iPod nano 7G - test na MyApple
Spośród wszystkich produktów oferowanych przez Apple iPod nano jest tym, który najczęściej przechodził różnego rodzaju zmiany. Nowe rozwiązania pojawiały się i znikały wraz z kolejnymi generacjami, zmianie ulegał zarówno wygląd, jak i funkcjonalność urządzenia. Sprawiło to, że od kilku lat to właśnie nano jest najbardziej zaskakującym iPodem. Zaprezentowana w tym roku siódma generacja odtwarzacza diametralnie różni się zarówno od poprzednika, jak i od wszystkich pozostałych modeli z serii. Czy zmiany wyszły nano na dobre i czy zbliżyły go do ideału? Zapraszam do recenzji.
Poprzednia wersja iPoda nano była małą rewolucją - zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Po raz pierwszy zrezygnowano z Click Wheela i postawiono na sterowanie za pomocą ekranu dotykowego. Było to dla mnie olbrzymim zaskoczeniem. Wydawać by się mogło, że nie ma wygodniejszego kontrolera muzyki niż owe dotykowe kółko, które w iPodach obecne było od wielu lat, a z biegiem czasu stało się znakiem rozpoznawczym marki. A jednak Apple zdecydowało, że od tej pory nano wyposażone będzie w ekran dotykowy - ten w szóstej generacji odtwarzacza sprawdzał się nieźle. Zdarzały się jednak sytuacje, w których miałem wrażenie, że interfejs urządzenia nie został do końca przemyślany. Nawigacja po listach utworów oraz wyszukiwanie ich wiązało się z bardzo dokładnym wodzeniem palcem po ekranie, z kolei wychodzenie z aplikacji wymagało przewijania kolejnych ekranów lub dłuższego przytrzymania palca w jednym miejscu. Krótko mówiąc - nie zawsze było komfortowo. Mimo tego uważam szóstego nano za bardzo dobry odtwarzacz. Ma dużą moc muzyczną, więc z powodzeniem radzi sobie ze wszystkimi słuchawkami dokanałowymi, nie ma też problemów ze słuchawkami nausznymi o niezbyt wysokiej impedancji. Jego kompaktowe rozmiary, klips i aplikacja Nike+ czynią go też niezastąpionym kompanem do biegania. No i możemy go nosić jako zegarek na jednym z mnóstwa dostępnych pasków - żaden inny iPod nigdy nie stawał się tak bliskim urządzeniem, jak najmniejszy nano z 2010 roku. Po dwóch latach przyszła pora na kolejną generację. Siódmy iPod nano stanowi nie tylko rozwinięcie koncepcji poprzednika, wprowadza bowiem również olbrzymie zmiany w interfejsie. Jest przedmiotem na tyle odmiennym od starszej wersji, że nie sposób nazwać go gorszym. Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić, że kolejna rewolucja wyszła nano na dobre.
Na pierwszy rzut oka nowy iPod nano diametralnie różni się od poprzednika. Smuklejsza obudowa, większy ekran oraz przycisk Home sprawiają, że bliżej mu do iPoda touch. To jednak tylko pozory - po dokładniejszym przyjrzeniu się kształtom urządzenia widać wyraźnie, że nowe urządzenie zaprojektowano w oparciu o starszy model. Obudowa wykonana jest z jednego kawałka aluminium, ma zaokrąglone brzegi, na górze umieszczono przycisk blokowania ekranu, natomiast na dole gniazdo mini Jack oraz złącze do synchronizacji. Dokładnie taki sam układ przyjęto w szóstej generacji nano. Nowa wersja ma jednak trzy przyciski na brzegu obudowy (do zmiany głośności i przełączania utworów), pod wyświetlaczem znalazł się przycisk Home, a do synchronizacji danych i ładowania wykorzystuje Lightning. Ekran ma teraz większą przekątną, wynoszącą 2,5 cala. Jego rozdzielczość to z kolei 240 x 432 piksele, co daje 202 piksele na cal. Obudowa została pozbawiona klipsa, co z jednej strony może przeszkadzać, z drugiej jednak iPod stał się smuklejszy i bardziej elegancki. Na dole urządzenia znalazła się plastikowa osłona, skrywająca antenę Bluetooth. W zależności od wersji kolorystycznej odtwarzacza jest ona biała lub czarna - podobnie jest z przednią warstwą szkła, która w niemal wszystkich iPodach jest biała (wyjątkiem jest cała czarna wersja nano). Nowa wersja jest również bardzo lekka - waży tylko 31 g. iPod ma też bardzo płaską obudowę, mającą grubość zaledwie 5,4 mm. Wykończenie urządzenia nie pozostawia nic do życzenia - spasowanie i jakość użytych materiałów jest jak zwykle wzorowa, nie mogę powiedzieć też złego słowa o staranności wykonania detali pokroju delikatnie ściętych i błyszczących krawędzi. iPod nano jest piękny, lekki i zbudowany z najwyższą starannością.
Odtwarzacz działa na systemie operacyjnym, który wyglądem przypomina iOS. Na tym podobieństwa się jednak kończą - nie mamy możliwości wgrywania aplikacji ani też dodawać do niego nowej zawartości bez użycia komputera. Nano nie jest więc samodzielnym urządzeniem, takim, jak iPod touch. Oczywiście trudno uznać to za wadę - nano to kompletnie inny produkt, będący przede wszystkim odtwarzaczem muzyki. Z tej funkcji wywiązuje się naprawdę dobrze - Apple zmodernizowało interfejs urządzenia, co znacznie poprawiło wygodę obsługi. iPod posiada 3 aplikacje stricte muzyczne. Pierwsza z nich - Muzyka - pozwala odtwarzać wrzucone do iPoda utwory z naszej biblioteki. Obsługiwane jest sortowanie muzyki według wykonawców, albumów, gatunków oraz tym podobnych kategorii. Odtwarzacz pozwala też na słuchanie miksów Genius, audiobooków oraz iTunes U. W aplikacji Muzyka znalazł się też odnośnik do podcastów, mimo tego, że posiadają one odrębną ikonę na głównym ekranie. To jedna z niekonsekwencji oprogramowania nowego nano. Wbrew pozorom to nie drobiazg, a zaśmiecanie interfejsu powielaniem elementów spełniających dokładnie tę samą funkcję. Mam wielką nadzieję, że w najbliższej aktualizacji zostanie to wyeliminowane. Wygląd samego ekranu odtwarzania został już dobrze przemyślany. Na środku wyświetlana jest okładka płyty, pod nią znalazły się przyciski odtwarzania i regulacja głośności, natomiast na górze widnieje nazwa wykonawcy, albumu oraz utworu. Po dotknięciu okładki wyświetlany jest także pasek przewijania oraz ikony włączające listę utworów z danej płyty, odtwarzanie losowe, ciągłe oraz funkcję Genius. W przypadku podcastów wyświetlane jest z kolei szybkie przewijanie oraz zmiana tempa odtwarzania, a na okładce pokazuje się opis odcinka. Nowy interfejs odtwarzania okazał się strzałem w dziesiątkę - jest czytelny i intuicyjny, w pełni wykorzystuje też potencjał większego, wydłużonego ekranu. Panoramiczne proporcje sprawiają, że na listach widzimy znacznie więcej piosenek, a wszystkie przyciski do kontrolowania muzyki są dostępne po maksymalnie dwóch dotknięciach.
O ile aplikacja Podcastów różni się od Muzyki jedynie zawartością, to już Radio jest czymś zupełnie innym. Odtwarzacz sam wyszukuje stacje radiowe, możemy też stroić je ręcznie. Zazwyczaj nie ma jednak takiej potrzeby, iPod prawidłowo dobiera częstotliwości. Na górze ekranu widoczne są informacje o rozgłośni oraz audycji. Za pomocą symbolu gwiazdki możemy dodać stację do ulubionych (niestety iPod nie nadaje im nazw, oznaczone są wyłącznie częstotliwością), w niektórych krajach działa też oznaczanie utworów odtwarzanych w danej rozgłośni i sprawdzania ich tytułów po podłączeniu do iTunes. W Polsce jest to niestety niemożliwe. Bez problemu możemy za to skorzystać z aktywnej pauzy. Po zatrzymaniu audycji zaczyna być ona nagrywana, zawsze też możemy przewinąć ją wstecz (maksymalnie o 15 minut bądź do momentu, w którym zaczęliśmy słuchać). To świetna funkcja, przydaje mi się zwłaszcza, gdy podczas emisji wiadomości zadzwoni telefon i nie mogę ich odsłuchać. Radio wymaga podłączonych słuchawek przewodowych - podczas korzystania z zestawu Bluetooth nie da się z niego korzystać.
W siódmej generacji iPoda nano powróciła funkcja odtwarzania filmów. Nigdy nie byłem zwolennikiem oglądania niczego na tak małym wyświetlaczu. Prawdę mówiąc dziwię się, dlaczego Apple postanowiło przywrócić tę możliwość - tak mały ekran nie zapewni komfortu podczas oglądania, podobnie, jak nie zapewni go wyświetlacz o cal większy. iPod nano nie będzie więc nigdy dobrym odtwarzaczem filmów, tym samym nie powinien nim być w ogóle. Płynność odtwarzania jest bardzo dobra - testowałem ją na teledyskach dostępnych w iTunes. Odtwarzacz obsługuje nawet napisy, choć nie wyobrażam sobie oglądania filmu z nimi na tym urządzeniu. Oprócz filmów nano odtwarza również zdjęcia. Poprzedni model był dość ograniczony w tej kwestii - niewielki, kwadratowy ekran sprawiał, że oglądanie fotografii było po prostu męczące. Na nowym nano jest to dużo wygodniejsze - dodano powiększanie zdjęć za pomocą gestów multitouch (rozsuwanie i zsuwanie dwóch palców), ponadto obracają się dzięki wbudowanemu akcelerometrowi. Nasycenie kolorów oraz gęstość pikseli ekranu są podobne, jak w poprzednim modelu, dlatego też na tym polu nie uświadczymy większych zmian. Wrzucane do iPoda zdjęcia są wciąż skalowane, więc na dużym powiększeniu zobaczymy wyłącznie rozmazane obrazy. Szkoda, że Apple nie usunęło tego ograniczenia - co prawda można zaznaczyć, by na iPoda trafiały fotografie w pełnej rozdzielczości, jednak dostępne będą one wyłącznie z poziomu komputera, gdy podłączymy nano jako pamięć zewnętrzną.
Szósty nano sprawdza się doskonale jako urządzenie monitorujące przebyty podczas biegu dystans. Siódma generacja również posiada aplikację Nike+, która działa na tej samej zasadzie. Po wprowadzeniu danych odnośnie wzrostu i wagi możemy rozpocząć jeden z treningów - bieg na czas, dystans bądź dowolny. O naszych postępach jesteśmy informowani na bieżąco, a po zakończeniu wyświetlane jest podsumowanie (po podłączeniu do iTunes osiągnięcia można przesłać do serwisu Nike+). Historia treningów jest zapisywana też w pamięci urządzenia. Aplikacja ma dokładnie te same funkcje, co w poprzednim iPodzie nano, teoretycznie więc o tym, która generacja lepiej nadaje się do sportu, determinują jedynie różnice sprzętowe. Jeżeli korzystamy ze słuchawek przewodowych, to zdecydowanie lepiej sprawdzi się szósta wersja nano. Najnowsza generacja ma jednak wbudowane Bluetooth, więc posiadacze słuchawek wykorzystujących tę technologię będą z niego bardziej zadowoleni. Jedynym minusem jest brak możliwości kontrolowania odtwarzania za pomocą słuchawek - konieczne staje się używanie przycisków na obudowie odtwarzacza. Jakość dźwięku przesyłanego bezprzewodowo to również dyskusyjna sprawa, ale nie jest ona zależna bezpośrednio od iPoda. Wynika natomiast z ograniczeń samej technologii Bluetooth. Nie jestem zwolennikiem słuchania muzyki na słuchawkach bezprzewodowych, ale w niektórych zastosowaniach mają one sens - przykładem jest choćby uprawianie sportu, gdzie jakość brzmienia schodzi na dalszy plan.
iPod posiada aplikację Zegar, jednak z uwagi na brak klipsa przestaje ona być szczególnie ważna. Oferuje ona trzy funkcje - potrafi pokazać jeden z kilku cyferblatów (jest ich o wiele mniej, niż w poprzedniej generacji), ponadto posiada minutnik oraz stoper. Po odliczeniu określonego czasu w minutniku może włączyć się alarm (przy odpiętych słuchawkach na ekranie zostanie wyświetlone powiadomienie) bądź też zatrzymać odtwarzanie muzyki. Minutnik nie jest zbyt przydatny, jeśli nie korzystamy z iPoda w momencie włączenia alarmu - odtwarzacz nie posiada bowiem głośnika. Stoper potrafi z kolei zapisywać międzyczasy. Ostatnią z aplikacji, dostępną wyłącznie po podłączeniu odpowiednich słuchawek, jest Dyktafon. Jego funkcjonalność jest bardzo ograniczona - pozwala wyłącznie na zapisywanie i odsłuchiwanie notatek, bez możliwości nazywania ich. Nagrania mogą być oczywiście zrzucone na komputer za pośrednictwem iTunes.
Nowe kształty i interfejs sprawiły, że obsługa nano stała się o wiele wygodniejsza. Wydłużony kształt, a co za tym idzie większe wymiary sprawiły, że dużo lepiej układa się w dłoni. Umieszczone na boku przyciski regulacji głośności i sterowania odtwarzaniem obsługuje się bezwzrokowo i bez przesuwania iPoda w dłoni. Nowość, jaką jest przycisk Home, również ułatwia nawigację po aplikacjach i menu, chociaż możemy przechodzić między nimi również poprzez przesuwanie ekranu w prawo. Po podwójnym naciśnięciu Home uruchamia się widok odtwarzania - to bardzo przydatny skrót. Do trzykrotnego naciśnięcia można przypisać jedną z akcji ułatwień dostępu - Voice Over (czyli czytanie dotkniętego tekstu) oraz odwrócenie kolorów wyświetlacza. Nie podoba mi się jednak to, że przyciski Home i Hold dublują swoje funkcje. Przy zablokowanym ekranie naciśnięcie każdego z nich powoduje dokładnie to samo - odblokowywany jest ekran. Dużo korzystniejszym rozwiązaniem byłoby przypisanie tym przyciskom odmiennych akcji - nie miałbym nic przeciwko, gdyby jeden z nich przenosił do głównego menu. Zawiodło mnie również to, że zupełnie nie wykorzystano miejsca na dwóch ekranach ikon. W poprzednim nano dało się wyświetlić oddzielne ikony, które przenosiły bezpośrednio do list odtwarzania, albumów i tym podobnych miejsc. Tutaj tego zabrakło, więc dostęp do wszystkiego mamy jedynie przez aplikację Muzyka. Wyodrębniłbym również iTunes U tak, jak ma to miejsce na iOS. Pozwoliłoby zachować to większą spójność pomiędzy interfejsami urządzeń.
Jakość dźwięku generowanego przez iPoda nano siódmej generacji jest dobra. Odtwarzacz brzmi raczej chłodno i dość szczegółowo, dobrze eksponuje przede wszystkim średnie tony. iPod nano ma niestety mniejszą moc muzyczną od poprzednika - o ile na słuchawkach dousznych i dokanałowych nie jest to odczuwalne, to już podczas słuchania na niewielkich, nausznych słuchawkach o impedancji około 30 ohmów dało się słyszeć zniekształcenia w odwzorowaniu dźwięku. iPod nano szóstej generacji z tymi samymi słuchawkami brzmiał lepiej, choć różnica nie była kolosalna. Warto mieć na uwadze to, że nano nie był nigdy urządzeniem przeznaczonym dla wymagających osób. Ważna jest tu wygoda obsługi i poręczność, nie zaś jakość odtwarzania. Zresztą na 16 GB pamięci nie zmieścimy zbyt wiele muzyki w formacie bezstratnym (nano występuje wyłącznie w takiej wersji pojemnościowej). Mimo tego nie miałbym nic przeciwko, gdyby generował lepsze brzmienie. To w końcu przede wszystkim odtwarzacz muzyki, więc jakość dźwięku jest priorytetowa. Mam wrażenie, że podczas projektowania nano kierowano się tym, jak będzie brzmiał we współpracy ze słuchawkami EarPods. Zgrywa się z nimi naprawdę świetnie - nie sądziłem, że kiedykolwiek napiszę to o pchełkach od Apple, ale… są dobre. Bardzo dobre. To jedne z najlepszych słuchawek dousznych, jakich miałem przyjemność używać. Wersja dołączana do iPodów pozbawiona jest co prawda pilota, jednak przyciski na obudowie po części to wynagradzają. Słuchawki bardzo dobrze układają się w uchu, podczas korzystania z nich nie miałem wrażenia, jakby miały zaraz z niego wypaść. Nie izolują dźwięków otoczenia, mimo tego muzyka jest bardzo dobrze słyszalna. Skierowanie ich bezpośrednio do kanału słuchowego było bardzo trafną decyzją - dźwięk brzmi tak samo nawet wtedy, gdy zmienimy lekko ich położenie w uchu. W przeciwieństwie do poprzednich słuchawek Apple, te wyposażone zostały w membranę papierową, co znacznie ociepliło brzmienie. Niskie tony nareszcie się pojawiły, nie są oczywiście zbyt głębokie, ale mają dobrą dynamikę. Również średnie tony znacznie się polepszyły - są dużo wyraźniejsze. Wysokie tony uległy z kolei wyciszeniu - nadal są obecne w brzmieniu, jednak zeszły na dalszy plan, dzięki czemu nie zakłócają pozostałych pasm. Widać, że Apple poczyniło znaczny postęp - EarPods to świetne słuchawki, pozbawione wad poprzedniej wersji. Brzmią naprawdę dobrze, oferują też bardzo wysoki komfort używania.
Ocena nowego iPoda nano jest bardzo trudna. Odtwarzacz dojrzewa, widać, że poszczególne aspekty używania są stale dopracowywane, a pomysły zaimplementowane w poprzednich generacjach cały czas są rozwijane. Niestety mam wrażenie, że przy projektowaniu nano Apple nie stawia sobie żadnego konkretnego celu i nie potrafi konsekwentnie pozbywać się zbędnych elementów oraz dodawać nowych. Traci na tym oczywiście użytkownik - iPod nano siódmej generacji mógłby być doskonałym odtwarzaczem. Większy ekran dotykowy oraz dostosowany do niego interfejs sprawiają, że obsługa jest bardzo wygodna i intuicyjna, jednak najważniejszym czynnikiem, stanowiącym o jakości odtwarzacza muzyki, jest jego brzmienie. Tu nano wypada dobrze, co czyni go jedynie dobrym iPodem.
Redakcja chciałaby serdecznie podziękować lubelskiemu resellerowi Apple - salonowi iStrefa - za udostępnienie iPoda nano do testu.