To jest gość! Od kilku lat nie zmienia samochodu choć z powodzeniem mógłby ich mieć więcej niż cały nasz rząd. Nosi na sobie wytarty dżins i sprany golf. Niczym Jezus, który chodził między ludźmi jako Bóg-człowiek, on też chce nam pokazać, że jest jednym z nas, a nie rozbijającym się po salonach bogaczem. Utożsamiamy się z nim, a to co mówi odbieramy jako prawdę objawioną.
Bo kiedy Steve Jobs pojawia się na scenie, przesłanie jest jasne - bóg gadżetów i innowacji zstępuję do ludu, aby podzielić się z nim swą niebiańską technologią.

Nokia już rok przed wydaniem kolejnych smartfonów podaje ich pełną specyfikację i trąbi o tym co do nich wrzucą. Apple robi całkiem inaczej. Do ostatniej chwili buduje wokół swoich keynote'ów Burj Dubai tajemnic. Nawet sama data prezentacji do ostatniej chwili jest tajemnicą niczym data końca świata. Pozostaje tylko czekać na futurystyczny film o kolejnym iPhone (à la "2012"). Atmosferę tajemnicy potęguje fakt, iż sam CEO nie pojawia się często w mediach, a jedynie od czasu do czasu wysyła charakterystyczne, krótkie odpowiedzi na emaile użytkowników sprzętu. Tajemnicze Apple i tajemniczy Jobs. Idealna symbioza. Idealna niczym iOS i iPhone. Niczym MobileMe i wszystkie aluminiowe urządzenia. Niczym ukwiał i pustelnik.
Ale czy posuniemy się do stwierdzenia "nie ma Jobsa bez Apple i nie ma Apple... " ? No właśnie.
Czy ta symbioza uzależnia, by jedno nie mogło istnieć bez drugiego? Rozpatrzmy sytuację, w której oba organizmy rozdzieliły się i żyją własnym życiem.

Apple nie istnieje

Od kilku miesięcy strona mybosch.pl i blog boschmania.pl trąbią tylko o jednym - wkrótce ma pojawić się całkiem nowy model inteligentnej pralki wyposażonej w moduł iWaschBosch™. Gospodynie domowe przetrząsają sieć w poszukiwaniu najmniejszych plotek o nowym modelu. Portal iFixit od dłuższego czasu stara się wytropić dostawców poszczególnych modułów do nowej pralki. Wszystko psu na budę, firma pilnie strzeże swoich tajemnic. Dnia 01. czerwca firma Bosch podała komunikat, iż już za tydzień, o 6 PM odbędzie się WWRC (Worldwide Raccoons Conference). Euforia. Kumulacja plotek. Z dnia na dzień coraz więcej spekulacji, aż w końcu... oto jest dzień!
Godzina 17:00 - Bosch Store wciąż jest otwarty - Bosch zazwyczaj zamyka go na kilkanaście minut przed eventem. Czekamy.
Godzina 17:30 - Zaproszeni goście zajmują już powoli miejsca na sali konferencyjnej.
Godzina 17:55 - Patrząc na zebranych ludzi, nie da się nie zauważyć - prawie każdy przyniósł iPralkę albo jakiś gadżet Boscha - wygląda to naprawdę... inaczej.
Godzina 18:01 - Jest! Na scenę wychodzi Steve Jobs witany gromkim dudnieniem wirujących bębnów pralkowych! Od razu zaczyna przemawiać:
"Jak widzicie wciąż piorę swój golf w pralce Bosch. To ta sama pralka i ten sam golf, które zakupiłem przeszło 30 lat temu. Spójrzcie na mnie i moją pralkę. Tworzymy zgraną parę. Jeśli miałbym wyrzucić z domu pralkę lub żonę zostałbym kawalerem. Magiczny bęben pozwala na wirowanie z prędkością do 1500 obrotów na minutę, a o tego niewiarygodny system suszenia - Wasze ubrania będą suche zanim staną się mokre! To wszystko w niewiarygodnie niskiej..."

Jobs nie istnieje

Mały sklep na rogu ul. Krzemowej i Krótkiej w San Francisco. Na zapleczu odlewnia aluminium 2x3 metry. Za ladą starszy jegomość próbuje przekonać klientkę, że te same komponenty co w sklepie za rogiem, ale odziane w aluminiową obudowę są warte dwa razy więcej:
"No wie pani..ten..no przecież ładne jest i w ogóle, no i.. noo...".
Kobieta bez słowa opuściła sklepik.
Starszy pan krzyknął do młodzieńca na zapleczu: "Te, synek! Zmień ten napis nad sklepem na "gruszka", bo "jabłko" chyba ludzi nam odstrasza"!

Z przyjemnością wracam do rzeczywistości, w której Apple jest korporacją, a Bosch nie organizuje eventów z okazji premiery nowej pralki. No i najważniejsze, Jobs żyje jednym życiem z Apple i wzajemnie.

Nie oszukujmy się, nawet jeśli kiedyś zabraknie stiwa, to Apple nie upadnie. Może obniży loty, zmieni nieco strategię - ale zostanie. Jednak firma związała się ze swoim CEO do tego stopnia, że już zawsze będzie się z nim utożsamiać. "Czarny golf" pozostanie legendarnym założycielem i nawet kiedy opuści ten świat (za rok, 5 czy 50 lat) Apple będzie żerować na nim niczym wytwórnie muzyczny na Jacksonie.
Nowe patenty będą przedstawiane jako spuścizna Jobsa, okaże się że wyprzedził swoją epokę o kilka epok. Kiedy teleportacja stanie się możliwa, nasze prawnuki będą przechodzić przez ekrany swoich iMaków ze świadomością, że człowiek, który odkrył teleportację żył w czasach ich pradziadów. Kiedy inteligentny komputer zacznie przemawiać naturalnym ludzkim głosem usłyszymy spokojne i wytonowane "Hey you, good morning. This is Steve speaking, have a nice day!" Memorial.

Jobs zapewnił sobie duchową długowieczność poprzez swoje "simple" podejście. Niby reprezentuje kogoś, kto nie przywiązuje uwagi do spraw materialnych, ale jednocześnie nakłania nas do zakupu drogich gadżetów, z których sam z lubością korzysta, bo one "czynią nasze życie łatwiejszym, prostszym". Prawda, że wspomina o ich "zaawansowaniu technologicznym", ale przede wszystkim stawia na... styl życia.
Cała jego "skromność" to zabieg psychologiczny, który ma nam podświadomie powiedzieć "nie potrzebujesz nic poza Apple". To dlatego Jobs nie ma w szafie Armaniego, a w garażu kilku Bentleyów. Ma tylko pięknie błyszczącego iPhone w kieszeni wytartych dżinsów i chłodnego MacBooka w starej torbie.
Kupując Apple nie kupujemy sprzętu. Kupujemy styl życia prezentowany przez faceta w czarnym golfie. Odblokowując iPhone'a czy rozkładając MacBooka wciąż słyszymy głos tego czarodzieja, który mówi: Simple. Magic. Beautiful.

Jedni obwieszają pokój plakatami Stevena Tylera zapuszczając przy tym włosy i przepalając gardła tytoniem. Inni chcą być jak Cejrowski więc wpadną czasem do spożywczaka bez butów. Każdy z tych naśladowców jest przekonany o swojej unikalności pomimo, że są miliony takich jak on.

A Ty chcesz być jak Steve Jobs.

Steve Jobs na pewno jest showmanem. Na pewno jest genialnym businessmanem, marketingowcem i sprzedawcą. Ale na pewno jest też człowiekiem przekonanym o słuszności tego co robi. Pomimo tego, że zarabia więcej niż państwo polskie to szczerze nie przywiązuje uwagi do spraw materialnych. Wysokie ceny Apple? Płać i płacz. Masz wybór.

Kupując iPhone wydaje Ci się, że wyróżniłeś się w jakiś sposób. Że reprezentujesz ten sam styl co CEO Apple. Ale tak nie jest, bo Ty nie potrafisz się oprzeć nowym dżinsom, t-shirtom, modnie uczesanym włoskom, tatuażowi nad dupą, pedalskiemu balejażowi na włosach, piciu piwa każdego wieczoru i co tam świat jeszcze nie wymyślił.
Nie stać Cię na chodzenie w skromnych ubraniach przez całe życie, bo chcesz się wyróżniać nie tylko telefonem. Gówno Ci z wyróżniania się wychodzi, są dziesiątki milionów takich jak Ty.

Apple nie uzależnia. Uzależnia Jobs i jego styl, który tak sprytnie Tobie podsuwa. Oczywiście Ty też jesteś bardzo sprytny i wybierasz tylko tę część "stylu", która wymaga wyłożenia na stół kilku tysięcy zł, pomijając całą resztę.

Wybierz zakończenie:
1. A szkoda, bo CEO Apple zasługuje na więcej niż tylko pieniądze, które mu poślesz.
2. Nie rozumiem wpisu.
3. Lubię pierogi.