Korzystając z ekosystemu Apple mamy sporo szczęścia. Podobnie jest z samym rynkiem mobilnym. Sytuacja w sprzęcie RTV jest żenująca. Klient traktowany jest dobrze wyłącznie do momentu zakupu telewizora.

Kupiłeś produkt? To teraz spadaj i wróć do nas za 5 lat. Tak traktują nas często producenci telewizorów i wielu innych sprzętów, w tym również samochodów. W tym ostatnim przypadku mamy jeszcze dealerów, którym zależy na obsłudze gwarancyjnej. Generalnie jednak dbanie o klienta po dokonaniu zakupu się kończy.

Piję tutaj do sytuacji związanej z platformami Smart TV. Co roku pojawiają się nowe telewizory na rynku, a stare odchodzą w niepamięć. Jeśli nowe aplikacje są kompatybilne to zdarza się, że pojawią się na starszych modelach, ale decyduje o tym bardziej przypadek, niż chęć zapewnienia wsparcia.

alt text

Wczoraj odbyła się Polska premiera telewizorów LG. Urządzenia te oparte są o WebOS 2.0 bazującym na tym, co powstało dla smartfonów Palma. WebOS cechuje przejrzysty interfejs i wygoda obsługi oraz w tej edycji spora poprawa wydajności względem zeszłorocznej wersji. Nabywcy modeli 2014 nie otrzymają jednak systemu WebOS 2.0. LG planuje zaktualizować te modele dodając część funkcji z kolejnej generacji oraz poprawiając nieco szybkość działania. Nie będzie to pełna aktualizacja do WebOS 2.0, a to oznacza też brak pełnej kompatybilności z kolejnymi aplikacjami, które będą pojawiać się na rynku.

Patrząc na wsparcie dla kolejnych generacji iPhone’a, to co robi LG z WebOS jest nieco śmieszne. Roczne telewizory nie doczekały się kolejnej wersji systemu. Rzeczywistość jest jeszcze gorsza. LG praktycznie jako jedyne zadbało o to, aby zeszłoroczne modele w jakimkolwiek stopniu zyskały nowe możliwości. Telewizory Sony przecież nie dostaną Androida, choć kryje się on pod spodem ich interfejsu. Telewizory Samsunga nie otrzymają Tizena jeśli nie zakupimy dodatkowego Evolution Kit za około tysiąc złotych. Przemilczę Philipsa, Panasonica, Toshibę czy TCL.

Telewizory wcale nie są tanie. Ten WebOS, czy inna platforma Smart TV jest obecna na modelach za 2-3 tysiące złotych. W ofercie są też modele za 10, czy nawet 20 tysięcy i one również nie otrzymują dalszego wsparcia.

Wydaje mi się, że na rynku mobilnym sytuacja zaczyna się powoli normalizować. Producenci smartfonów starają się zapewnić wsparcie. Robią, to ponieważ jest spora konkurencja, dużo się mówi o mobile’u. Przede wszystkim, cykl życia urządzeń jest krótszy i klienci już po roku, góra dwóch muszą podjąć decyzję o zakupie kolejnego telefonu. Jeśli są zadowoleni z obecnego modelu, to prawdopodobnie sięgną po kolejną słuchawkę od tego samego producenta.

alt text

W samochodach regularne aktualizacje oferuje praktycznie tylko Tesla. Inni producenci często nawet każą sobie słono płacić za możliwość zaktualizowania nawigacji. O poprawkach do całego systemu multimedialnego możemy zapomnieć. Czasem gdzieś tam fascynaci wyciągną wersję z nowszego modelu i wrzucą ją na Chomika. Ale sam producent już o to nie zadba.

Wsparcie dla iPhone’a 4s, darmowy Windows 10, coraz częstsze aktualizacje słuchawek z system Android - to efekt działań konkurencji. Wciąż jednak przy zakupie wielu kosztownych rzeczy jesteśmy zapominani zaraz po odejściu od kasy.