„I think we're a clone now” czyli czas gdy w Apple cieszyli się z kopiowania Maków!
Tak! Był taki czas gdy Apple udzielał „licencji na kopiowanie”. Eldorado z klonowaniem trwało krótko bo od 1995 do 1997 roku.
Przypomniałem sobie o temacie podczas poszukiwania informacji o wczesnych projektach „Osobistych cyfrowych asystentów” Apple. Pamiętałem, że gdzieś na którymś z ARPLE CD jakie w latach 90 XX w. dostawali deweloperzy, mam film z projektem „Navigator”. Niestety lub na szczęście zamiast niego na ARPLE z stycznia 1995 roku odnalazłem „Apple Cable TV” z oficjalną parodią stworzoną przez pracowników Apple: „I think we're a clone now”.
Klonujemy! Mac OS sprzedajemy!
Film w sposób amatorski lecz z humorem przedstawia radość jaka zapanowała w Apple i wśród producentów komputerów po wdrożeniu programu licencjonowania systemu Mac OS.
W pierwszych scenach widzimy bankrutującego sprzedawcę klonów PC. Potem autor „teledysku” opowiada o sprzedaży licencji na ROM i System 7 powtarzając co jakiś czas refren: „I think we're a clone now”. Następnie dowiadujemy się o krachu akcji Intela, miażdżącej przewadze procesorów PowerPC, obiekcjach Gatesa i strachu w Microsofcie. W kolejnych scenach „Finder” odnajduje nieszczęsnego sprzedawcę PC i oferuje mu licencję na klony Maków (ratując go przed śmiercią głodową). Podczas „rozdawania” licencji wnikliwy obserwator zauważy żarcik z Jobsa i jego dopiero co założonej firmy NeXT. Otóż jeden z licencjobiorców (mały chłopiec w czapce z daszkiem) ma na sobie koszulkę z logo „NeXT”.
Dalej jest bardzo śmiesząca mnie w obecnym kontekście scena z Macintosh Classic na kserokopiarce, podczas gdy wykonawca śpiewa: „pomagamy im robić wierne kopie Maków”.
Samsungowi nie pomagali, a i tak robi wierne kopie choć nie Maków a iPhonów ;-)
Z kolejnych ujęć dowiadujemy się o przerażeniu Intela, którego Pentium nadaje się go „Game Boya” i musi być sprzedawane po 5$ za worek oraz o inżynierach, którym przekręcił się licznik tranzystorów w Pentium P6.
Dalej szczęśliwy sprzedawca (producent) klonów Maczków liczy kasę, a wykonawca utworu smaży jajecznicę na obudowie serwera z Pentium śpiewając, że to ciepło mogło by ogrzać cale miasto.
Zresztą sami zobaczcie:
A jak było naprawdę z klonami Macintoshy?
Początkowo przypływ gotówki że sprzedaży licencji podratował będące wtedy w tragicznej sytuacji finanse Apple. Było to 50$ za każdy sprzedany klon mogący pracować pod kontrolą Mac OS 7.x. Pamiętajmy, że wtedy starsze modele komputerów Apple używały jeszcze procesorów Motoroli, a nowe już PowerPC. Licencja dotyczyła oczywiście nowoczesnych komputerów z procesorem PowerPC. Czyli producenci klonów nie mogli używać rozwiązań z świata Intela i musieli projektować płyty główne i komputery bazujące na architekturze (między innymi) PowerPC Reference Platform (PReP), a potem Common Hardware Reference Platform (CHRP) zgodnie z wytycznymi Apple.
Motorola StarMax 3000/160MT (zdjęcie Wikipedia)
Nie było to łatwe zadanie z jakim poradziły by sobie firmy garażowe składające z byle czego klony PC. Wymagało pewnych inwestycji i przygotowań. Ale i tak bardzo szybko kilka firm zapowiedziało i rozpoczęło produkcję oraz sprzedaż klonów Macintoshy. Najbardziej przebojową i znaną z produkcji klonów, firmą był Power Computing. Wystartowali z ofertą dosłownie w kilka dni po otrzymaniu oficjalnej zgody na licencjonowanie i postawili na sprzedaż bezpośrednią. Kolejny producent klonów to Motorola. Tak, ta od procesorów i komórek. Dalej, znana wszystkim ówczesnym użytkownikom komputerów Apple z produkcji monitorów, a mi osobiście również kart do montażu nieliniowego wideo, firma Radius. UMAX wiodący producent skanerów (miałem ich kilka) też wziął się za produkcję komputerów zgodnych z Mac OS. Następnie: DayStar Digital (widziałem kilka ich produktów), APS Technologies (coś mi świta, że też ktoś że znajomych miał), MaxxBoxx oraz ciekawostka: Bandai z jej konsolą do gier Apple Pippin (jak widać nie odniosła sukcesu).
Klony Apple w Polsce
W Polsce z mojego rozeznania największą popularność uzyskały UMAXy (sprzedawane przez Applause S.A.) i DayStary (pamiętam, że u nas sprzedawała je firma Macmedia). Power Computing był rzadziej spotykany (ze względu na sprzedaż bezpośrednią i dość wysokie ceny, choć w Polsce miał dystrybutora). Komputery bardzo różniły się jakością i większość na pierwszy rzut oka bardziej przypominały dobrze wykonane „PeCety”. Moim zdaniem ładnie prezentowały się klony Radiusa, które nie odstawały jakością obudów od produktów Apple. Podobnie było z APS Technologies ale to tylko moje subiektywne oceny.
W komputerach były stosowane procesory PowerPC 601 (takie jak w pierwszej serii PowerMac 6/7/8100) ale potem również bardzo wydajne PowerPC 604e oraz „popularne” PowerPC 603. Należy pamiętać, że w tamtych czasach komputery Apple w zasadzie nie miały złącz (poza PCI wewnątrz i SCSI na zewnątrz) znanych ze świata PC. Klawiaturę i mysz podłączało się pod gniazda ADB, drukarki i modemy pod szybkie RS'y i to wszystko w formie miniDIN (coś jak złącza PS/2). Ethernet jeżeli był to też w postaci AAUI. Monitory Apple również miały inne złącza: DB 15. Dlatego niektórzy producenci klonów stosowali ułatwienia jak złącza VGA zamiast DB 15, dodatkowe porty PS/2 dla myszy i klawiatury.
W czym klony były lepsze?
„Kloniarze” walczyli o klientów na wiele sposobów. Z racji nietypowych wymagań platformy, ceny zazwyczaj były tylko o około 20-30% niższe niż porównywalnych komputerów Apple. Wyżej wspomniane ułatwienia w podłączaniu tańszych peryferii też miały znaczenie. Natomiast DayStar wyspecjalizował się w bardzo wydajnych klonach Genesis MP z wieloma procesorami (nawet cztery sztuki PowerPC 604e). System 7.x nie potrafił tego wykorzystać ale już Adobe Photoshop „szalał” na wszystkich procesorach.
Let's kick Intel ass! (zdjęcie plakatu pochodzi z serwisu The Register)
Power Computing jako najbardziej agresywna marketingowo firma zastosował jeszcze argumenty do tej pory znane ze świata PC: megaherce!
Apple podawał informacje (prawdziwe) o wyższej wydajności procesorów PowerPC taktowanych nawet niższym zegarem od produktów Intela. Wtedy Applowcy mawiali, że nie megaherce się liczą, a nowoczesna technologia. Power Computing stwierdził, że znaczenie ma i rozmiar, i technika… ups… częstotliwość taktowania i technologia! W czasie gdy PowerMac 9500 dobijał do 180 MHz, Pentium chwalił się taktowaniem 200 MHz Power Computing wypuścił klony Apple z zegarem 225 MHz reklamowane hasłem: „Let's kick Intel ass”, „We're fighting back for Mac!”!
To nie był dobry pomysł…
Pod koniec 1996 roku szefostwo Apple doszło do wniosku, że wysokowydajne klony zmniejszają sprzedaż topowych modeli komputerów Apple, na których zarabia się najwięcej co przynosiło w ogólnym rozrachunku straty. Powrót do Apple, Jobsa przypieczętował koniec ery klonów. Ich producenci mieli licencję na Mac OS 7 więc wprowadzenie Mac OS 8 automatycznie „wygasiło” sensowność produkcji klonów, które nie mogły być sprzedawane z aktualnym systemem. Apple wykupiło dział klonów od Power Computing za 100 milionów dolarów co definitywnie przywróciło poprzedni porządek rzeczy. Jedynie UMAX miał jeszcze licencję na Mac OS 8 (do połowy 1998 roku).
Nastały porządki Jobsa i „tanie” komputery produkowane przez samego Apple w postaci nowatorskiego iMac'a. Dla wymagających użytkowników Apple miał pierwsze PowerMac G3 o niespotykanej wcześniej proporcji wydajności do ceny, więc wielkiego płaczu po klonach wśród użytkowników nie było.