*Możliwości fotograficzne aparatów montowanych w telefonach komórkowych są, delikatnie mówiąc, niewielkie. Oczywiście można nimi zrobić dobre, ciekawe zdjęcia, jednak z racji czysto fizycznych ograniczeń sprzętu fotki takie nigdy nie będą mogły się równać z tymi zrobionymi aparatami z choćby średniej półki. Mimo tego uważam, że aparat w telefonie to naprawdę dobra rzecz, w końcu nie zawsze nosimy ze sobą poważniejszy sprzęt fotograficzny. Gdy przeglądałem niedawno App Store, trafiłem na kilka aplikacji, które mają urozmaicić robienie zdjęć telefonem i dodać kilka niesamowitych i oszałamiających funkcji. Tak przynajmniej twierdzili ich autorzy, jednak nijak nie mogę zrozumieć fascynacji możliwością zrobienia 7-megapikselowego, interpolowanego zdjęcia aparatem, który domyślnie ma ponad dwukrotnie mniejszą matrycę. Albo inna aplikacja, która pozwala na zrobienie czarno-białego zdjęcia zamiast kolorowego oraz dodanie kilku filtrów. Ok, to może nie jest takie głupie, jednak gdy programów tego typu jest kilka, kilkanaście, każdy o podobnej funkcjonalności, zaczyna robić się nieciekawie. Na szczęście są jeszcze deweloperzy, którzy realnie oceniają możliwości iPhone’a. Zapraszam do recenzji dwóch aplikacji studia Synthetic Corp.
*

Hipstamatic

W dobie aparatów cyfrowych fotografia straciła wiele uroku. Nie ma już filmów, które trzeba ostrożnie wymieniać, producenci rezygnują również z implementacji wizjerów, dodają za to masę bardzo przydatnych rzeczy, jak na przykład tryby dedykowane robieniu zdjęć w konkretnych warunkach, kręcenie filmów czy ręczne ustawienia podstawowych parametrów, czyli ekspozycji i balansu bieli. Mówię oczywiście o aparatach kompaktowych, hybrydy oraz lustrzanki cyfrowe to zupełnie inna bajka, do opowiedzenia innym razem. Najgorszą rzeczą, którą przyniosła ze sobą cyfrowa fotografia jest fakt, że aby obejrzeć zdjęcie, nie musimy go wywołać. Wystarczy podpiąć aparat do komputera. Dzięki temu na dysku może i mamy tysiące zdjęć, ale szczerze mówiąc wolałbym, aby na mojej półce znalazł się album z dużo mniejszą ilością fotografii. Co ma do tego Hipstamatic, który swoje działanie opiera przecież na fotografii cyfrowej?



Okazuje się, że bardzo wiele. Aplikacja ta upodabnia nasz telefon do aparatu kompaktowego (swoją drogą o bardzo ciekawej historii), w którym możliwa jest wymiana nie tylko obiektywu, ale również flasha oraz rodzaju filmu. Brzmi to może średnio interesująco, ale po godzinie, którą spędziłem z tym programem mogę śmiało stwierdzić, że to tylko pozory. Po instalacji warto udać się najpierw do ustawień telefonu, a następnie na samym dole odszukać Hipstamatic. Autorzy postanowili przenieść konfigurację aplikacji właśnie tam. Nie uważam tego za błąd, wręcz przeciwnie - dzięki temu w samym programie ustawienia stricte techniczne nie rozpraszają nas, zajmujemy się jedynie konfiguracją aparatu i koncentrujemy się na uzyskaniu jak najlepszego efektu.




Po dostosowaniu opcji do własnych upodobań i włączeniu aplikacji naszym oczom ukazuje się tył wirtualnego aparatu: wizjer, spust migawki, przełącznik lampy błyskowej oraz podgląd, jakiego filmu aktualnie używamy. Poza tym na dole dostępny jest przycisk galerii zdjęć oraz „obrócenia” aparatu - po dotknięciu go przechodzimy do konfiguracji sprzętu. Zacznijmy od obiektywów - wybór jest całkiem spory, aczkolwiek początkowo dostęp mamy jedynie do trzech z nich. Drugie tyle możemy dokupić. Każdy obiektyw został opisany, dodano także zdjęcie prezentujące otrzymywany dzięki niemu efekt. Podana jest też informacja, do jakiego zestawu akcesoriów należy. Podobnie jest w przypadku lamp błyskowych oraz filmów. Dzięki prostym, ale zrozumiałym wyjaśnieniom nie musimy długo zastanawiać się nad doborem odpowiednich kompozytów.



Robienie zdjęć może budzić pewne wątpliwości. W końcu jak ustawić ostrość na żądanym obiekcie? Okazuje się, że punkt ostrzenia znajduje się na samym środku wizjera, aparat cały czas ustawia ostrość właśnie w tym miejscu. Jeżeli jesteśmy już przy wizjerze - nie pokazuje on idealnie wszystkiego, widzimy jedynie niewielką część finalnego zdjęcia. Warto również wspomnieć o sposobie korzystania z lampy błyskowej. Aby ją uruchomić, należy przesunąć odpowiedni przełącznik. Usłyszymy wtedy dźwięk ładowanych kondensatorów, a gdy będzie już gotowa, lampka zaświeci się na zielono. Mam dobrą wiadomość dla wszystkich użytkowników iPhone’ów starszych niż 4 - flash jest jedynie filtrem, także to, czy nasze urządzenie posiada go fizycznie czy nie, nie ma najmniejszego znaczenia.



Nasze zdjęcia możemy obejrzeć w galerii programu, dostępnej po dotknięciu przycisku w lewym dolnym rogu ekranu (gdy widzimy „tył” aparatu). Fotografie można podzielić na stosy - każdy z nich ograniczony jest jednak tylko do dziewięciu sztuk. Poza tym wszystkie zdjęcia opatrzone są informacją o konfiguracji aparatu, przy jakiej zostały wykonane. To bardzo przydatne, zwłaszcza, gdy próbujemy osiągnąć konkretny efekt i eksperymentujemy z wieloma kombinacjami akcesoriów. Zdjęcia są również opisywane geotagami, także po imporcie do iPhoto lub podobnego programu możemy posortować je według miejsca, w którym zostały zrobione. Fotografie są zapisywane jednocześnie w standardowej galerii aparatu, jednak usunięcie jakiejkolwiek z nich z albumu w aplikacji nie powoduje pozbycia się jej z tej pierwszej. Nie podoba się mi to, w efekcie otrzymujemy bowiem zaśmieconą nieudanymi ujęciami galerię. Hipstamatic pozwala na eksport zdjęć do serwisów Flickr oraz Facebook, a także wysyłanie ich poprzez email. Autorzy organizują też konkursy dla użytkowników. Wystarczy zrobić zdjęcie odpowiadające aktualnemu tematowi i przesłać je za pomocą kilku kliknięć.

Hipstamatic to świetna aplikacja. Nigdy nie podejrzewałem, że robienie zdjęć aparatem wbudowanym w telefon może być aż tak interesujące. Ilość kombinacji poszczególnych filtrów jest ogromna, a market z dodatkowymi akcesoriami dobrze wróży przyszłości tego programu. Liczę bowiem na to, że autorzy nie porzucą szybko swojego dzieła i będą regularnie rozbudowywać sklep o kolejne pozycje.

Aplikacja kosztuje 1,99$, możecie pobrać ją tutaj.

SwankoLab

Ciemnia fotograficzna to miejsce większości z nas obce. To właśnie tam zapełnione klisze trafiały do obróbki, by finalnie mogły trafić w nasze ręce jako plik mniej lub bardziej udanych zdjęć. Dzięki aplikacji SwankoLab możemy przez chwilę poczuć się odrobinę profesjonalnie i wziąć na warsztat wykonane przez nas fotografie. Podobnie jak w Hipstamatic, tak i tu technologię cyfrową potraktowano z perspektywy zapomnianej nieco techniki analogowej.


Program jest bardzo prosty w obsłudze - najpierw wybieramy zdjęcie, które poddamy obróbce. Następnie dobieramy odpowiednie substancje, które mają wpływ na końcowy efekt naszej pracy. Różnorodność chemikaliów jest spora - od przyciemniających krawędzie zdjęcia po takie, które całkowicie zmieniają jego kolorystykę. Każde z nich zajmuje określoną ilość miejsca w kuwecie fotograficznej, dlatego też na raz nie da się skorzystać ze wszystkich oferowanych substancji. Gdy przypadkiem dodamy nie ten składnik co trzeba, możemy wylać jej zawartość. Po wybraniu chemikaliów możemy wywołać zdjęcie - wystarczy nacisnąć umieszczony po prawej stronie przycisk. Zostaniemy wtedy przeniesieni do animacji imitującej czynności w prawdziwej ciemni, autorzy zamaskowali w ten sposób czas, jaki program potrzebuje na nałożenie filtrów na zdjęcie.


Efekty naszej pracy możemy podziwiać w galerii aplikacji. W przeciwieństwie do Hipstamatic, tutaj zdjęcia zapisywane są jedynie w programie, natomiast przeniesienie ich do galerii telefonu jest opcjonalne. Nie ma także funkcji wysłania naszego dzieła do serwisu Flickr bądź Facebook, pozostała jedynie opcja email. Każde zdjęcie ma przypisaną formułę, jakiej użyto to jego wywołania - możemy ją nazwać, dodać krótki opis i zapisać, dzięki czemu w przyszłości otrzymanie danego efektu zajmie nam dużo mniej czasu. Autorzy przygotowali także kilka gotowych formuł. Aplikację możemy rozbudować o nowe elementy - kosztuje to co prawda 2$, ale cena ta obejmuje wszystkie teraźniejsze, a również przyszłe aktualizacje.

SwankoLab przypadło mi do gustu. Oferuje sporo możliwości edycji zdjęć, a jednocześnie jest bardzo wygodny w obsłudze. Owszem, istnieją programy bardziej rozbudowane i umożliwiające wykorzystanie innych, być może ciekawszych filtrów, jednak nigdzie nie zostało to wykonane tak ciekawie, jak tutaj.

Aplikacja kosztuje 1,99$, możecie pobrać ją tutaj.

Podsumowanie

Zarówno Hipstamatic, jak i SwankoLab są produktami przemyślanymi i doskonale wykonanymi. Dzięki nim cyfrowy aparat w telefonie zyskuje drugą, analogową młodość. Aplikacje te pozwalają poczuć się tak, jakby w naszych dłoniach znalazł się sprzęt używany wiele lat temu, jednak mający coś więcej niż oferowane obecnie kompakty i tysiące zdjęć na cyfrowych nośnikach. Analogowe aparaty mają bowiem duszę, dzięki której sami chcemy spędzać czas na fotografowaniu, poznawaniu aspektów tej sztuki i zdobywaniu wiedzy na jej temat. Podobnie jest z aplikacjami studia Synthetic Corp - żadna inna pozycja w App Storze traktuąca o fotografii nie da wam tyle frajdy, co te dwie.

Oceny:
Hipstamatic: 9/10
SwankoLab: 8/10