Apple oferuje bardzo dobry sprzęt oraz oprogramowanie, nie można tego samego powiedzieć o usługach. Chmura choć jest sukcesywnie poprawiana, to wciąż zawodzi.

Idea chmury Apple jest naprawdę leciwa. W styczniu 2000 roku pojawił się pakiet usług iTools, w 2009 roku przemianowany na MobileMe, a od czerwca 2011 mamy iCloud. Po czterech latach trudno powiedzieć o tym, że usługa jest dopracowana. To wciąż wersja beta, za którą większość aktywnych użytkowników musi słono zapłacić.

To właśnie opłaty za przestrzeń dyskową są dziś piętą Achillesową tej usługi. Darmowe 5 GB na użytkownika nie ma racji bytu, gdy korzystamy z urządzeń o większej pojemności niż 16 GB i posiadamy cały ekosystem Apple. Już sama ich archiwizacja pochłania cenne miejsce. Dyski w chmurze jak Dropbox czy Microsoft OneDrive oferują znacznie więcej miejsca za darmo, a płatne plany taryfowe też są znacznie atrakcyjniejsze.

Dla mnie optymalnym założeniem byłaby darmowa przestrzeń o takiej pojemności, jak zakupione przez klienta urządzenia. Posiadając iPhone’a 64 GB i iPada 16 GB użytkownik otrzymuje za darmo 80 GB w chmurze, więcej miejsca może sobie dokupić. Patrząc na ambitne plany rozwoju centrów danych Apple, nie powinno być problemów z tego typu ofertą.

Drugi problem, to wciąż brak iCloud Drive dla iOS. Skoro Apple wycofało się ze swojej wcześniejszej wizji świata bez plików, to warto to zrobić w całości, a nie tylko połowicznie. Aplikacja iCloud Drive powinna pojawić się w systemie iOS, umożliwiając łatwy przegląd dokumentów i wywoływanie odpowiednich programów do ich uruchamiania. To ułatwiłoby pracę na plikach. Dziś bez tego iCloud Drive wciąż stanowi u mnie tylko archiwum dla niektórych programów, poza tym korzystam z Dropboksa.

Najnowszym elementem iCloud są zdjęcia. Te wciąż w fazie beta, ale do finalnego wydania nie wiele się zmieni. Bardzo chcę mieć tam archiwum zdjęć z ostatniej dekady, a w przyszłości może także zeskanować stare zdjęcia i slajdy, tak aby wszystko było w jednym miejscu. Niestety w przypadku MacBooka Air o pojemności 128 GB będzie to niezwykle trudne do wykonania. Co prawda aplikacja optymalizuje swoją bibliotekę, ale sam użytkownik nie ma wpływu na to, ile ona ma maksymalnie zajmować na dysku urządzenia, podobnie jest zresztą w przypadku iOS. Brakuje tutaj zaawansowanych opcji synchronizacji.

Usługa iCloud z założenia cechuje się prostotą, mającą ułatwić nam codzienne życie. Niestety w wielu miejscach jest zbyt spłycona. Brakuje szerszej opcji zarządzania, brakuje paru wygodnych funkcji, chociażby związanych z udostępnianiem.

iCloud po raz kolejny nadaje się do poprawki. Na WWDC musimy zobaczyć konkretne zmiany w tej usłudze. A w końcu Apple przymierza się do uruchamiania kolejnych, jak Beats Music. Oferowanie usług to inna bajka, niż sprzedawanie produktów. Czas, aby ktoś w Cupertino się nad tym zastanowił.