Przeglądając jeden z formularzy rezerwacyjnych dotyczących zamówień na iPhone'a 4 zaciekawiły mnie 2 rzeczy:

Pierwsza, to godzina otwarcia Apple Store w dniu premiery iPhone'a - 7:00 rano to naprawdę wcześnie - być może Apple liczy, że dzięki temu kolejki będą mniejsze, odebrać aparat przyjdą jedynie fani marki.

Druga to dziwne restrykcje, jakie wydaje się wprowadza firma z Cupertino. Okazuje się bowiem, że by kupić iPhone'a nie wystarczy karta kredytowa. Oprócz tego trzeba się wylegitymować dokumentami jakby klient nie szedł na zakupy, ale na kontrolę skarbową.

By zakupić aparat w Apple Store potrzebny jest numer SSN (czyli polski NIP) a także ważny dokument tożsamości ze zdjęciem. Z tego co zrozumiałem, brak któregoś z tych dokumentów eliminuje z zakupów. Oczywiście numer SSN posiadają tylko Amerykanie, lub obcokrajowcy legalnie zatrudnieni na terenie Stanów Zjednoczonych. Czy to oznacza, że turyści nie zakupią w USA iPhone'a? Nie byłoby w tym nic dziwnego. Apple znane jest z ograniczania klientom dostępu do swoich produktów. W sklepach Apple na całym świecie można kupić jedynie 2 iPady lub 2 iPhone'y 4 na osobę i nie można płacić gotówką. Jeśli oczywiście w sklepie w ogóle znajdziemy dany produkt.

Spekuluje się, że firma z Cupertino aktualnie sprzedaje około 1,2 mln iPadów miesięcznie a i tak nie nadąża z dostawami. Podobna sytuacja dotyczy iPhone'a 4 - w pierwszy dzień przedsprzedaży zamówiono ponad 600 000 sztuk tego aparatu i pewnie zamówiono by więcej, gdyby nie awarie systemu.

iPhone 4 w USA dostępny będzie tylko z abonamentem, jednak istnieje możliwość odstąpienia od umowy. Telefonu można używać wtedy z kartami prepaid lub zdjąć simlocka i używać za granicą.

Źródło: Podcast Polskie Detroit