Wszystko się zmienia, a świat nie stoi w miejscu. Czasem to my stoimy, bo meldujemy się właśnie na Foursquare. Tymczasem to właśnie ten serwis czekają drastyczne zmiany. Ich początek wyznacza premiera aplikacji Swarm by Foursquare, która właśnie pojawiła się w App Store.



Swarm to w porównaniu do Foursquare bardzo prosta aplikacja. W przeciwieństwie do tamtego programu nie chodzi w nim o same meldunki w konkretnych miejscach, a o informowanie znajomych, gdzie jesteśmy i co robimy, może ktoś z nich będzie na tyle blisko, a do tego będzie miał czas na to, by się spotkać. Jest to więc w funkcjonalności aplikacja podobna do Find My Friends, jednak dalece inna od produktu Apple. Czy lepsza? Myślę że tak. Czy lepsza od właściwego Foursquare? Czytajcie dalej.



W Swarm możemy wrzucić informację o tym, co robimy, dodać zdjęcie i tekst. Program sam wybierze miejsce, w którym się znajdujemy z bazy lokalizacji Foursquare. Mamy możliwość zmiany wybranego miejsca, jednak nie jest to proces tak łatwy jak w Foursquare.



Trudno mi w ogóle określać wysyłanie wiadomości w Swarm mianem meldunku. Co więcej program sam będzie informował naszych znajomych bez konieczności tak naprawdę wysyłania wiadomości. Funkcja ta nazywa się "Neighborhood sharing". Można ją oczywiście wyłączyć przechodząc na ręczne dzielenie się tym, gdzie jesteśmy. W tym celu wystarczy przesunąć górny pasek z lewej do prawej strony.



W Swarm liczy się jednak tak naprawdę to, gdzie się znajdujemy względem naszych znajomych, a nie konkretne miejsce. Program ma ułatwiać spotkania, a więc miejsce, z którego wysłaliśmy naszą wiadomość do Swarm nie ma znaczenia, bo w każdej chwili możemy je opuścić i wyjść im na spotkanie.

Korzystając ze Swarm zapomnijcie tak naprawdę o miejscach (jeśli chcemy podejrzeć jedno z nich Swarm otworzy właściwą aplikację Foursquare), ocenach, podpowiedziach, tytułach burmistrza itp. Tego po prostu w Swarm nie znajdziecie. Swarm właściwie zwiastuje koniec Foursquare'a jakiego dotąd znaliśmy.

To, jak bardzo innym programem od Foursquare jest Swarm świadczy choćby lista rzeczy do zrobienia. W Foursquare do listy To Do możemy dodawać miejsca, które chcemy odwiedzić. W Swarm możemy dodawać wpisy co zamierzamy robić, bez możliwości wyboru miejsc z bazy. Po prostu wpisujemy "dzisiaj wieczorem idę na piwo". Naszą listę rzeczy do zrobienia zobaczą znajomi mieszkający czy przebywający w danej chwili w tym samym mieście.

Przyznać muszę, że nie specjalnie cieszą mnie te zmiany. Moi znajomi z Foursquare w większości są nimi tylko z nazwy. To znajomości czysto internetowe, ludzie, z którymi nie spotkam się na piwie czy kawie. Są oczywiście wyjątki, ale w przypadku tych prawdziwych znajomych nie potrzebuję Swarm aby się z nimi spotkać.

Foursquare'a nie traktowałem też nigdy jako aplikację społecznościową, a przynajmniej nie jako program, który pomagałby mi w spotykaniu się ze znajomymi. Najczęściej z Foursquare'a korzystałem podczas podróży. Aplikacja i serwis była dla mnie wirtualną księgą pamiątkową. Zamiast pisać markerem na ścianie czy co gorsza wydrapywać w kamieniu napis "Tu byłem" meldowałem się w Foursquare. Mogłem też podejrzeć czy ktoś z moich internetowych i prawdziwych znajomych był kiedykolwiek w miejscu, do którego mnie poniosły nogi. Kiedy meldowałem się w Apple Store w San Francisco i odkrywałem, że kilka lat wcześniej był tam mój znajomy, albo kiedy ponad rok po mojej wizycie w jednym ze Starbucksów w Nowym Jorku jeden z moich czytelników też go odwiedził i nie omieszkał o tym wspomnieć na Twitterze. Nie trzeba ruszać się do Nowego Jorku, może być to przystanek Polskiego Busa na Poznańskim Górczynie. Tego wszystkie w Swarm nie znajdę.

Być może właściwy Foursquare tracił na popularności, a ludzi nie kręciły już meldunki, zdobywanie punktów, odznak czy tytułów burmistrza (mayor). Należę jednak do osób, którym właśnie stary Foursquare się podobał. Swarm ani mi się podoba, ani nie podoba, jest po prostu programem nie dla mnie. Być może to aplikacja dla Was. Sprawdźcie sami.

Swarm dla iPhone'a w App Store za damro:

Pobierz z App Store