iPad ujrzał światło dzienne na początku 2010 roku. Już wcześniej znane było pojęcie tabletu internetowego, jednak dopiero urządzenie Apple sprawiło, że tego typu sprzęt stał się popularny. Od tego czasu każdy producent elektroniki ma w swojej ofercie przynajmniej jeden tablet, jednak jak dotąd żaden nie zyskał tak dużej popularności jak ten od Apple. Dwa i pół roku po premierze pierwszego iPada zaprezentowano wersję mini, która wyglądem diametralnie różni się od większych braci. Mniejszy ekran, smuklejsza obudowa, ale i gorsze parametry techniczne - czym jest więc iPad mini? Uboższym urządzeniem czy poręczniejszym narzędziem pracy? Zapraszam do recenzji.

Opakowanie

iPad mini dotarł do mnie w wersji 16 GB z modułem WiFi. Urządzenie jest zapakowane do niewielkiego pudełka, w którym oprócz tabletu znajdziemy kabel Lightning - USB, ładowarkę, skróconą instrukcję obsługi oraz naklejki z logo Apple. W przypadku wersji z modułem łączności komórkowej otrzymujemy również kluczyk do wyciągnięcia karty nano SIM. Producent dodaje wyłącznie niezbędne akcesoria - pozostałe musimy ewentualnie dokupić. Podobnie jak inne urządzenia z iOS, tak i iPad mini nie wymaga podłączenia do komputera w celu aktywacji. Wystarczy wybrać język, strefę czasową, połączyć się z siecią i zalogować do konta iCloud, by móc z niego korzystać. Z uwagi na to, że znacznie różni się od mojego iPada trzeciej generacji, postanowiłem nie przywracać go z kopii, a skonfigurować jako nowe urządzenie. Wraz z premierą mini Apple wprowadziło do sprzedaży nakładkę Smart Cover przeznaczoną dla mniejszego tabletu. Dostępne jest 6 wersji kolorystycznych modelu poliuretanowego. Jej konstrukcja uległa zmianie - magnesy zostały umieszczone pod osłoną z mikrofibry, więc ryzyko porysowania nią obudowy zmalało do zera. W ofercie Apple pojawiły się też nowe przejściówki do iPada, które obsługują standard Lightning. Wśród nich znalazł się między innymi czytnik kart SD oraz przejściówka USB, które umożliwiają zgrywanie filmów i zdjęć z aparatów. Dostępny jest również adapter HDMI. Niestety są one droższe niż odpowiedniki przeznaczone do 30-pinowego złącza Dock.

Wygląd, wykonanie

Tablet wykonany jest z właściwą dla Apple precyzją. Obudowa iPada mini została zaprojektowana inaczej niż ta, którą znamy od drugiej generacji większego tabletu. Tył jest teraz w całości czarny lub srebrny, w zależności od wersji kolorystycznej. Boki obudowy mają łagodne zaokrąglenie, a krawędź łącząca ekran z tyłem została sfazowana w identyczny sposób, jak w iPhonie 5. Na dole znalazł się port Lightning, a po jego obu stronach umieszczono otwory głośników stereo. Na górną krawędź trafiło złącze mini Jack, mikrofon oraz przycisk Hold, natomiast na boczną - przyciski regulacji głośności oraz przełącznik wyciszenia bądź blokady orientacji ekranu. Niestety Hold ma zauważalne luzy - to jedyny mankament konstrukcji iPada mini. Nad ekranem umieszczono kamerę FaceTime, natomiast pod nim przycisk Home. Z tyłu obudowy znalazł się obiektyw iSight - aparat pozbawiony jest diody doświetlającej. Trzymając iPada mini w ręce nie sposób nie zauważyć jego niewielkiego ciężaru - waży nieco ponad 300 g, co w stosunku do niemal dwukrotnie większej masy dużego iPada stanowi niebagatelną różnicę. Obudowa mini jest też nieco cieńsza - ma zaledwie 7,2 mm grubości. Pozostałe wymiary tabletu to 200 x 134,7 mm. O ile szerokość ramki nad i pod wyświetlaczem zmieniły się proporcjonalnie względem dużego iPada, to już ekran i boczne krawędzie obudowy dzieli odległość kilku milimetrów. Dzięki temu tablet dużo lepiej i pewniej leży w dłoni. Węższa ramka sprawia też, że mini wygląda o wiele zgrabniej niż poprzednie modele. Nowa obudowa ma jednak jeden minus - na czarnej wersji odbija się mnóstwo odcisków palców. Wynika to z innej faktury powierzchni, niż w dużym iPadzie, który brudzi się zdecydowanie mniej.

Wydajność

Urządzenie zostało wyposażone w dwurdzeniowy procesor Apple A5. Wydawać by się mogło, że zastosowanie ponad rocznego układu będzie się wiązać z niewielką wydajnością i spadkami płynności działania. Benchmarki pokazują wyraźnie, że mini osiąga słabe wyniki, ale jest to tylko syntetyczny test, który nie oddaje realnej mocy urządzenia. iPad mini jest bardzo szybki - wszystkie systemowe aplikacje pracują bardzo stabilnie, wyjątkiem są jedynie mapy przełączone w tryb 3D z widokiem budynków. Płynność działania również nie pozostawia nic do życzenia, nie ma mowy o przycięciach czy zawieszaniu się systemu. Ze względu na 512 MB pamięci RAM możemy odczuć lekki dyskomfort przy korzystaniu z Safari. iPad mini wczytuje i przewija strony błyskawicznie, ale przy otwarciu w kartach wielu obszernych witryn zdarza mu się je przeładowywać. Oprogramowanie firm trzecich również działa bardzo płynnie, jednak niektóre aplikacje uruchamiają się zauważalnie wolniej, niż na iPadzie trzeciej generacji. Ponadto pamięć RAM szybko się zapełnia, więc po wyjściu z programu często zdarza się, że gdy wracamy do niego po chwili, uruchamia się on ponownie. Nie dotyczy to jednak mniejszych aplikacji, które pozostają w tle równie długo, co na dużych iPadach. Niższa wydajność daje o sobie znać również w grach. Nowsze lub źle zoptymalizowane tytuły nie działają idealnie płynnie bądź pozbawione są niektórych efektów graficznych. GTA 3 miewa wyraźne zacięcia, z kolei Infinity Blade 2 jest bardzo płynne, chociaż wczytuje się długo. Po raz kolejny widać, że tabletowi przydałaby się większa ilość pamięci RAM. Jeśli więc kupujemy urządzenie z myślą o graniu, to iPad czwartej generacji będzie lepszym wyborem. Mini daje sobie dobrze radę w bardziej zaawansowanych aplikacjach pokroju iMovie czy programach z pakietu iWork. Otwieranie projektów trwa trochę dłużej, jednak płynność działania jest dobra. Przeliczanie równań i generowanie wykresów w Numbers zajmuje więcej czasu, podobnie jest w przypadku Keynote, gdy program wykonuje bardziej skomplikowaną operację. Dużą rolę odgrywa optymalizacja aplikacji - te, z których na co dzień korzystam działały zazwyczaj tak samo, jak na dużym iPadzie. Zastosowany procesor nie generuje zbyt wiele ciepła, więc pomimo obciążania tabletu wymagającymi grami nie udało mi się go zauważalnie rozgrzać.

Wyświetlacz

Zdecydowanie największą zmianą w stosunku do pozostałych modeli iPada jest nowa wielkość ekranu. W mini ma on przekątną 7,9 cala i proporcje 4:3. Charakteryzuje go dość wysoka jasność, jednak w mocnym słońcu ustawienie najwyższego podświetlenia nie zapewnia dobrej widoczności. iPad z ekranem Retina wypada dużo lepiej - odbija podobną ilość światła, ale jasność ekranu jest dużo wyższa, co znacznie zwiększa czytelność. Mini posiada też czujnik natężenia oświetlenia i reguluje podświetlenie według jego odczytów. Funkcja działa dobrze i szybko dostosowuje się do zmian - w ciemności ekran jest wygaszany, natomiast na słońcu natychmiast rozjaśnia się do maksimum. Rozdzielczość wyświetlacza to 1024x768 pikseli, ich gęstość wynosi więc 163 ppi. W porównaniu do iPada z ekranem Retina to niewiele, jakość obrazu jest zauważalnie gorsza. Najbardziej uwidacznia to ostrość czcionek - o ile czytelność systemowych pozostaje dobra, to już drobniejszy tekst na stronach internetowych lub w dokumentach jest po prostu nieczytelny. Nie oznacza to jednak, że iPada mini nie da się używać - gęstość pikseli jest większa niż w pierwszej i drugiej generacji dużego tabletu, po powiększeniu czcionek w aplikacjach, które to umożliwiają, lektura staje się komfortowa. Do czytania plików PDF obracałem tablet do poziomu - ekran nie mieścił wtedy całej strony, jednak tekst był sporo większy i wyraźniejszy. Wyświetlacz wykonano w technologii IPS, dzięki czemu kąty widzenia są bardzo szerokie. Nasycenie kolorów jest dobre - stoi na podobnym poziomie, co w iPadzie 2. Częstotliwość odświeżania obrazu jest za to wyższa. Zastosowanie ekranu o dość niskiej rozdzielczości to bardzo kompromisowe posunięcie. Użycie wyświetlacza Retina wymusiłoby wykorzystanie wydajniejszego, a tym samym mniej energooszczędnego procesora. Trudno określić, czy udałoby się zasilić urządzenie zamknięte w tak małej obudowie, a jednocześnie zapewnić odpowiednie odprowadzanie ciepła. Najprawdopodobniej zostałoby to okupione krótszym czasem pracy na baterii, a ten jest niezwykle ważny w urządzeniach mobilnych.

Łączność

iPad mini został wyposażony w moduł WiFi, działający na częstotliwościach 2,4 oraz 5 GHz, w standardach a/b/g/n. Wykrywa i łączy się nawet z sieciami o niskiej sile sygnału, jednak w porównaniu do iPada trzeciej generacji wypada nieco gorzej - tam, gdzie większy tablet ma jedną kreskę zasięgu, mini potrafi się rozłączyć. Ponadto posiada on Bluetooth w standardzie 4.0, charakteryzujące się niewielkim zużyciem energii. iPad mini z modułem łączności komórkowej obsługuje standardy GSM, EDGE, UMTS, HSPA+ oraz DC-HSDPA. Ponadto mini działa też w sieciach LTE, w tym na częstotliwości 1800 MHz, wykorzystywanej w Polsce przez operatorów Plus GSM oraz Cyfrowy Polsat. iPad mini posiada funkcję hotspotu osobistego, pozwalającą na udostępnianie internetu innym urządzeniom za pośrednictwem WiFi, Bluetooth bądź po podłączeniu przez USB. Niestety do testu otrzymałem model pozbawiony modułu łączności komórkowej, więc nie mogłem sprawdzić, jak tablet radzi sobie z pracą w sieci. Do łączenia z komputerem oraz akcesoriami iPad mini wykorzystuje złącze Lightning. Wtyczka jest dużo mniejsza, niż w starszym, 30-pinowym Docku, ponadto można ją podłączyć obróconą w dowolną stronę. Akcesoria posiadające Dock działają po podłączeniu za pośrednictwem sprzedawanej oddzielnie przejściówki. Z powodzeniem korzystałem z Apple Keyboard Dock oraz z pamięci i-FlashDrive, jednak nie każde urządzenie zewnętrzne poprawnie współpracuje po podłączeniu przez przejściówkę. Warto mieć to na uwadze, jeśli posiadamy wiele urządzeń ze starszym złączem. iPad mini w wersji z modułem LTE wyposażony jest również w odbiornik GPS - w urządzeniach z samym WiFi lokalizacja odbywa się w oparciu o połączenie z siecią bezprzewodową.

Aparat

Tablety nie są urządzeniami stworzonymi do robienia zdjęć, mimo tego od czasu do czasu wykorzystuję iPada właśnie w tym celu. Aparatem umieszczonym w mini nie da się zastąpić co prawda kompaktu, jednak oferowana przez iSight jakość zdjęć jest całkiem dobra. Prawdę mówiąc, jest to chyba jeden z najlepszych aparatów, jakie kiedykolwiek zostały wykorzystane w tablecie. Zastosowano najprawdopodobniej dokładnie taki sam układ, jak w iPadzie trzeciej i czwartej generacji. Matryca ma rozdzielczość 5 megapikseli, a wartość przysłony wynosi f/2.4. Aparat posiada autofokus (sterowany dotykiem), czujnik BSI oraz filtr IR, ustawia balans bieli i ostrość automatycznie, ma funkcję wykrywania twarzy oraz geotagowania zdjęć. Jako spust migawki może posłużyć zarówno ikona na ekranie, jak i przycisk zmniejszania głośności. Jakość wykonywanych zdjęć jest dobra i stoi na podobnym poziomie, co w iPadach z ekranem Retina. Ponadto iSight może nagrywać filmy w rozdzielczości 1080p z prędkością 30 klatek na sekundę, posiada też funkcję stabilizacji obrazu. Przykładowe zdjęcia i nagranie znajdziecie pod tym akapitem (ostatnie dwa zdjęcia były wykonane przy sztucznym oświetleniu). Przednia kamera FaceTime ma matrycę o rozdzielczości 1,2 megapiksela, umożliwia więc prowadzenie rozmów w jakości HD 720p. Jakość transmitowanego dźwięku jest dobra - nie występują żadne zakłócenia, a rozmówca słyszy nas wyraźnie. Mikrofon nie rejestruje też hałasów przenoszonych przez obudowę, o ile tylko nie stukamy mocno w jego okolicy.

iOS

Mały iPad działa na systemie iOS 6 i posiada wszystkie aplikacje, które dostępne są na większych wersjach tabletu. Wiadomości umożliwiają komunikowania się z użytkownikami komputerów Mac oraz urządzeń z iOS za pośrednictwem iMessage. FaceTime pozwala z kolei na prowadzenie rozmów wideo (przednia kamera działa też z aplikacjami firm trzecich). Mail to z kolei dość rozbudowany program pocztowy z obsługą synchronizacji za pomocą push, flagowaniem wiadomości, oddzielną skrzynką VIP na wiadomości od wybranych osób, formatowaniem treści oraz oddzielnymi podpisami dla różnych kont. Do organizacji czasu służy Kalendarz, który można zintegrować z Facebookiem. Ponadto iPad posiada prostą aplikację Przypomnienia, która grupuje zadania do wykonania na różnych listach. iOS ma też aplikację Notatki, która nadaje się do redagowania krótkich tekstów. Nowością w iOS 6 jest zegar - pozwala na ustawienie budzika bądź minutnika, posiada też stoper oraz pokazuje czas z różnych stref. iPad ma również Game Center, czyli aplikację wyświetlającą nasze osiągnięcia w grach oraz porównującą je z wynikami znajomych. App Store oraz iTunes Store umożliwiają nabycie nowych multimediów - muzyki, filmów i aplikacji. Odtwarzacz plików wideo pozwala na wyświetlanie napisów oraz na przesyłanie obrazu do telewizora bezprzewodowo, za pośrednictwem AirPlay. W podobny sposób może być odtwarzana muzyka. Ponadto iPad mini oferuje klonowanie obrazu do Apple TV. Do przeglądania internetu służy przeglądarka Safari. Umożliwia otwarcie do 9 kart jednocześnie, co stanowi pewne ograniczenie. Ponadto posiada funkcję Reader, która wyodrębnia treść artykułu ze strony. Za pośrednictwem zakładek w chmurze możliwe jest z kolei otwieranie stron, które przeglądaliśmy w Safari na innych urządzeniach, zarówno z iOS, jak i z OS X. Tablet wyposażony jest w asystenta głosowego Siri - potrafi on nie tylko ustawiać alarmy, dodawać przypomnienia czy też uruchamiać aplikacje, ale również informuje o pogodzie i notowaniach giełdowych. To ważne, ponieważ iPad pozbawiony jest aplikacji systemowych, które pokazałyby te dane. Oczywiście możliwości Siri są dużo większe - dzięki integracji z mapami da się za jego pośrednictwem znajdować określone obiekty i adresy. Ponadto asystent współpracuje z serwisami Wolfram Alpha oraz Yelp.

iPad mini w użyciu

Kiedy Apple oficjalnie zaprezentowało iPada mini, miałem duże wątpliwości co do tego, jak pomniejszony ekran wpłynie na komfort użytkowania. System nie został dostosowany do wyświetlacza o przekątnej mniejszej o niemal dwa cale, więc wszystkie elementy interfejsu zajmują na ekranie mniejszą powierzchnię, a tym samym trudniej w nie trafić. Da się oczywiście do tego przyzwyczaić - po dwóch dniach korzystanie ze wszystkich aplikacji było dla mnie równie wygodne, co na dużym iPadzie. W przypadku kilku z nich mini sprawdzał się nawet lepiej. Za przykład niech posłuży Photoshop Touch, w którym narzędzia wybierałem za pomocą kciuka - na większym ekranie przyciski były bardziej oddalone od siebie i trudniej było do nich sięgnąć. Ponadto mini pewniej leżał w dłoni, jego mniejsza waga i inaczej wyprofilowana krawędź mają kolosalny wpływ na komfort użytkowania. Są one odczuwalne również przy długim korzystaniu z tabletu - trzymanie go w jednej dłoni jest dużo wygodniejsze i o wiele mniej męczące. Dzięki temu, że w iOS 6 zaimplementowano funkcję wykrywania przypadkowych dotknięć, można pewnie przytrzymać urządzenie nawet kładąc kciuk na ekranie. Zabezpieczenie działa niemal zawsze w aplikacjach systemowych (ale nie tam, gdzie stosowane są gesty dwoma palcami), natomiast w oprogramowaniu firm trzecich sytuacja wygląda już różnie. W Letterpress wykrywanie przypadkowego dotyku nie działało wcale.

Pomniejszony wyświetlacz ma kilka wad. Sterowanie karetą podczas pisania jest jeszcze trudniejsze niż na większym ekranie, a trafienie w przycisk kasowania treści pola urasta nieraz do zadania niewykonalnego. Ponadto niektóre aplikacje oferują drobną czcionkę, której nie da się powiększyć. O ile na ekranie o tej samej rozdzielczości, ale przekątnej 9,7 cala, tekst jest czytelny, to na mini mogą być już z tym problemy. Podobnie wygląda kwestia niektórych magazynów dostępnych w kiosku bądź w aplikacjach oferujących wydania cyfrowe gazet. Sporo trudniejsze jest również pisanie na poziomej klawiaturze, ponieważ jej wymiary są dużo mniejsze niż fizycznego urządzenia. Pomniejszona obudowa uniemożliwia też stworzenie zewnętrznych klawiatur o rozmiarach zbliżonych do pełnowymiarowych i mocowanych do urządzenia podobnie, jak Smart Cover. Dla osób piszących dużo na tablecie może to być sporym ograniczeniem. Mniejsze wymiary iPada mini nie przeszkadzają mu jednak w byciu świetnym tabletem. Prawdę mówiąc, gdybym obecnie miał wybierać pomiędzy wersją z ekranem Retina a mini, to miałbym duży dylemat, co wybrać.

Mniejsze wymiary oraz niesamowita lekkość sprawiają, że iPad mini jest dużo wygodniejszy w użyciu. Bardzo dobrze leży w dłoni, można go pewnie trzymać i używać nawet w biegu. Zastosowanie głośników stereo sprawiło, że nie zdarza mi się już zagłuszać dźwięku podczas trzymania tabletu poziomo - moja dłoń zakrywa najwyżej jeden z nich. Dzięki zwężonej bocznej ramce pisanie na klawiaturze w trybie portretowym jest bardzo komfortowe. Bez problemu sięgałem kciukami do wszystkich przycisków, i to bez zmiany ułożenia tabletu w rękach. Duża część tej recenzji pisana była właśnie na iPadzie mini w programie iA Writer. Możliwe jest również podzielenie klawiatury na dwie połówki, by łatwiej było sięgnąć wszystkich klawiszy - przyciski mają wtedy identyczne wymiary, jak w dużych iPadach. Tablet sprawdza się też dużo lepiej jako notatnik, a nawet zeszyt. Z uwagi na konieczność rysowania wykresów i pisania wzorów do notowania wykorzystuję aplikację Penultimate oraz rysik Wacom Bamboo. iPad mini zajmuje na pulpicie niewiele miejsca, więc bez trudu zmieściłem obok niego otwarty podręcznik. Wygodniej było mi również szybko wyjąć go z torby i poprawić notatkę pomiędzy zajęciami. Podejrzewam, że gdybym posiadał wersję z LTE, to częściej korzystałbym również z Siri - iPad mini posiada tę funkcję, działa ona na tej samej zasadzie, co w iPhonie i dużym iPadzie. Ponadto możliwe jest dyktowanie tekstu, z którego korzystałem podczas redagowania maili w języku angielskim. Jej działanie nie jest jednak idealne - nadal nie potrafi prawidłowo wstawiać znaków interpunkcyjnych, więc tekst musi być korygowany ręcznie. Do pisania wiadomości do znajomych oraz tworzenia krótkich notatek w zupełności jednak wystarcza.

Mini działa bardzo długo na baterii. Apple deklaruje 10 godzin w przypadku pracy z włączonym WiFi, jednak urządzenie przekracza ten limit o kilka godzin. Mój rekord to niemal 16 godzin, przy czym ekran podświetlony był z mocą około 70%, a tablet był podłączony do sieci bezprzewodowej i synchronizował się z dwoma kontami mailowymi przez push. W tym czasie przeglądałem internet, czytałem, korzystałem głównie z Tweetbota i Instapaper, ale zrobiłem też kilka grafik w Photoshopie, rozmawiałem przez godzinę przez FaceTime i grałem w Angry Birds. W przypadku tych samych czynności na iPadzie trzeciej generacji bateria wystarczała na około cztery godziny pracy mniej. Czas ładowania akumulatora to niemal 4 godziny w przypadku wykorzystania dołączonej do mini ładowarki. Ma ona moc 5 W, dokładnie taka sama dołączane jest do iPhone'a. Przy zastosowaniu mocniejszej, 10-watowej ładowarki od dużego iPada czas skraca się o połowę. Cieszy mnie to, że mini da się naładować również słabszą ładowarką Apple (i można go w tym czasie używać, a poziom baterii i tak będzie wzrastał), jednak 4 godziny to bardzo długo, więc dokupienie mocniejszej będzie dla wielu osób koniecznym, dodatkowym wydatkiem.

Podsumowanie

iPad mini jest bardzo zaskakującym urządzeniem. Niesamowicie lekkim, poręcznym, a przy tym funkcjonalnym i doskonale wykonanym. Komfort obsługi systemu w stosunku do dużej wersji iPada jest bardzo zbliżony, i to pomimo niższej jakości wyświetlacza. Apple wyceniło swój produkt dość wysoko - podstawowa wersja o pojemności 16 GB z modułem WiFi kosztuje 1449 zł. Umówmy się jednak - podczas projektowania iPada mini nie planowano stworzyć małego i taniego tabletu. Celem było opracowanie urządzenia, które jest mniejsze niż dotąd znany iPad, a jednocześnie równie dobre, co on. Ośmielę się nawet stwierdzić, że w wielu zastosowaniach sprawdzi się o wiele lepiej.

Testowany iPad mini WiFi 16 GB kosztuje 1 449 zł.

Zdjęcia wykonał Bartłomiej Hać - serdecznie dziękujemy!