MacBook zwany pożądaniem
W najbliższy piątek 10 kwietnia premierę będzie miał nowy MacBook. Komputer przez niektórych nazywany najdroższym netbookiem świata. W rzeczywistości będzie to klucz do dalszych wzrostów Apple na rynku komputerów osobistych.
Nowy MacBook spotkał się z falą krytyki, a dla wielu stał się obiektem kpin. Tim Cook nazwany został pazernym na kasę księgowym, a Apple firmą w której skończyły się pomysły Jobsa. To wszystko przypomina premierę iPhone’a, iPada oraz MacBooka Air.
Przyznam się szczerze, że sam mam bardzo mieszane uczucia co do MacBooka. Z jednej strony to sprzęt, który zachęca do siebie wyglądem, konstrukcją, ekranem, ale cena i wydajność wręcz odpychają. Zresztą sam na zakup się nie zdecyduję, ponieważ mój 13-calowy Air z połowy 2013 r. działa świetnie. Znajomym będę polecał tańsze MacBooki Air, biorąc pod uwagę wydajność i zarobki w Polsce. W końcu gabaryty MBA są wciąż bardzo atrakcyjne.
Myślę, że Apple samo też na to trochę liczy. Nowy MacBook sam będzie sprzedawał się bardzo dobrze, a jednocześnie zwiększy sprzedaż innych komputerów firmy. W końcu linia Air będzie wydawała się tańsza i w ten sposób bardziej atrakcyjna dla konsumentów, a MacBooki Pro dużo wydajniejsze.
Nie mam jednak wątpliwości, że laptop w trzech kolorach znajdzie wielu chętnych w bardziej zamożnych krajach, gdzie konsumenci nie liczą każdej złotówki. To narracja MacBooka nad Wisłą jest szczególnie oparta o cenę. Takie aspekty jak waga, wymiary, wyświetlacz są pomijane.
Tak, MacBook jest komputerem do pracy biurowej, redakcyjnej i biznesowej. Ale jeśli dla kogoś iPad to za mało, a MacBook Pro to za dużo, to właśnie takiego komputera potrzebuje. Ograniczenia czy cena to często kwestie względne.
Nowy MacBook jest taki sam jak inne nowe urządzenia Apple - pierwszy Air, pierwszy iPhone czy iPad. Te sprzęty nie były tanie, nie były pełne funkcji dostępnych u konkurencji, a ich sukces w stosunku do kolejnych generacji był umiarkowany. Od czegoś trzeba zacząć.
Tak jak nie kupię nowego MacBooka, tak bardzo chciałbym go posiadać. To kolejny, krok Apple ku zwiększaniu swoich udziałów na rynku komputerów osobistych.