Poszukiwania od zawsze były jednym z moich ulubionych zajęć. Po wielu miesiącach oczekiwać znów mam okazję do przeglądania setek ofert uznanych producentów sprzętu elektronicznego. Cel - kupno nowego komputera. Bateria w moim HP Pavilion dv5 odmówiła posłuszeństwa, zakupiony ‘w zamian’ Asus Eee 1000h nie spełnia moich oczekiwań, zaś fascynacja firmą Apple trwa już od dawien dawna.

Przystąpiłem więc do wstępnej selekcji. Nie zamykam się na jedną markę, chociaż nie ukrywam, że produktów pewnych firm po prostu bym nie kupił. Niekoniecznie mowa tu o jakości, czy jakimś konkretnym aspekcie. Z reszta pewnie nie jestem odosobniony w takim myśleniu. Odnośnie nowego komputera, po wielu przejściach z poprzednikami, miałem już konkretne wymagania. Chciałem by przede wszystkim był szybki. Chodziło mi o to, by na co dzień komputer nie był źródłem irytacji z powodu tempa jego pracy. Postanowiłem również postawić na mobilność. Laptop czy netbook? Pytanie retoryczne? - Nie w moim przypadku. Rozważałem praktycznie wszelkie opcje. Powoli więc rozpocząłem swoje poszukiwania. Obecny rynek daje nam wręcz nieograniczone możliwości. Byłem pewien, że i ja znajdę coś dla siebie. Na równi z funkcjonalnością postawiłem również design urządzenia. W tym przypadku wybór stanowczo się uszczuplił. Zacząłem się zastanawiać nad najładniejszym według mnie Sony Vaio z systemem Windows na pokładzie i czymś dla mnie zupełnie nowym – Mac’u. Do pewnego momentu byłem przekonany, że z racji swojej niewielkiej popularności w Polsce, produkt Apple będzie mi przysparzał wielu problemów, czy to z kompatybilnością peryferii, czy też z dostępnością oprogramowania. Wychodząc z takiego założenia nie zagłębiałem się więc w temacie. Teraz, gdy poważnie musiałem się skupić na wyborze towarzysza codziennej niedoli przyjrzałem się dziełom amerykańskiego potentata. ‘Cyferki' nigdy nie miały dla mnie większego znaczenia. Nie robią na mnie wrażenia przechwałki producentów pod kontem tego co siedzi w ich produktach. Ważne, aby całość była przyjazna użytkownikowi, czyli w tym przypadku – mi. Wybrałem się do najbliższego salonu iSpot, by zapoznać się z możliwościami wyboru. Od razu w oko wpadł mi Macbook Air. Był zmaterializowaniem, tego co od pewnego czasu miałem w głowie myśląc o nowej zabawce. Z samym komputerem nie miałem styczności poza tą w salonie, lecz warto czasem spróbować czegoś innego, zaryzykować. Już po kilku chwilach zabawy pomyślałem ‘tak! To właśnie on!’. Wybór stał się zatem dość jasny. Macbook Air wygrał zdecydowanie pod katem designu oraz wydaje mi się, ze również szybkości choćby dzięki nowoczesnemu dyskowi SSD. W dodatku mobilność. Zdecydowanie zdeklasował pod tym względem konkurentów. Zdaję sobie również sprawę z kilku wad tego produktu, na które jednak nie mam zamiaru narzekać. Brakowało mi modułu 3G, ale nie było to coś co mogłoby zważyć nad zakupem.
Jako, że na horyzoncie pojawił się nowy model Air’a, wstrzymam się jeszcze kilka chwil. Może następca wniesie jakieś znaczące udogodnienia, a może po prostu zakup starszego modelu stanie się ciekawą alternatywą, również ze względu na nową , niższa cenę. Jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że nie będę żałował swojej decyzji.