Mesh Case - zrobiłem sobie 5c z iPhone'a 6
Ze wszelkiej maści imprez targowych zwykle przywożę kilka, a czasem kilkanaście różnego rodzaju akcesoriów i gadżetów dla moich urządzeń Apple. Nie są to zwykle jakieś drogie urządzenia, raczej tzw. drobnica. Testuję je następnie przez kolejne miesiąc i decyduję, które z nich warte są opisania. Na pewno na to zasługuje wykonana z elastomeru perforowana nakładka na iPhone'a 6 Mesh Case od japońskiej firmy And Mesh.
Elastomery to tworzywa sztuczne lub naturalne zdolne do odwracalnej deformacji pod wpływem działania sił mechanicznych. W wypadku nakładki Mesh Case jest to zdecydowanie tworzywo sztuczne. Dzięki takim właściwościom nałożenie jej na iPhone'a jest banalnie proste, a i wrażenia użytkowe są bardzo dobre.
Powierzchnia, ze względu na matowe wykończenie, przypomina silikon. Mi osobiście bardzo to pasuje. Razem z perforacją zapewnia to stabilny chwyt telefonu w dłoni.
Wspomniana perforacja nie przypomina tej, znanej z iPhone'a 5c, choć cała nakładka i do tego jej czerwony kolor (choć jest ona dostępna także w innych wariantach kolorystycznych) jednoznacznie nasuwają mi skojarzenia właśnie z tamtym modelem smartfona od Apple. Średnica dziurek perforacji wyraźnie zmniejsza się ku krawędziom telefonu. Najszersze z nich znajdują się nad logo Apple, choć nie odsłaniają go one na tyle by było ono dobrze widoczne. Właściwie jedynie co widać poprzez wspomnianą perforację to szare aluminium. Same dziurki są jednocześnie na tyle małe, by nie odsłaniać fragmentów napisów, jak to było w przypadku nakładek na iPhone'a 5c (z napisu iPhone zostawało coś na kształt "none"). Co ważne, nakładka Mesh Case nie kojarzy się z klapkami Crocs, jak to było w przypadku tej applowskiej dla iPhone'a 5c.
Nakładka Mesh Case, tak jak chyba wszystkie etui, nakładki czy obudowy, zachodzi nieznacznie na krawędzie przedniego panelu, zabezpieczając także front urządzenia przed upadkiem. Chroni także boczne przyciski: usypiania (na prawej krawędzi) oraz kontroli natężenia dźwięku (z lewej). Dla przełącznika wyciszania znalazło się odpowiednie wycięcie.
Jest też na tyle gruba, by zapewnić ochronę dla wystającego ponad powierzchnię tylnej ściany obiektywu aparatu iPhone'a.
Mesh Case ma także jedną przewagę nad różnymi obudowami, które już opisałem, lub które opiszę w najbliższym czasie tutaj na blogu. Nie powiększa znacznie rozmiarów urządzenia, co niekiedy ma duże znaczenie dla pewnego trzymania w dłoni telefonu. Pod względem wyprofilowania jest nawet lepiej niż w przypadku silikonowego etui od Apple.
Mógłbym się właściwie przyczepić tylko do koloru, ale nakładka Mesh Case - jak już pisałem - dostępna jest w różnych wariantach kolorystycznych, ja po prostu dostałem wersję czerwoną (a darowanemu koniowi...). Pozostało mi nie grymasić, a zmienić tapety w moim iPhonie 6 na czerwone, tak by wszystko do siebie mniej więcej pasowało i muszę przyznać, ze jestem zadowolony. "Made in Japan" jednak do czegoś zobowiązuje.
Więcej o nakładkach And Mesh dowiecie się na stronie www.andmesh.com.