*Jeżeli miałbym wymienić swoje ulubione filmy, to wśród nich z pewnością znalazłby się Equilibrium. Opowiada on o społeczeństwie, które bezwzględnie musi podporządkować się władzom poprzez zażywanie substancji tłumiącej emocje. W założeniu miało to uchronić ludzkość przed wszelkimi konfliktami, jednak skutek był dokładnie odwrotny. Wszyscy, którzy nie podporządkowali się regułom byli likwidowani w sposób natychmiastowy, co notabene doprowadzało to jeszcze większej przemocy. Więcej wyjawiał nie będę, to nie jest odpowiednie miejsce na streszczanie fabuły filmu (do którego obejrzenia szczerze zachęcam). Miejsce to za to doskonałe, by przybliżyć wam jedno z najnowszych dzieł EA Games wydanych na iPhone’a, a mianowicie Mirror’s Edge - grę, która bardzo kojarzy się mi ze światem przedstawionym w Equilibrium. Zapraszam do recenzji.
*

Wersja gry na duże konsole może poszczycić się ciekawą fabułą oraz niesamowitą wręcz dawką adrenaliny podczas karkołomnych pościgów. Niestety, Mirror’s Edge na iPhonie wygląda już mocno inaczej. Akcję oglądamy nie z perspektywy głównej bohaterki, ale od boku - grafika pozostała co prawda trójwymiarowa, ale dynamika rozgrywki wiele na tym straciła. Poza tym samo zaznajomienie gracza z fabułą zostało ograniczone do wyświetlania przed każdym poziomem napisów rodem z Gwiezdnych Wojen. Nie zachęcają one do zapoznania się z historią opowiedzianą w grze.


Nadal dane jest nam wcielić się w Faith - kurierkę, która ufa tylko jednemu środkowi lokomocji - własnym nogom. Cała gra skupia się na bieganiu po dachach i budynkach, wykonując przy tym najróżniejsze ewolucje. Fani le parkour z pewnością będą zadowoleni z faktu, że bohaterka umiejętnie potrafi wykorzystać elementy otoczenia, by przyspieszyć pokonanie poziomu. Faith wślizguje się pod przeszkody, zgrabnie przeskakuje nad nimi, a jeżeli zajdzie taka potrzeba, może również dla złagodzenia lądowania przetoczyć się po ziemi i, nie tracąc zanadto prędkości, kontynuować bieg. O wspinaniu się po ścianach nie muszę chyba nawet wspominać. Zdarzają się sytuacje, w których trzeba stawić czoła ochronie lub innym biegaczom. W takiej sytuacji przeciwnika potraktować można zarówno kopnięciem z wyskoku, jak i podcięciem. Warto zwrócić uwagę na to, że konfrontacje z oponentami ograniczają się jedynie do usunięcia ich z drogi, a nie jak w wielu tytułach do obicia ich do granic możliwości. Priorytetem jest tutaj szybkość pokonywania kolejnych poziomów, gra zyskuje dzięki temu wiele na dynamice.


Sterowanie bardzo się mi spodobało. Jest intuicyjne i całkiem wygodne. Do kierowania postacią służą nie przyciski, a gesty. Gdy chcemy, by Faith podskoczyła, przeciągamy palcem do góry, zrobiła wślizg - przeciągamy w dół. Ruchy na bok pozwalają na kopnięcie w locie „przeszkody” lub zatrzymanie się w miejscu bohaterki. Ponadto gra wykorzystuje także akcelerometr. Zdarzają się sytuacje, gdy musimy zjechać po linie lub stromym dachu - wtedy właśnie zmuszeni jesteśmy do manewrowania telefonem. Jedyną denerwującą rzeczą w sterowaniu jest to, że Faith reaguje niekiedy na nasze polecenia z opóźnieniem. Jest to szczególnie odczuwalne w trybie Speed Run, który polega na jak najszybszym pokonaniu trasy - do zdobycia maksymalnej oceny trzech gwiazdek wymagana jest niesamowita wręcz zręczność i dokładność.


Od strony wizualnej Mirror’s Edge prezentuje się nieźle. Grafika utrzymana jest w chłodnych barwach, a całe otoczenie momentami sprawia wrażenie wręcz sterylnego. Poziomy są jednak ubogie w detale, po pewnym czasie rozgrywka może zwyczajnie nużyć. Przyczynia się do tego również fakt, że niektóre lokacje dane jest nam pokonać dwa razy, a jedyną różnicą jest kierunek, w którym zmierzamy. Animacje postaci są płynne i cieszą oko, Faith całkiem realistycznie biega po ścianach i szybuje w powietrzu (o ile takie akrobacje można nazwać możliwymi do wykonania). Udźwiękowienie jest z pewnością jedną z największych zalet gry. Co prawda witający nas za każdym razem utwór Lisy Miskovsky jest jedynym licencjonowanym kawałkiem, ale reszta muzyki stoi na niewiele niższym poziomie. Dobrze podkreśla ona klimat i reguluje dynamikę rozgrywki.

Mirror’s Edge jest z pewnością udanym tytułem, jednak w żadnym razie nie zasługuje na miano wyjątkowego. Owszem, dostarcza sporo przyjemności, jednak co z tego, skoro przejście całej gry zajęło mi mniej czasu niż napisanie tej recenzji? Utwór grany w menu jest świetny, ale dlaczego pierwsze wrażenie przez niego wywarte musi psuć domyślny język gry ustawiony na japoński? Niestety, sytuacji nie poprawiają również rozrzucone po lokacjach torby, których zbieranie odblokowuje kolejne grafiki. Do tego tytułu nie chce się wracać, owszem, posiada on teoretycznie wszystkie cechy wciągającej i dynamicznej gry. Z wyjątkiem jednej. Wszystkiego jest tutaj po prostu za mało.

Ocena: 6/10

Gra kosztuje 4,99$, możecie pobrać ją tutaj.