Wszystkie konsole oferują bardzo zbliżony wachlarz gatunków gier. Strzelaniny, wyścigi, gry przygodowe, strategiczne i logiczne pojawiają się dosłownie wszędzie, bardzo często opierają się wyłącznie na utartych schematach, jednocześnie nie oferując wiele poza rozrywką na kilka-kilkanaście godzin. Nie przeszkadza to jednak takim tytułom odnosić gigantycznych sukcesów na całym świecie. Jeśli mieliście styczność z World of Goo to wiecie, że można podejść do tematu gier zupełnie inaczej, a oprócz przyjemności płynącej z rozgrywki zaoferować również bardzo prostą, ale jednocześnie bardzo mądrą fabułę. Takie jest właśnie Little Inferno - gra stworzona między innymi przez osoby odpowiedzialne za World of Goo.

Bardzo trudno pisać o grze, której nie można przypisać właściwie do żadnego określonego gatunku. Little Inferno zawiera zarówno elementy zręcznościowe, jak i logiczne, gdybym miał jednak nazwać ją jednym słowem, byłoby to pewnie "przygoda". Bardziej pasuje jednak "kubeł lodowatej wody". Wcielamy się w małego chłopca, który przesiaduje przed kominkiem i wrzuca do niego swoje zabawki. Robi to, by się ogrzać, a jednocześnie bawi się w ten sposób. Wydaje się to niedorzeczne, jednak według zapewnień istniejącej w grze firmy Tomorrow Entertainment jest to normalne, co więcej, powinno sprawiać mnóstwo radości. Z bohaterem kontaktuje się ona za pośrednictwem listów. Wiadomości otrzymujemy też od kilku innych osób, które informują o sytuacji na zewnątrz, chcą porozmawiać bądź potrzebują pomocy. Listy stanowią bardzo ważny element gry, dlatego warto czytać je wszystkie - nie są długie, a pozwalają na zrozumienie sytuacji chłopca.


Rozgrywka jest bardzo prosta i nie ma właściwie żadnych narzuconych odgórnie reguł. Przed nami znajduje się palenisko, do którego można wrzucać przedmioty, a następnie je podpalać. Ze spalonych zabawek wypadają monety, za które kupuje się kolejne rzeczy. Do wyboru jest 140 przedmiotów, posegregowanych w 7 katalogach. Początkowo mamy dostęp tylko do pierwszego z nich, a kolejne odblokowują się wraz z postępami w rozgrywce. Ze spalanych przedmiotów można tworzyć kombinacje - każda dodaje do naszego konta kolejną gwiazdkę. Nowe katalogi wymagają zebrania określonej ich liczby, dlatego też odnajdywanie połączeń jest ważnym aspektem zabawy. Jeśli uzbieramy odpowiednią kwotę, możemy zamówić przedmiot - w zależności od wartości dostarczany jest on w różnym czasie (od kilku sekund do kilku minut). Aby otrzymać go natychmiast, można wykorzystać zdobywane podczas gry kupony. Nie mają one jednak nic wspólnego z dodatkowymi płatnościami wewnątrz aplikacji - te się tu nie pojawiają, za co należy się twórcom duża pochwała. Czekanie na nową zabawkę ma swój cel, zmusza bowiem do obserwowania tego, co dzieje się w kominku. Z czasem przyzwyczajamy się do koncentracji na płomieniach, mamy też chwilę na zastanowienie się nad kolejnym listem, przedmiotem, a także sensem tego, co robimy.


Podpalane przedmioty różnie reagują na ogień. Niektóre po prostu przeistaczają się w pył, inne wybuchają, wzniecając różnokolorowe płomienie, zamrażają, przyciągają do siebie pozostałe przedmioty lub pękają. Znajdziemy tu też jednak piłę łańcuchową, do której dołączane są szczury czy maszynę do soku, wyposażoną w wirujące ostrza. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać je do pozbywania się innych zabawek, w tym również tych, które mówią, krzyczą i wodzą wzrokiem za palcem gracza. To zdecydowanie nie jest gra dla dzieci. Owszem, piękna oprawa graficzna pasuje do tytułów przeznaczonych dla najmłodszych, jednak nie zrozumieją oni Little Inferno, a i wątpię, by czerpali z niego większą przyjemność. Wróćmy jednak do oprawy graficznej - ta jest naprawdę świetna, dopracowana w najmniejszym detalu. Ogień zachowuje się całkiem naturalnie, stopniowo trawi kolejne przedmioty, stopniowo ogarniając całe palenisko i oświetlając umieszczone w nim przedmioty. Zabawki są z kolei pełne detali, a każda z nich zachowuje się inaczej. Klocki sprawiają wrażenie ciężkich i łatwo się je układa, szklane przedmioty tłuką się po mocniejszym uderzeniu, a lalki są bezwładne i sztywne. Udźwiękowienie stoi na równie wysokim poziomie, co oprawa graficzna. Trzaskający ogień wydaje bardzo miłe odgłosy, z kolei krzyki są bardzo przejmujące. Od czasu do czasu pojawia się też muzyka - motywy są spokojne, odgrywają też ogromną rolę w budowaniu klimatu.



Wyobraźcie sobie świat, w którym ludzie bezgranicznie skupiają się na jednej czynności, wykonują ją nie dlatego, bo czerpią z niej przyjemność, a raczej z powodu tego, że wszyscy wokół robią dokładnie to samo. Przestaje być ważne nawet to, co poświęcają, a jednocześnie co tracą, by nie wyróżniać się z tłumu. Jeśli budzą się, wypadają z transu, odkrywają, że nie znają tak naprawdę osób, z którymi spotykają się codziennie. Zapominają, jak w rzeczywistości działa świat, jakie rządzą nim prawa i co tak właściwie powinno być priorytetem. Wyobrażacie już sobie? A może wcale nie musicie?

Little Inferno nieoczekiwanie stało się dla mnie jednym z najważniejszych tytułów, z jakimi spotkałem się na konsolach. Nie chodzi mi tu bynajmniej o iOS, ale również o inne platformy. Spędzając czas z grą czułem się jak Guy Montag, odkrywający świat na nowo, budzący się z letargu codzienności. Nie mam wątpliwości, że Little Inferno jest grą doskonałą, mądrą, a jednocześnie kompletnie nie pasującą do żadnego konkretnego gatunku. Z tego też powodu nie osiągnie jednak nigdy sukcesu na miarę wysokobudżetowych gniotów, powielających schematy, pakowanych w coraz to ładniejsze pudełka. To smutne, bo pozwala wysnuć pewien wniosek - gracze nie dojrzeli do mądrych tytułów.

Ocena: 10/10

Little Inferno przeznaczone jest na iPada. Kosztuje 4,49€, możecie pobrać je tutaj.