MacPaint był jednym z programów, które czyniły pierwszego Macintosha magicznym pudełkiem. Komputer nie straszył użytkownika czarnym ekranem z migającym białym kursorem, a serwował środowisko przyjazne i łatwe w obsłudze, a co najważniejsze pozwalające na rozpoczęcie tworzenia treści niejako z marszu. MacPaint nie był co prawda zainstalowany domyślnie, trzeba było go kupić za 195 dolarów (skoro kogoś było stać na Macintosha...) jednak w tamtych czasach wart był swojej ceny. Pozwalał na tworzenie i zapisywanie grafiki rastrowej, którą można było wykorzystać w innych programach. Wspierał także funkcję schowka. Dzisiaj oczywiście MacPaint jest narzędziem śmiesznym, wręcz zabawkowym, trzeba jednak pamiętać, że od premiery Macintosha minęło już niemal 30 lat. Wielu z czytelników nie było wtedy jeszcze na świecie, a piszący te słowa dopiero zaczynał swoją przygodę z komputerami. Teraz po latach możemy sprawdzić jak pracowało się z tym programem dzięki jego wersji webowej o nazwie Cloudpaint.

Cloudpaint pozwala na pracę w kilku trybach: 1:1 w którym zajmuje on tyle pikseli ile w oryginalnym Macintoshu.

Jest też tryb pełnoekranowy, w którym interfejs zostanie rozciągnięty do rozmiarów okna przeglądarki webowej oraz tryb powiększenia, w którym okno programu powiększone jest tak, by wypełnić dostępny obszar w przeglądarce.

Cloudpaint oferuje też możliwość zapisywania plików po synchronizacji tej aplikacji webowej z naszym kontem na Facebooku, choć niestety w moim przypadku to nie działa. Szkoda także, że program niezbyt dobrze działa w przeglądarce na iPadzie.

Przypomnę tylko, że oryginalnego MacPainta stworzył BIll Atkinson, a interfejs graficzny, przede wszystkim ikony zaproejktowała Susan Kare.

Jeśli chcecie poczuć się jak 30 lat temu to zajrzyjcie pod adres www.cloudpaint.com