Mam wrażenie, że wczorajszego dnia plany Apple legły w gruzach. Przynajmniej te dotyczące zdominowania rynku usług strumieniowania muzyki. Firma z Cupertino posiadając największy potencjał możliwości, aby tego dokonać, przespała swoją szansę.

”... If you don't like my lyrics, you can press fast forward, Got beef with radio if I don't play they show, They don't play my hits; well, I don't give a shit, so", rymował w swoim kawałku ”99 Problems" znany chyba wszystkim nowojorski raper Jay Z. I rzeczywiście, może się już niczym nie przejmować. Dzięki serwisowi streamingowemu Tidal. Teraz to Apple ma 99 problemów więcej.

Jay Z to nie tylko sławny raper, to także biznesmen z majątkiem szacowanym na ponad pół miliarda dolarów. Jest właścicielem m.in. Roc Nation, przedsiębiorstwa rozrywkowego, zajmującego się menedżmentem oraz publikacją muzyki. Stoi także za Project Panther Bidco, która za kwotę 56 milionów dolarów nabyła serwis Tidal od szwedzkiego Aspiro. Jeżeli ta nazwa nie jest jeszcze kojarzona przez polskich melomanów, to serwis streamingowy WiMP już tak. On także należy, czy raczej należał, do skandynawskiego Aspiro, a jak informował Paweł Okopień, w ostatnich dniach, oba serwisy zostały ze sobą połączone. Nowy serwis zaoferuje dostęp do 25 milionów utworów w bez stratnej jakości FLAC oraz 75 tysięcy wideoklipów z poziomu aplikacji na iOS i Androida oraz przez stronę internetową.

Wczoraj wieczorem w the James A. Farley Post Office w Nowym Jorku odbyła się bardzo ważna konferencja. Przed jej rozpoczęciem oczekiwano wystąpienia Jay'a Z jako nowego właściciela serwisu Tidal. Nie wygłosił jednak żadnego oświadczenia, zastąpiła go piosenkarka Alicia Keys. Nie jest on także właścicielem, a przynajmniej nie jedynym.

”Kojarzycie" takich artystów jak: Beyoncé, Madonna, Coldplay, Rihanna, Kanye West, Daft Punk, Alicia Keys, Usher, Nicky Minaj, Calvin Harris, Jack White, Arcade Fire, Deadmau5? To nowi właściciele pierwszego serwisu streamingowego należącego do samych artystów. Wymienieni należą do pierwszej ligi popularnych wykonawców, których płyty sprzedały się łącznie w setkach milionów egzemplarzy. Aby konkurować z innymi serwisami tego typu, trzeba zaoferować muzykę w wysokiej jakości, a przede wszystkim trzeba mieć, co oferować. Do serwisu prowadzonego przez samych artystów na pewno chętnie przyłączą się też inni mając w perspektywie lepszą ochronę swoich interesów. Żegnaj Spotify, żegnaj Beats Music.