iPad w szkole. Pomoc i ułatwienie czy bolączka pedagogów?
Coraz częściej słyszy się o planach wykorzystania iPadów, i w ogóle tabletów,
jako podręczników, czy nawet zeszytów w kształceniu dzieci i młodzieży i to już od szkoły podstawowej. Czy jest to dobre, czy złe, trudno jest jednoznacznie określić. Jak zawsze pojawiają się głosy za jak i głosy przeciw. Obydwie strony tego sporu, mają moim zdaniem sporo racji. Z jednej strony, technika idzie do przodu, a my musimy iść razem z nią. Z drugiej strony, nie możemy sobie pozwolić na to, aby sztuka ręcznego pisania zanikła u dzieci zupełnie, na rzecz szybkiego stukania w klawiaturę. Te dwa argumenty, to tylko wierzchołek ogromnej góry lodowej, zawierającej zarówno ogrom zalet jak i wad tego rozwiązania.
Zalety
Zacznę tradycyjnie od zalet. Obecnie zarówno dzieciaki w podstawówce jak i młodzież w liceach i gimnazjach nosi ze sobą ogromne ilości książek i zeszytów. Oczywiście niektórzy potrafią sobie z tym nieźle radzić, nie pakując po prostu części z nich do torby czy plecaka (wiem to z autopsji). Jest jednak wielu, którzy sumiennie noszą wszystkie potrzebne podręczniki. A co, jeśli teraz wszystkie te książki, zastąpiłoby się jednym, stosunkowo lekkim tabletem, o wygodnym 10 calowym ekranie, idealnym do wyświetlania książek i skryptów, pracującego na baterii (pod warunkiem, że korzystamy tylko z podręczników) dobrze ponad 10 godzin? Ulga dla kręgosłupa. Czy tylko? Oczywiście nie. Podręczniki wyświetlane na iPadzie mogą być dużo atrakcyjniejsze w odbiorze. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to książki o Harrym Potterze. Tam, za pomocą magii można było wywoływać "interaktywne" fotografie. Tutaj mielibyśmy interaktywne podręczniki, dużo atrakcyjniejsze w odbiorze, szczególnie dla młodszych uczniów, którzy tabletów nie kojarzą wcale, lub kojarzą je z Angry Birds i Facebookiem. Mogłoby to również przekonać starsze roczniki, np. gimnazjalistów, że nauka wcale nie musi być taka zła i nudna. Kolejna zaleta, to porządek. Jasne, są ludzie, którzy go kochają i stosują w codziennym życiu, na przykład w podręcznikach, zeszytach ćwiczeń, skryptach, kartkach z zadaniami dodatkowymi... I to wszystko z każdego jednego przedmiotu w szkole. Ktoś, kto całe życie był przywyczajony do porządku, powie teraz "phi, przecież to łatwizna". Dla mnie jednak nigdy nie było to takie łatwe. Obecnie, iPad pomaga mi w utrzymaniu porządku w "papierach" na studiach i radzi sobie z tym naprawdę nieźle. Myślę, że tak samo dobrze sprawdziłby w szkołach podstawowych, gimnazjach i liceach. W przypadku młodszych uczniów, ich sprzęt mógłby nawet synchronizować wychowawca, aby każdy miał to samo, tak samo poukładane. Tablet z odpowiednim oprogramowaniem, może nawet robić za doskonały zeszyt, w którym będziemy mogli notować zarówno odręcznie jak i na klawiaturze.
Zalet tego rozwiązania jest naprawdę sporo. Niestety, ma ono równierz sporo...
Wady
Najbardziej popularną, powtarzaną przez wszystkich, jest to, że tablet to gadżet. Owszem, może służyć edukacji, ale równie dobrze może od niej odciągać. Druga sprawa, to zniechęcanie, szczególnie młodszych dzieci, do tradycyjnych książek. Również wykorzystanie go jako interaktywnego zeszytu, budzi wiele kontrowersji. Tutaj znów mamy głosy sprzeciwu, że uczenie dzieci pisać po ekranie za pomocą rysika to głupota. Moim zdaniem, jest w tym sporo racji. Nie bez znaczenia jest również cena, która jest już problemem sama w sobie, a dodatkowo generuje kolejne. Mało którą szkołę stać na zakup dużej ilości iPadów. Rodzice? Rodzice będą raczej woleli wydać te pieniądze na laptopa, który ich zdaniem będzie miał dużo większą wartość użytkową dla ich pociechy. Części z nich po prostu wcale nie będzie na to stać. Tutaj przechodzimy do tego dodatkowego problemu. Tablet został zakupiony, może kosztem kilku finansowych wyrzeczeń czy to dla szkoły, czy dla rodzica. Dzieciaki z podstawówki biegające beztrosko z tabletami za ponad 2000 zł będą łatwym łupem dla złodziei. Jak widać, wad jest sporo. To, co musimy zrobić, to znaleźć...
Złoty środek
Wkorzystanie iPada w szkołach jest jak najbardziej możliwe, jednak musielibyśmy trzymać się kilku zasad. Nie możemy powierzyć edukacji młodych ludzi maszynie. Posiadanie tabletu przez ucznia, nie zwalnia nauczyciela z jego zwyczajowych obowiązków. Powiedziałbym raczej, że nakłada na niego kolejne. Urządzenie może pomóc w nauce, uczynić ją bardziej efektowną i efektywną. Jednocześnie jednak niesie ze sobą wiele zagrożeń. Nauczyciele musieliby wykształcić w uczniach większe poczucie obowiązku i odpowiedzialności, nauczyć ich oddzielać naukę od zabawy. Musimy iść z duchem czasu, ale nie możemy całkowicie mu się oddać. Najmłodsi uczniowie powinni nadal korzystać ze szkolnych lektur w formie drukowanej. To samo dotyczy zeszytów. W ich przypadku tabletem należałoby zastąpić tylko podręczniki i materiały od nauczycieli. Im głębiej w edukacje, tym więcej tradycyjnych rozwiązań mogłoby zastępować urządzenie, zaczynając od cyfrowych lektur a kończąc nawet na cyfrowych zeszytach. Nigdy jednak, moim zdaniem, nie powinno się zastępować tradycyjnej kartki i długopisu np. na języku polskim. Podsumowując. Mówie zdecydowane tak, dla cyfryzacji nauczania w Polsce. Ale mówię też zdecydowane nie dla braku zdrowego rozsądku.