Steve Jobs uwielbiał Siri, ale nie lubił jej nazwy
Yoni Heisler, jeden z dziennikarzy portalu Network World, miał wczoraj okazję porozmawiać z Dagiem Kittlausem, współzałożycielem Siri Inc. Z rozmowy tej dowiadujemy się nieznanych wcześniej szczegółów o przejęciu firmy Kittlausa przez Apple.
Siri Inc. zostało przejęte przez Apple pod koniec kwietnia 2010 r., za łączną sumę 200 milionów dolarów. W rozmowie z Heislerem, Kittlaus przbliżył genezę nazwy asystenta głosowego i opisał jak doszło do przejęcia jego firmy przez Apple.
Według Kittlausa, Steve Jobs nigdy nie był zwolennikiem nazwy "Siri", jednak pod jego namową, ostatecznie ugiął się i nazwa asystenta głosowego pozostała niezmieniona. Skąd zatem wziął on swoją nazwę?
A więc po norwesku Siri oznacza "piękną kobietę, która prowadzi cię do zwycięstwa".
W Norwegii pracowałem z pewną kobietą o imieniu Siri i chciałem nazwać tak moją córkę, domena o takiej nazwie też była wolna. Trzeba także pamiętać o tym, że nazwa ta jest łatwa do przeliterowania i wymówienia.
Ciekawa jest także historia przejęcia Siri Inc. przez Apple. Z Kittlausem, ówczesnym dyrektorem generalnym Siri Inc., Apple skontaktowało się w trzy tygodnie po premierze jego aplikacji w App Store:
Trzy tygodnie po tym jak wydaliśmy naszą aplikację, zadzwonił do mnie do biura ktoś z Apple i powiedział: "Scott Forstall, szef naszego działu software'owego, chciałby z tobą porozmawiać.
Odpowiedziałem, że oczywiście…
Tylko wtedy nie dzwonił Scott, tylko Steve. Steve nigdy nie afiszował się z tym, co robił czy gdzie był, ponieważ zawsze powodowało to za dużo zamieszania. Zatem powiedział: "Dag, tu Steve Jobs."
Chciał, żebym następnego dnia przyjechał do jego domu, co też uczyniłem i spędziłem trzy godziny przed jego kominkiem, odbywając z nim surrealistyczną rozmowę o przyszłości.
Mówił o tym, dlaczego Apple wygra i rozmawialiśmy o Siri. Był nią bardzo podekscytowany…Interesował się tą dziedziną, ale… sam wiesz, oni [Apple - dop. red.] są cierpliwi, nie wchodzą w coś nowego dopóki nie będą do tego przekonani, a on czuł, że to rozgryźliśmy. To był jego urok.
Na końcu okazało się, że miałem bardzo dużo szczęścia. Miałem okazję pracować z nim przez rok, zanim naprawdę się rozchorował. On był niesamowity. Wszystkie historie o nim są prawdziwe.
Kittlaus pracował w Apple do października zeszłego roku, po czym zdecydował się opuścić Cupertino i przenieść do Chicago.
Źródło: Network World