Obserwujący mnie na Twitterze wiedzą, że o nowych serwisach, mających być konkurencją wobec Twittera właśnie, wypowiadam się z dużą dawką sarkazmu. Nie oznacza to jednak, że jestem fanem polityki tego serwisu. Jako użytkownik aplikacji firm trzecich mam do tej polityki zdecydowanie negatywny stosunek.

Chodzi oczywiście o limit tzw. tokenów, czyli określoną liczbę osób, jakie mogą zarejestrować dany program w tym serwisie. Stąd każda z nieoficjalnych aplikacji Twittera ma skończoną liczbę użytkowników wynoszącą od 100 do 200 tysięcy (w zależności od tego czy program był dostępny przez 5 września 2012 roku czy po tej dacie). Wyjątkiem są tylko te oficjalne programy, które może nie są złe, ale które czynią z tego wspieranego od lat przez społeczność serwisu jedynie maszynkę do zarabiania pieniędzy, z czym Twitter w sumie miał zawsze problemy. Nie mam oczywiście pretensji do obecnych właścicieli tego serwisu, że chcą na nim robić kasę, a nie działać "pro bono". Uważam jednak, że nie wybrali oni najlepszej drogi, a przynajmniej z mojego punktu widzenia wybrali raczej tę gorszą.

Limit użytkowników narzucony twórcom nieoficjalnych programów ma na celu oczywiście wykoszenie ich z rynku. Twórcy aplikacji zdecydowanie lepszych od tych oficjalnych tracą wszelką motywację do ich rozwijania, skoro w pewnym momencie po prostu kolejni nowi użytkownicy nie będą mogli z niej korzystać, a więc ich sprzedaż będzie pozbawiona sensu. Co więcej w chwili osiągnięcia wspomnianego limitu taki program dalej będzie dostępny w sklepie, na pewno trafią się więc klienci, którzy go kupią, ale nie będą mogli z niego skorzystać, a więc poczują się oszukani. Nie przez Twittera, ale przez twórców aplikacji.

Było tak z kilkoma dobrymi aplikacjami Twittera dla Androida. Teraz wiele wskazuje na to, że limit tokenów osiągnął Tweetbot dla Mac. Od dzisiaj rana nowi użytkownicy, którzy zakupili program w Mac App Store zgłaszali problemy z logowaniem. Niektórym pojawiły się komunikaty o osiągnięciu limitu użytkowników przez aplikację. Deweloper zrobił wiec to co musiał - usunął aplikację z Mac App Store.

Wielu użytkowników Tweetbota. zarówno w wersji dla Mac, jak i w wersji dla iPada, oczekiwało pojawienia się nowych wersji tych programów, m.in. z grafiką dostosowaną do wyglądu najnowszych wersji systemów operacyjnych. Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji, w której programy te nie zarobią one już ani centa, inwestowanie czasu i pieniędzy w ich nowe wersje zwyczajnie mija się z celem.

Obym się mylił, ale obawiam się, że nie zobaczymy ani nowego Tweetbota dla Mac, ani dla iPada, no chyba że Tapbots dogada się jakoś z Twitterem (np. odpalając procent od każdej sprzedanej kopi Tweetbota). To jednak nie jest w interesie Twittera, którego kierownictwo chce by użytkownicy używali oficjalnych aplikacji.

Moje obawy nie biorą się znikąd. Prace nad nową wersją Twitterriffic w wersji dla Mac także zostały wstrzymane po tym, jak program osiągnął narzucony przez Twittera limit użytkowników.

We wstępie do niniejszego wpisu wspominałem o sarkazmie, albo raczej ironii, z jaką odnoszę się do wszelkich nowych przedsięwzięć, które mają być konkurencyjne względem Twittera. Jest to niestety gorzka ironia. Wszystkie one bowiem, włącznie z App.net nie odniosły sukcesu.