doskonali sprawność manualną. Jest tylko jeden problem: jeśli dzieci dowiedzą się, że robale można fotografować, Wasza galeria zapełni się w niekontrolowanym tempie. Przekonałam się na własnej skórze. Ostrzeżenie zamieszam poniżej.

Little Fox Music Box

Mam taką aplikację, którą lubię oglądać razem z maluchami. Nazywa się Little Fox Music Box i jest to moim zdaniem jedna z najpiękniejszych produkcji, jakie wpadły w moje ręce. Pomysł wcale nie nadzwyczajny – kilka interaktywnych plansz i trzy piosenki do wysłuchania. Siła tkwi w wykonaniu. Rysunki przygotowała Hedi Wittlinger – znakomita niemiecka artystka, nominowana do Oskara w kategorii Najlepszy animowany film krótkometrażowy za dzieło Das Rad – Skały. Ilustracje są znakomite, a do tego interaktywne! W całej aplikacji znajdziecie ponad 100 elementów interaktywnych. Moi testerzy są wniebowzięci za każdym razem, kiedy uda im się odkryć nowe niespodzianki, a po zabawie zawsze nucą pod nosem którąś z trzech oferowanych w aplikacji piosenek: Old Mac Donald, Evening Song lub London Bridge. Zabawa jest bardzo prosta, ale przy regulowaniu opcji maluchy potrzebują pomocy osoby dorosłej. Temat do poprawy przy updacie , ale ze względu na pozostałe atuty, wybaczam i pozostawiam Little Foxa w dziale aplikacji dla najmłodszych.

My PlayHome

Nieco lepiej z kwestią obsługi radzi sobie aplikacja My PlayHome . Aby rozpocząć zabawę wystarczy jedno kliknięcie w wielki znaczek „play”. Maluchy mają przed sobą interaktywny dom dla lalek. Rezydencja składa się z kilku pomieszczeń: jest salon, pokój dziecięcy, łazienka – wszystkie pełne elementów interaktywnych, które można naciskać, przestawiać, a po zakończeniu zabawy, przywrócić do pierwotnego położenia. Dzieci wybierają spośród piętnastu bohaterów różniących się rasą, ubiorem i wiekiem. Postacie można przemieszczać z pokoju do pokoju, a przede wszystkim angażować w wykonywanie domowych obowiązków. W kilku słowach – dom dla lalek na iPadzie. Nie kosztuje majątku i można go zabrać w podróż samochodem, czy do lekarza. Starsze dzieciaki, tak około 3-4 roku życia, polecam zaangażować we wspólne odgrywanie scenek. Wybierzcie swoje postacie i zacznijcie zabawę w dom!

Toca Band

Nie mogłabym zakończyć artykułu bez wspomnienia choć jednej zabawki od Toca Boca . O tej szwedzkiej firmie, produkującej genialne aplikacje dla maluchów, będę pewnie mówić jeszcze nie raz. Ich produkty wciągają nawet dorosłych (i mam na to kompromitujące co poniektórych dowody, ale jest jeszcze za wcześnie, by je ujawniać ;). Toca Boca dociera do serc dzieci i rodziców wypuszczając do App Store’a proste, wirtualne zabawki!
Dla najmłodszych wybrałam aplikację: Toca Band . Apka pozwala dzieciakom stworzyć swój własny zespół muzyczny. Przed maluchami scena, a na niej osiem miejsc, które trzeba zapełnić. Na angaż czeka szesnastu nietypowych muzyków, wśród nich przestraszony kastaniet, uśmiechnięty kucharz-bębenek i śpiewaczka operowa w osobie starszej pani. Postacie wydają różne dźwięki, w zależności od tego, na którym miejscu sceny je postawimy. Zabawnie, prosto, bez reklam, bez sieci.

Ufff… i tak oto dobrnęłam do końca. Sześć aplikacji dla najmłodszych. Myślę, że na początek wystarczy. Dajcie znać, które gry sprawdziły się w przypadku Waszych małych testerów! Jestem bardzo ciekawa opinii tych prawdziwych ekspertów .