Samsung Galaxy S3 - czy Apple faktycznie ma się czego obawiać?
Samsung, po raz pierwszy w swojej długiej historii, zorganizował tak ogromne przedstawienie dla rzeszy dziennikarzy i ludzi z całego świata skupione wokół tylko jednego produktu. Wczoraj w godzinach wieczornych w Londynie pracownicy najwyższych szczebli koreańskiego koncernu zaprezentowali najnowszy model swojego flagowego smartfona - Samsung Galaxy S3.
Smartfon pod względem podzespołów robi zdecydowanie pozytywne wrażenie - duży, 4,8-calowy ekran AMOLED o rozdzielczości 1280x720, 4-rdzeniowy procesor Cortex-A9, 1GB pamięci RAM, czy 8-megapixelowa kamera - to prawdziwy kombajn wśród tego typu urządzeń. Sam design urządzenia, choć jak zawsze jest kwestią gustu, z punktu widzenia przeciętnego użytkownika wygląda bardzo dobrze.
Co jednak najistotniejsze, Samsung wprowadził do swojego flagowego produktu nową funkcję - "S Voice", która mocno przypomina Siri znane z iPhone'a 4S. Sam fakt wyposażenia Galaxy S3 w tego typu rozwiązanie był zdecydowanie przewidywalny - Siri okazało się bowiem strzałem w dziesiątkę i dziś na codzień korzystają z tego tysiące ludzi na całym świecie. Dziwi jednak bardzo mocne podobieństwo nie tylko funkcjonalności, ale i wyglądu asystenta głosowego do tego znanego z iOS.
Wracając jednak do pytania tytułowego - czy Apple faktycznie ma się czego obawiać? Zdecydowanie tak, jeżeli użytkownik przy wyborze smartfona nie będzie się sugerował systemem. Pamiętajmy jednak, że już wkrótce powinniśmy zobaczyć nowego iPhone'a, ostateczne sądy na najbliższy rok pozostawmy więc do czerwca, bo wtedy prawdopodobnie Apple pokaże szósty już model smartfona.
Źródło: Cult of Mac