Apple i Google, dwa bratanki...
*Apple i Google. Dwaj giganci rynku technologicznego. Dwie najbardziej wartościowe marki na świecie i jedne z najbardziej innowacyjnych firm. Postronny obserwator może dojść do wniosku, że te dwie firmy są jednocześnie swoimi największymi rywalami. Czy tak jest w istocie?
*
Stwierdzenie, że Google jest wrogiem Apple wydaje się uzasadnione z dwóch względów. Po pierwsze, kiedy przyszły użytkownik smartphone’a wybiera jakiś model, to w większości przypadków ma do wyboru iPhone’a albo „telefon z Androidem”. Oczywiście podobna sytuacja ma miejsce w przypadku tabletów - iOS czy Honeycomb? Jest to zatem pierwsze pole rywalizacji między Apple i Google.
Drugie pole to przekonanie o tym, że platformy technologiczne są głównym polem walki o kontrolę i dominację w branży. Chyba wszyscy zadawaliśmy sobie kiedyś lub wciąż zadajemy pytanie: Mac czy Windows?
Taka perspektywa z punktu widzenia użytkownika może jednak zaciemniać biznesową rzeczywistość, w której znajduje się o wiele mniej punktów, w których Apple bezpośrednio rywalizuje z Google. Jeśli przyjrzymy się głównym źródłom zarobków tych dwóch firm, to okaże się, że Apple zarabia głównie na sprzedaży zintegrowanych hardwarowo i softwarowo produktów (iPhone, iPad, MacBook) oraz ze sprzedaży programów i usług dystrybuowanych drogą cyfrową (App Store, iTunes Music Store). Tylko niewielki procent dochodów Apple pochodzi z reklam (iAd), które są z kolei głównym źródłem zarobków Google (ok. 97%). Firma z Mountain View stosunkowo mało zarabia na dystrybucji programów; bardzo mało na sprzedaży hardware’u i prawie w ogóle nie zarabia na sprzedaży softwaru. Innymi słowy, Apple jest firmą elektroniki użytkowej, Google - firmą reklamy.
I do szabli...
Nawiązując do tekstu naszego redakcyjnego kolegi - Michała, system iOS jest dla fanów Apple systemem zintegrowanym, dla haterów - systemem zamkniętym. Analogicznie fani Google uważają Androida za system otwarty, haterzy uważają, że jest fragmentaryczny. Czasami zabawnie jest obserwować spory zwolenników obydwu platform, jednak na dłuższą metę debata mająca wyłonić ten „jeden jedyny” jest bezcelowa. Zawsze były i będą alternatywne otwarte i zintegrowane systemy i każdy z nich będzie miał swoje zalety, wady, fanów i haterów.
Urojeni adwokaci każdej ze stron zachowują się tak, jakby te dwie firmy były jedynymi, które będą mogły utrzymać daną „filozofię” przy życiu. To tak jakby nagłe zniknięcie Google było równoznaczne z tym, że wszyscy zaczniemy używać telefonów ze zintegrowanym systemem operacyjnym; albo jeżeli Apple zniknęłoby z powierzchni Ziemi, to wszyscy nagle zaczęlibyśmy żyć w świecie wolnych i otwartych mobilnych systemów. Tak jednak nie jest i w przyszłości dającej się przewidzieć wcale się na to nie zanosi. Apple dominuje w jednym obszarze, Google w drugim.
Jakaś firma zawsze będzie dominować w „zintegrowanym” segmencie rynku, a jakaś inna firma w segmencie „otwartym”. Jeśli nie byłoby to Google ze swoim Androidem, to z pewnością inna firma wypełniłaby tę lukę z inną wariacją Linuxa. Jeżeli Apple nie opanowałoby „zintegrowanego” rynku, to uczyniłby to ktoś inny.
Chad Hurley, Eric Schmidt, Steve Jobs i Sergey Brin
Google jest chyba najlepszą firmą, jaka mogła zdominować „otwarty” segment rynku. W przyszłości, znaczna większość użytkowników telefonów i tabletów będzie używać urządzeń opartych na systemie tej firmy. Większość zysków ze sprzedaży smartfonów i tabletów będzie z kolei przypadać Apple. Taki stan rzeczy jest doskonały i wręcz pożądany przez te dwie firmy.
Apple nie ma interesu w byciu wraz z wieloma innymi firmami w głównym nurcie producentów elektroniki użytkowej. Apple nadal chce utrzymać status firmy produkującej sprzęt high-end i wydawać się może, że z radością oddaje pole low-end innym firmom, gdzie ponadprzeciętny i elegancki design stoi w hierarchii o wiele niżej od przystępnej ceny.
Google z kolei nie zależy chyba specjalnie na tym, czy jej produkty działają na sprzęcie hi czy low-end. Można założyć, że Google bardziej odpowiada sprzęt low-end, ponieważ zawsze niesie on ze sobą większą liczbę użytkowników, co oznacza z kolei większą szansę na dotarcie do nich z własnymi usługami i reklamami. Apple nie chce na razie mieć chyba nic do czynienia z segmentem low-end, dlatego dyrektorom Apple nie zależy specjalnie na tym, że został on zdominowany przez Androida.
Prawdziwymi i bezpośrednimi rywalami Apple są takie firmy jak choćby RIM, czyli producenci zintegrowanych hardwarowo i softwarowo urządzeń, które są dla nich głównym źródłem dochodów.
Oczywiście istnieje też bezpośrednia rywalizacja między Apple i Google, jednak interesy obydwu firm nie nachodzą na siebie w aż tak dużym stopniu, jak podejrzewa większość ludzi. W rzeczywistości to właśnie Google przynosi Apple więcej korzyści, niż rzuca wyzwań.
Weźmy na przykład iPhone'a - Google ma ogromny wkład w ogólne doświadczenie i wrażenie z jego korzstania. Aplikacje takie jak Mapy, Google Search, Latitude, ostatnio także Google+ są dla wielu osób lepszymi aplikacjami od natywnych programów Apple, tj. Akcje, Kalkulator, Pogoda, Notatki czy Kontakty.
Nie da się tego samego powiedzieć w przypadku iPada, ponieważ biurowy pakiet Apple wraz z innymi programami są bardziej użyteczne od „tabletowych” aplikacji Google, jednak w dalszym ciągu programy takie jak Google Earth w dużym stopniu sprawiają, że używanie iPada jest tak satysfakcjonujące.
I do szklanki.
Każda aplikacja Google, zarówno w wersji na iPhone'a jak i na iPada, jest darmowa. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której Google decyduje się uczynić wszystkie swoje aplikacje ekskluzywnymi dla Androida. Firma z Mountain View mogłaby tak uczynić, jednak z racji, że po prostu jej się to nie opłaca, tak się nie stanie. Google chce sprzedawać reklamy, dlatego jest to dla niej tak istotne, żeby jej aplikacje były tak samo dobre na Androidzie i iOS.
Steve Jobs, Eric Schmidt i inni prezesi największych firm z branży technologicznej w USA na spotkaniu z prezydentem Barackiem Obamą.
Apple i Google mają naprawdę wielu wspólnych biznesowych rywali. Obydwie firmy, których główne siedziby położone są w odległości zaledwie 16 kilometrów, stanowią swoistego rodzaju konsorcjum z Krzemowej Doliny. Wspólnie działają przeciwko: Nokii i RIM - dawnym liderom rynku oraz Microsoftowi i Amazonowi - swoim dwóm wielkim rywalom w najważniejszych segmentach ich biznesowej działalności. Google wspólnie z Apple stanowią również dotychczas największe wyzwanie dla ciągłego wzrostu azjatyckich firm i ich aspiracji do miana liderów rynku technologicznego. Można tylko przypuszczać, że jeśli dominacja Apple i Google załamie się w ciągu najbliższych kilku lat, to wszyscy będziemy skazani na korzystanie z koreańskich smartfonów i wyszukiwarek internetowych.
Istnieje jeszcze kilka innych przykładów, w których Google może współpracować z Apple w przyszłości. Chyba najlepszym z nich jest kwestia prawa patentowego i jego ewentualna reforma. Jak ważna jest to sprawa pokazuje niedawne kupno całego portfolio patentów Nortela przez konsorcjum Microsoftu, Apple, Sony i innych firm za imponującą kwotę 4.5 miliarda dolarów. Po tym fakcie wywiązała się interesująca polemika pomiędzy przedstawicielami Google i Microsoftu, w której to wysuwano wzajemne oskarżenia o celowe działanie na niekorzyść każdej ze stron sporu.
Dalekosiężne cele obydwu firm również wydają się bardziej zbieżne, niż cele najbliższych biznesowych partnerów Apple. Dobrym przykładem jest tutaj sytuacja, w której AT&T próbuje ograniczać przepustowość swojej sieci, podczas gdy Google szuka sposobów na jej maksymalizację za pomocą projektu Google Fiber for Communities. Projekt ten nie dotyczy sieci bezprzewodowej, jednak w interesie zarówno Apple jak i Google leży to, aby użytkownicy mieli możliwość korzystania z taniego szerokopasmowego dostępu do sieci.
Rywalizacja w świecie technologii jest niezwykle interesująca. Wszyscy chcielibyśmy aby to nasza ulubiona platforma okazała się tą najlepszą, niezależnie od tego czy jest to Android czy iOS. Z biznesowej perspektywy firmy z Cupertino, Google jest jednak przyjacielem Apple, a nie wrogiem.
Źródło: CultofMac, własne