23 września stałam się szczęśliwą posiadaczką iPhone 6 silver 64GB. Ten kto śledzi mojego prywatnego bloga mógł przeczytać o mojej spontanicznej wyprawie po niego do Berlina. W skrócie udało się zrobić rezerwację, szybko pojechać do Berlina i kupić.

Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu: "Wow! Rzeczywiście jest podobny do HTC! Śliczny! Ale z tą wystającą kamerą to pokpili sprawę...".

Akurat design smarfonów HTC z serii One (również Mini i Mini2) bardzo mi się podobał. Tak więc dobrze, że Apple też poszło w tę stronę. Paski z tyłu obudowy na żywo wyglądają duzo lepiej niż na zdjęciach i nie rzucają się tak bardzo w oczy. Ładnie komponują się z resztą tyłu. Przód kojarzy mi sie trochę z Samsungiem Galaxy S4. To pewnie przez te zaokrąglenia. Pomimo swojej cienkości i obłego kształtu iPhone 6 leży pewnie w mojej dłoni. Jedyne co mi przeszkadza to wystająca kamera, przez nią uzbroiłam się w cover od Puro. Po założeniu covera aparat nie wystaje poza obudowę, więc nie jest też już tak bardzo narażony na uszkodzenia i zahaczenie np. przy wyjmowaniu iPhone'a z kieszeni.

Drugie wrażenie: "He?! Ekran jest wypukły?".

Takie wrażenie sprawia na początku. Szczególnie jeśli czytamy jakiś tekst na jasnym tle - ja zauważyłam to podczas korzystania z Tweetbota. Tak naprawdę to ekran jest płaski, a wrażenie wypukłości powstaje prawdopodobnie dzięki zaokrąglonym bokom frontu.

Ogólne wrażenia.

iPhone 6 jest dla mnie smartfonem idealnym. Nie będę się zagłębiać w szczegóły specyfikacji - to każdy z Was może sprawdzić chociażby na stronie Apple. Skupię się na cechach, które dla mnie są ważne i dla mnie są zaletami oraz na wyglądzie (w końcu to recenzja moim damskim okiem).
A dlaczego jest idealny? Ma iOS - jakiś czas temu pisałam dlaczego wybrałam właśnie iOS, a nie inny system, poczytać o tym możecie tu. Ma ekran 4,7", który bardzo mi pasuje, nie jest ani za duży, ani za mały (4" w iPhone 5S zrobiło się już trochę za małe). Ekran jest wyrazisty, kolory żywe. Ma aparat, który zdjęcia robi lepsze niż niejeden kompakt. Właśnie większego ekranu i lepszego aparatu brakowało mi w iPhone 5S. Ogólnie szóstka jest bardzo szybka, ma bardziej czuły koprocesor M8, który potrafi teraz również zliczać piętra. Bateria trzyma dłużej niż w 5S, przy identycznym profilu używania wieczorem mam o około 30% więcej mocy.
Sam smartfon jest cieniutki, bardzo opływowy. Wykonany bardzo starannie, widać dbałość o każdy szczegół. Nic nie trzeszczy, nic nie skrzypi jak to bywa u konkurencji. Bałam się, że przez swój kształt może łatwo wyślizgnąć się z dłoni, lecz nic takiego do tej pory się nie stało. Pomimo tego, że mam małe dłonie leży pewnie i da się w pełni obsługiwać jedną ręką. Bez problemu sięgam do przycisku "Power" zarówno środkowym palcem jak i wskazującym i serdecznym (używam w lewej dłoni) i uważam, że przeniesienie go na bok obudowy było bardzo dobrym posunięciem.

Wady?

Jak na razie żadnych wad, poza wystającym obiektywem nie znalazłam. Jako wadę można by doliczyć aplikacje niedostosowane do wielkości ekranu, ale nie jest to wina Apple lecz developerów, którzy jeszcze nie dostosowali swoich aplikacji.

Powyższy wpis jest bliźniaczą kopią wpisu z mojego prywatnego bloga.