Dropbox obniża ceny i staje się bardzo poważnym kandydatem na moją osobistą chmurę
Zawsze była mi bliska idea tego, aby trzymać wszystko w jakiejś chmurze. Wszystko i to dosłownie, czyli bieżące dokumenty, które aktualnie wykorzystuję w pracy, całą muzykę oraz to co najbardziej zabiera miejsce, czyli zdjęcia. Mam tego wszystkie łącznie około 190-200GB danych. I oczywiście, ze względu na gromadzone zdjęcia ilość danych wciąż rośnie.
Posiadałem także do niedawna dodatkowo kilkudziesięcio gigabajtowe archiwum zdjęć na zewnętrznym dysku twardym, który dokładnie wczoraj postanowił wyzionąć ducha (pozdrowienia dla Samsunga). Nie upadł mi, całe swoje życie przeleżał grzecznie na półce i wczoraj przy próbie podłączenia do komputera po prostu odmówił dalszej współpracy. Ech… Oczywiście podejmę próbę odzyskania danych z tego dysku, ale już wiem, po pobieżnym przeglądzie cen takich usług, że będzie mnie ta zabawa drogo kosztowała. Przy okazji, ktoś zna we Wrocławiu jakiś poważny serwis, który zająłby się czymś takim?
Awaria tego dysku twardego zbiegła się w czasie z obniżką cen Dropboxa. A te zostały ścięte do… aż chciałoby się powiedzieć rewolucyjnie bardzo niskiego poziomu. Zamiast tego użyję sformułowania „do rynkowego poziomu”.
Przed obniżką cennik Dropboxa były następujący:
100GB - $9,99 miesięcznie ($99 rocznie)
200GB - $19,99 ($199)
500GB - $49,99 ($499)
Oczywiście w Europie znaczek $ należy zamienić na €. Przedwczoraj Dropbox znacznie obniżył ceny i od tej pory posiada jedną prostą taryfę:
1TB - $9,99 miesięcznie (99$ rocznie) - w Europie oczywiście wszystko w €.
Tak jak napisałem wcześniej, takim ruchem Dropbox nie szokuje konkurencji. Aktualny cennik Google Drive’a jest identyczny, tj.:
100GB - $1,99 miesięcznie
1TB - $9,99
A jednak cennik Dropboxa zrobił na mnie wrażenie. Przy tych poziomach cenowych bardzo poważnie zacząłem się zastanawiać, czy jednak może wziąć plan Pro za te 100 euro rocznie i przenieść wszystko co mam raz na zawsze do chmury. Prawdopodobieństwo tego, że popsuje się bliżej nieokreślone coś w Dropboxie jest żadne w porównaniu z prawdopodobieństwem tego, że mój zewnętrzny dysk z backupem danych ulegnie uszkodzeniu (jak to się właśnie stało).
Nie ukrywam, że od wczoraj kusi mnie bardzo, aby jednak ten plan Pro w Dropoxie wykupić. Dlaczego nie Google Drive? Mimo tego, że wydaje się, że są to bliźniacze usługi, to jednak ta od Dropboxa jest lepsza. Przede wszystkim w Dropboxie o wiele lepiej jest rozwiązana selektywna synchronizacja. W niezwykle prosty sposób mogę odznaczyć pewne katalogi, aby nie były wgrywane na dany komputer. Można także wyłączyć z synchronizacji podkatalogi, czego z kolei nie można zrobić w Google Drive. Dla mnie ta drobna różnica decyduje o tym, że zapewne wybiorę Dropboxa. Poza tym Dropbox to uosobienie idei „po prostu działa”. Wrzucam dane to katalogu i zapominam - rozwiązanie piękne w swojej prostocie. Ta selektywna synchronizacja pozwala na trzymanie w Dropboxie o wiele więcej danych, niż maksymalna objętość naszego dysku twardego. Po wrzuceniu do katalogu danych i odczekaniu aż się zsynchronizują można odznaczyć ten katalog, aby nie był synchronizowany z tym komputerem. Katalog znika z naszego dysku twardego zwalniając miejsce. Oczywiście można go dalej przeglądać przez przeglądarkę na stronie Dropboxa, jak również każdym momencie można go zacząć synchronizować ponownie.
Wykorzystywałbym Dropboxa przy planie Pro także do archiwizowania zdjęć. Robię tak zresztą już teraz, tylko w ograniczonym zakresie. Zrezygnowałbym wówczas kompletnie z Flickra, gdzie planowałem swego czasu przenieść wszystkie zdjęcia jakie posiadam. Niestety z czasem musiałem się poddać, gdyż Flickr nie posiada żadnego sensownego uploaderka, który by pozwalał wrzucać więcej niż 200 zdjęć jednocześnie. A do tego nie jestem w stanie zapanować nad organizacją zdjęć już po wrzuceniu do Flickra. Idea tysiąca albumów bez możliwości ich katalogowania kompletnie do mnie nie przemawia.
No więc waham się. Przed podjęciem ostatecznej decyzji powstrzymuje mnie kilka rzeczy:
- Brak tańszego planu taryfowego. Chętnie zapłaciłbym np. 50€ za 500GB rocznie. Ten 1TB jest mi zdecydowanie niepotrzebny, choć to pewnie kwestia czasu jak zacznę posiadać większe ilości danych. Na dzisiaj jednak to trochę za dużo. Zresztą jak można poczytać w komentarzach na blogu Dropboxa nie jestem odosobniony ze swoimi potrzebami. Bardzo dużo użytkowników wręcz błaga o jakiś mniejszy plan taryfowy. Ot, na przykład taki jak ma Google Drive, czyli 100GB za 1,99 dolara miesięcznie.
- Wolne łącze internetowe. Obawiam się, że przy moim katastrofalnym łączu internetowym (pozdrowienia dla Dialogu i Netii) upload wszystkiego co mam mógłby być liczony w latach.
Wątpliwości jak widać są, ale… podejrzewam, że pewne rzeczy są nieuniknione i prędzej czy później przyjdzie mi przeprowadzić się do chmury na stałe. Czekam jeszcze na iCloud Drive’a, który będzie miał identyczne ceny (200GB za 3,99 dolara miesięcznie), ale podejrzewam, że moje przywiązanie i wiara w „po prostu działa” Dropboxa jednak zwycięży.