Twelve South BookBook - to nie jest zwykły futerał
Miałem już do czynienia z mnóstwem akcesoriów do iPhone'a. Od wykonanych byle jak i wyglądających jakby ich projekt powstał na trzy minuty przed rozpoczęciem produkcji, po takie, które robią bardzo pozytywne wrażenie i są naprawdę użyteczne. Rzadko kiedy spotyka się jednak akcesoria, które zachwycają, a oprócz świetnego designu prezentują też pewną ideę. Taki jest właśnie Twelve South BookBook.
Czym jest BookBook? Najprościej ujmując, to etui na iPhone'a, które może spełniać również funkcję portfela. Na dodatek jest ono stylizowane na książkę, przez co po zamknięciu rzeczywiście mamy wrażenie, że wewnątrz znajdziemy jedynie szeleszczące kartki. To nietypowe rozwiązanie bardzo przypadło mi do gustu. Co prawda do prawdziwego portfela trochę tu brakuje, jednak w wielu przypadkach oferowana przestrzeń wystarczyła, by zabrać ze sobą wszystkie potrzebne dokumenty i karty płatnicze.
BookBook wykonany został z brązowej skóry, która stylizowana jest na lekko zniszczoną. Okładki są zmatowiałe, natomiast grzbiet sprawia wrażenie mocno wytartego. Umieszczono na nim nazwę futerału oraz firmy, jednak zrobiono to w taki sposób, jakby był to tytuł książki oraz numer tomu. Z tyłu wytłoczono delikatnie logo Twelve. Szwy są równie niewidoczne - wykonano je nicią o dokładnie takim samym kolorze, co użyta skóra. Z "książki" wystaje niewielka, czerwona tasiemka imitująca zakładkę. Stanowi ona doskonałe uzupełnienie całości. Wewnątrz znajdują się trzy przegródki na karty. Jedna z nich jest przezroczysta, więc najwygodniej umieścić w niej dowód osobisty lub inny często używany dokument. Posiada też wycięcie, które ułatwia wyciąganie kart. Podobnie jak na zewnątrz, tak i tu zastosowano dyskretne, ale solidne szwy. Pod spodem umieszczono jeszcze jedną, dużą kieszeń. Przegródki są dość ciasne, więc ryzyko zgubienia umieszczonych w nich dokumentów jest znikome. Ich wyciąganie jest jednak dość wygodne - dopiero po wypchaniu przegródki kilkoma kartami miałem trudności z wydobyciem ich z powrotem.
Mocowanie telefonu jest bardzo solidne. Za pomocą czerwonej tasiemki otwieramy futerał, a następnie wsuwamy telefon i umieszczamy zakładkę z powrotem na miejscu. iPhone jest osłonięty po bokach oraz z przodu, jednak dostęp do przycisków i portów jest całkiem wygodny. Futerał nie zasłania mikrofonów ani głośnika, więc nie ma mowy o pogorszeniu jakości rozmów. Niestety aby zrobić zdjęcie tylnym aparatem, należy wyciągnąć iPhone'a z etui - w tylnej okładce nie znalazł się stosowny otwór. Najczęściej używane przyciski - Home i Hold - są odsłonięte. Dostęp do pierwszego z nich jest odrobinę utrudniony z uwagę na wycięcie materiału równo z jego krawędzią. Pomimo tego, że futerał przykrywa przyciski regulacji głośności, to korzystanie z nich jest i tak wygodne. W materiale wytłoczono na ich miejscu odpowiednie symbole, ponadto skóra jest tam na tyle cienka, że są dobrze wyczuwalne. Niestety, dostęp do przełącznika wyciszenia jest z kolei bardzo niewygodny - wycięcie na niego jest zbyt małe. Zastrzeżenia budzi też górne mocowanie telefonu, które znajduje się bardzo blisko czujnika zbliżeniowego. Podczas rozmowy powoduje ono wygaszenie ekranu nawet wtedy, gdy jest on odsunięty od twarzy.
Z futerału BookBook korzystam już całkiem długo. Najpierw urzekł mnie wyglądem i jakością wykonania. Później pojawiła się jednak obawa, że może być dość nieporęczny i ciężki. Nie mogę zaprzeczyć, że mój iPhone znacząco urósł w tym futerale, jednak dzięki temu mogłem niemal zapomnieć o noszeniu portfela. Niemal, bo nie możemy w nim umieścić gotówki, a płacenie kartą nie jest wszędzie możliwe. Owszem, nic nie stoi na przeszkodzie, by chować w nim banknoty, ale nie ma tam miejsca na monety. Mam wrażenie, że idea towarzysząca projektowaniu BookBook'a była jednak inna. Telefon to obecnie urządzenie, które mamy zawsze przy sobie, a futerał firmy Twelve miał sprawić, że zabierając iPhone'a, mielibyśmy w kieszeni również wszystkie niezbędne przedmioty. Na dodatek byłyby opakowane w piękne i solidne opakowanie, które odpowiednio by je chroniło, a także dodawało im elegancji. Prawdę mówiąc, BookBook spełnia dokładnie taką funkcję. Wystarczy, że pogodzimy się z drobnymi grzechoczącymi w kieszeni.