Apple ma to do siebie, że generuje szum medialny. Zainteresowanie produktami Apple czasem też pomaga konkurencji. Tak jest w przypadku Apple Pay i Google Wallet.

Nie ma wątpliwości, że iPhone rozpoczął boom na smartfony, szkodząc Nokii i pomagając Google i Samsungowi. iPad przyczynił się do szaleństwa na punkcie tabletów, nawet tych tanich z Biedronki. Teraz Apple Pay w Stanach przyczynia się do popularyzacji mobilnych płatności.

Google Wallet to usługa umożliwiająca podpięcie karty płatniczej do telefonu z Androidem i płacenie nim w sklepach przy wykorzystaniu NFC. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku Apple Pay. Dodatkowo Google Wallet wspiera przesyłanie pieniędzy pomiędzy użytkownikami, a także płatności kartami prezentowymi.

Zasadnicza różnica jest jednak taka, że Apple Pay działa od 20 października 2014 roku, a Google Wallet od maja roku 2011. Rozwiązanie to do chwili obecnej nie cieszyło się szczególną popularnością.

Szum wokół Apple Pay, reklamy Apple Pay i informację o wsparciu tej technologii przez przeróżne sklepy sprawiły, że użytkownicy Androida, też zapragnęli korzystać z tej funkcji. W ostatnich tygodniach można w Stanach zaobserwować 50% wzrost transakcji przy użyciu Google Wallet.

To dobra wiadomość dla USA. W tym kraju transakcje zbliżeniowe, a nawet te potwierdzane pinem nie są specjalnie popularne. Nawet czeki są formą wciąż obecną, a mobilne płatności dopiero ruszają, podczas gdy u nas PayPass jest wręcz wszechobecny.

Źródło: 9To5Mac