Osoby o słabych nerwach proszę o nie czytanie tego wpisu. Nie będzie technologii jako takiej, będzie moda, a jedyny związek z nią to osoba Steve Jobsa. Nie jestem szafiarką, nie będę wam nic polecał, ani oferował darmowych próbek perfum. Napiszę tylko, co chciałem zrobić ja, a czego pod żadnym pozorem nie róbcie Wy! Nie lubię golfów, pół golfów etc., ale lubił je Jobs. Nie tylko fani firmy Apple kojarzą jej założyciela z wytartymi jeansami, adidasami i właśnie golfem, obowiązkowo czarnym. Skąd się wziął ten nieodzowny element wizerunku Jobsa, dlaczego nie tracił koloru i do jakich poszukiwań mnie skłonił? Poniższy cytat z książki Waltera Isaacsona ”Jobs” odpowie na dwa pierwsze pytania:

“W czasie pobytu w Japonii we wczesnych latach osiemdziesiątych Jobs zagadnął prezesa Sony Akio Moritę, dlaczego w należących do firmy fabrykach wszyscy noszą uniformy. ‘Sprawiał wrażenie bardzo zawstydzonego i wytłumaczył mi, że po wojnie ludziom brakowało ubrań i firmy takie jak Sony musiały zapewniać swoim pracownikom coś, w czym mogliby chodzić na co dzień’ – wspominał Jobs. Z biegiem czasu uniformy poszczególnych firm, zwłaszcza takich jak Sony, nabrały charakterystycznych cech i zaczęły służyć budowaniu więzi między noszącymi je pracownikami i firmą. ‘Doszedłem do wniosku, że taki rodzaj więzi chciałbym zobaczyć w Apple’ – powiedział Jobs. Dla Apple, firmy lubującej się w stylowości, uniform miał stworzyć słynny projektant Issey Miyake. (…) ‘Wróciłem do Ameryki z kilkoma próbkami – ależ oni wtedy wybuczeli mnie na tej scenie! Wszyscy uznali, że pomysł jest okropny.’ Przy tej okazji jednak Jobs zaprzyjaźnił się z Isseyem Miyakem, którego potem regularnie odwiedzał. Nabrał też przekonania do pomysłu noszenia własnego uniformu – zarówno z uwagi na praktyczność takiego rozwiązania (to była racjonalna przesłanka), jak i dlatego, że byłby to jego znak rozpoznawczy. ‘Poprosiłem Isseya, by uszył mi kilka czarnych golfów, które mi się u niego spodobały, a on uszył ich dla mnie około setki…’ ”

Golfy Steve’a Jobsa pochodziły zatem od Issey Miyake, a tajemnica zachowania przez nie czarnego koloru wynika z ilości sztuk, jaką projektant dostarczył założycielowi Apple. Już miałem nadzieję, że to jednak kwestia pralki Jobsa, ale o tym może innym razem… Issey Miyake jest kojarzony w Polsce głównie za sprawą perfum, ale tak, jak wspomniałem, nie zaoferuję ich darmowych próbek. Prócz czarnych golfów Jobsa, które z całym szacunkiem do mnie nie przemawiają i perfum, które także nie przemawiają tym razem do mojego nosa, także ja nie kojarzyłem innych projektów tej firmy. Postanowiłem je sprawdzić, może jakiś t-shirt? Koszula?

Wszedłem na stronę marki Issey Miyake, aktualna kolekcja to propozycje na sezon wiosna/lato 2015. I w tym miejscu przydadzą się mocne nerwy, mnie były potrzebne, by nie wybuchnąć śmiechem i nie krzyknąć WTF?! Nie zrozumcie mnie źle, całkowitym laikiem w temacie mody nie jestem, ale to, co zobaczyłem, nigdy nie znajdzie miejsca w mojej szafie. Szukałem jakiegoś basica, a znalazłem banany i ananasy. T-shirt z takim motywem, zwłaszcza latem byłby do zaakceptowania, ale marynarka, sweter czy koszula? Lubię owoce, lubię je jeść, ale nie nosić na sobie, wyjątkiem jest jabłko, ale i to trzymam w kieszeni… alt text

Sportowe marynarki, tak. Te z motywem wielkiego kolorowego ananasa na plecach? Nie. Koszule jak najbardziej, jednak tym z trzema ananasami na rękawie mówię także nie. Krótkie spodenki uwielbiam, jestem jak Charlie z ”Dwóch i pół”, ale pod warunkiem, że nie ozdabiają je banany. Firma Issey Miyake słynie dodatkowo z plis, ale please, taka plisowana bluza z kapturem to dla mnie zbyt dużo. alt text

Mam wrażenie, że wraz z odejściem Jobsa i jego czarnych golfów odeszła nie tylko legenda świata technologii, ale i prostota i ascetyzm formy. Wyobrażacie sobie Steve’a w czymś takim? Ja nie, siebie również. Jeżeli w mojej głowie pojawi się jeszcze raz pomysł posiadania czegoś firmy sygnowanej nazwiskiem Miyake, to wcześniej powącham ich perfumy, może mnie otrzeźwią.