Kulisy prezentacji pierwszego iPhone'a
W wydanej krótko po śmierci Steve'a Jobsa biografii jej autor Walter Isaacson ujawnił wiele szczegółów dotyczących kulisów funkcjonowania firmy Apple i premier nowych produktów. Wciąż jednak nowe fakty wychodzą na jaw. New York Times opublikował kilka dni temu obszerny wywiad z Andym Grignonem, byłym inżynierem Apple odpowiedzialnym za odbiornik i nadajnik fal radiowych w pierwszym iPhone, dzięki któremu urządzenie mogło wykonywać połączenia telefoniczne.
Grignon wspomina, że tego typu prezentacje spędzały sen z powiek inżynierów odpowiedzialnych za dany produkt. Jobs pokazywał wszystko na żywo, obarczając za wszystkie ewentualne błędy i wady, które mogły ujawnić się podczas prezentacji, właśnie ich. Jak wspomina, problemów z iPhonem było sporo. Jobs nie zamierzał pokazać finalnego produktu, a jedynie dalekie od doskonałości jedno z prototypowych urządzeń. Podczas wielokrotnie powtarzanych prób prezentacji iPhone gubił zasięg sieci komórkowej, rozłączał się z WiFi, zawieszał się i restartował sam z siebie. Aby zapewnić jak najsilniejszy sygnał, zdecydowano się m.in. na postawienie w Moscone Center przenośnego przekaźnika sieci AT&T. Za zgodą Jobsa wprowadzono także zmiany w systemie operacyjnym urządzenia, by niezależnie od siły sygnału radiowego lub jego braku zawsze pokazywało pięć kresek. Prototypowy iPhone potrafił odtworzyć tylko fragment utworu muzycznego lub filmu bez zawieszenia się. Nie można było najpierw otworzyć strony Safari, a następnie aplikację Mail. Obydwa programy działały, jeśli otworzyło się je w odwrotnej kolejności. Inżynierowie stworzyli więc specjalną listę zwaną "złotą ścieżką", która pozwalała na zaprezentowanie możliwości urządzenia bez narażania się na katastrofę.
Ostatecznie, podczas właściwiej prezentacji na targach Macworld w styczniu 2007 roku wszystko poszło bez potknięć. Grignon wspomina, że odpowiedzialni za iPhone'a inżynierowie po wszystkim poszli się upić. Większość z nich była tak wypalona, że wkrótce odeszła z Apple.
Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ .
Źródło: _ The New York Times_