W czerwcu tego roku Apple zaprezentowało Final Cut X - swoją najnowszą wersję programu to profesjonalnego montażu materiałów wideo. No właśnie - w sieci często pojawiają się pytanie, czy nadal mamy do czynienia z aplikacją z segmentu Pro, czy jedynie z uproszczoną i zautomatyzowaną wersją poprzedniego programu. Na razie trudno jest odpowiedzieć na to pytanie.

Wstęp: FCP vs. FCPX

Apple jednak nie czekało i pod ciężarami zarzutów dość szybko opublikowało specjalną stronę na której wyjaśnia nieporozumienia i pretensje dotychczasowych użytkowników. Ale o co właściwie chodzi? Co profesjonaliści zarzucają najnowszej wersji? Warto wymienić najważniejsze:

[LIST]
*] brak edycji w trybie multicam - w starej wersji można było zaimportować ujęcia z różnych kamer, różnych kątów równocześnie i móc je dowolnie edytować,
*] brak możliwości udostępniania projektów współpracownikom - opcja bardzo potrzebna przy sporych projektach. Montażyści skarżą się, że teraz by podzielić się projektem, muszą w praktyce oddawać swój komputer drugiej osobie,
*] problem z dowolnym organizowaniem plików,
*] problemy z importowaniem plików wideo do określonej lokalizacji (wszystkie "lądują" w katalogu Filmy),
*] brak funkcji "Reconnect" w czasie trybu offline,
*] brak wsparcia dla niektórych branżowych kamer cyfrowych,
*] brak możliwości zachowywania kolejnych części projektów,
*] brak możliwości określenia dysków do przechowywania renderowanych projektów,
*] brak wsparcia dla urządzeń na tradycyjne taśmy wideo,
*] brak wsparcia eksportu plików EDL, AAF czy OMF. Brak eksportu do plików EDL jeszcze mogłoby dać się wytłumaczyć, ale formaty AAD czy OMF pozwalają na użycie projektów w takich programach jak Pro Tools czy Avid - czyli programach PRO,
*] problemy z określeniem ustawień eksportu QuickTime. W FCP można było eksportować projekty w postaci plików QT razem z jego wszystkimi ustawieniami - w wersji X - tylko z niektórymi,
*] brak możliwości importu plików ze starszych wersji FCP.
[/LIST]

Interfejs FCPX i iMovie. Podobieństw nie da się ukryć.

Jak to ocenić? Trudno o jednoznaczną odpowiedź, zwłaszcza że Apple szykuje już niebawem spory update FCPX, który być może wyeliminuje niektóre zbytnie "programowe" uproszczenia. Warto jednak zauważyć, że niektóre zarzuty wynikają z przyzwyczajeń użytkowników do starych, sprawdzonych metod, a przecież wiadomo jak trudno odzwyczaić się od nawyków. Np. zarzut o to że FCPX nie pozwala na określenia miejsca do którego ma być importowany projekt, jest błędny - wystarczy wyłączyć opcję "Copy files to Final Cut Event Folder". To oczywiście szczegół - jednak takich jest więcej, których opisu z racji bardziej przyjaznego dla przeciętnego użytkownika charakteru tej recenzji - pominiemy. Oczywiście, zawsze warto wtrącić - brak możliwości importu plików tworzonych na starszych wersjach FCP boli, i to bardzo. Podobnie jak brak eksportu XML.

Nowości, nowości...

Warto również przypomnieć - nie chcemy w tej recenzji opisywać wszystkich tajników nowego Final Cut Pro X - opiszemy i zrecenzujemy najważniejsze funkcje z punktu widzenia montażu, czyli tego co seria FCP robi najlepiej. Osoby zajmujące się montażem profesjonalnym z pewnością mają już wyrobione zdanie o nowym produkcie Apple, nie będziemy więc oceniać tego produktu z perspektywy PRO a napiszemy o przydatności pewnych rozwiązań.

A. Interfejs

Pierwsze, co od razu rzuca się w oczy to oczywiście interfejs - to co jednak szokuje, to przebudowana możliwość podglądu danych projektów czy filmów. Niby przypomina to starego wyglądu - mamy możliwość zarządzania projektami czy kolejnymi klipami w lewej górnej tabeli programu, po prawej stronie podgląd, a na dole główne pole do popisu, czyli "timeline". Nie da się nie porównać nowego wyglądu do amatorskiego programu iMovie, które traktuje pliki, podgląd i zarządzanie projektami w sposób podobny. Nie będę ukrywał - ten nowy sposób prezentacji całości procesu montażu nie przypadł mi do gustu już w pierwszej odświeżonej wersji iMovie 08, którą Apple przedstawił pierwszy raz w 2007 roku. Całość programu wydawała mi się niespójna, pełna braków i mówiąc kolokwialnie, była jakby "pływająca". Oto Apple wymyśliło, że każdy kolejny plik będzie renderował się bez mojej wiedzy do jedynego słusznego formatu już w momencie importu projektu. Ale to nie było najgorsze - firma jakby odebrała mi możliwość precyzyjnego przycinania fragmentów klipów, wprowadzając tzw. miniatury poszczególnych ujęć, które można było wyedytować. Problem polegał właśnie na owym "pływaniu", nad projektem trudno było zapanować i odpowiednio go dociąć, pewne rzeczy uciekały. Teraz okazało się, że pojawił się Final Cut Pro X, którego interfejs przypomina właśnie iMovie…

Pierwsze wrażenia są podobne do tych, jakie miałem z używania iMovie. Jak to możliwe, że program PRO oprócz wspomnianych już wcześniej opcji widoku, posiada właściwie podobne funkcje wyszczególnione w głównym interfejsie - mamy tutaj oczywiście licznik trwania danego projektu, ale również takie "zaawansowane" opcje jak szybki dostęp do szablonów napisów początkowych czy końcowych, efektów muzycznych czy tak porażającej funkcji jak dodanie filmu lub zdjęcia nakręconego kamerą Facetime… Wydaje się, że tak transparentne miejsca można by wykorzystać w lepszy sposób. Ale właśnie w takim momencie wraca kolejne pytanie: dla kogo to wszystko? Być może dla montażysty nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie, ale ktoś kto po prostu chce zmontować kawałek materiału nakręconego kamerą HD, mógłby w takich rozwiązaniach szybko się odnaleźć - zwłaszcza, że przecież są one podobne do tych… znanych z iMovie.

B. Edycja

W edycji materiałów montażowych, oprócz odpowiedniego oprogramowania i dobrego komputera, najważniejszym urządzeniem jest klawiatura, a właściwie skróty funkcyjne. W starej wersji FCP do standardowej klawiatury naszego iMaka czy Maka Pro można było dokupić specjalny gumowy "skin" który w bardzo czytelny sposób rozdzielał poszczególne funkcje programu. Każdy kto zaczynał z FCP, nie mógł się bez tego obejść.

Wraz z FCPX Apple dało nam możliwość pełnej modyfikacji funkcji w zależności od przyzwyczajeń i wygody. Możemy więc sami dowolnie zaznaczyć które klawisze (lub pola kolorów) będą odpowiedzialne czy to za cięcia, markery, efekty itd. Bardzo to przydatne i z pewnością przyspieszy pracę.

C. Gwóźdź programu - Magnetic Timeline

Jeśli Apple zdecydowało się na tak drastyczne odświeżenie programu to mogło to zrobić nawet dla tego jedynie powodu - nowej funkcji nazwanej Magnetic Timeline. W pracy nad montażem nie tylko liczy się dokładność - liczy się także czas. W czasie montowania materiałów np. agencji informacyjnych niesłychanie ważna jest szybkość - zwłaszcza jeśli materiał w postaci tzw. "surówki" musi być szybko przygotowany do pokazania na antenie telewizji w pewien zaplanowany sposób i w określonej kolejności. Wielu początkującym montażystom sen z powiek spędzają dziury bądź błędy braku synchronizacji wideo i audio. Polega to na tym, że tnąc pewne określone fragmenty materiału są one przenoszone na timeline w inne miejsce, powodując powstanie przerwy. To samo dotyczy audio - przy odrobinie nieuwagi (bądź pod presją czasu) i przy dużym natężeniu szczegółów podczas montażu, ścieżka dźwiękowa może się "zapodziać". Oczywiście poprzedni FCP posiada również funkcję niwelowania przerw, jednak trzeba było dużej wprawy by zapanować nad całością projektu - dochodziło do sytuacji, że autor bardziej skupiał się na opanowaniu technicznych szczegółów, niż nad samą formą tego co chciał przekazać w materiale wideo.

I tu dochodzimy do meritum - w FCPX musimy w takich kwestiach zaufać programowi. Klipy wideo, niezależnie gdzie są przenoszone, są idealnie połączone i zsynchronizowane, także ze ścieżkami audio. Możemy je wstawić w dowolne miejsce, nie martwiąc się o zagubienie sekundy ujęcia. Pełna automatyka, klipy po prostu "lepią" się do siebie a montażysta nie musi się martwić czy z pewnością pomyślał o każdym szczególe i konsekwencji swojego działania. Magnetic Timeline po prostu działa, jednak doświadczeni montażyści z dużym stażem jeszcze długo nie przełkną tej funkcji - pokusa możliwości ręcznej konfiguracji i panowania nad całym projektem jest zbyt duża. Podobnie jak siła przyzwyczajenia.

D. Clip Connections - niech będzie jeszcze prościej

Powyższe nowe funkcje to pochodne Magnetic Timeline - Apple zdecydowanie poszło na całość w upraszczaniu wszystkiego co jest tylko możliwe - jakkolwiek opcja MT może być dla starych wyjadaczy kontrowersyjna, to opcję Clip Connections chyba przyjmą z ulgą. Koniec z ręcznym przenoszeniem efektów dodawanych do danego klipu. Od teraz, każdy fragment wideo do jakiego dodaliśmy czy to napisy, czy efekt, czy szablon zawsze pozostanie "dolepiony" do reszty na timeline.

Zapominalscy odetchną - przeniesienie całego klipu nie będzie wiązało się już z dodatkowym przeniesieniem efektów.

Efekty

Apple nie poskąpiło efektów w najnowszej odsłonie FCPX - mamy tutaj pełną gamę możliwości - część z efektów jest jakby żywcem przeniesiona z dodatkowego programu, który w poprzedniej wersji FCP był dostępny pod nazwą LiveType. W LiveType można było dostosowywać klipy do głównie telewizyjnych klipów - teraz wszystko dostępne jest w ramach jednej aplikacji.

Oczywiście to nie wszystko - możemy dowolnie zarządzać efektami, nakładać je na siebie itp. Co ważne, wszystko działa podobnie jak w najnowszym iMovie co akurat jest zaletą - jest dziecinnie proste. Dodatkowo w zarządzaniu efektami i klipami pomagają wspomniane wcześniej funkcje jak Magnetic Timeline.

[video=youtube;whqgFAc_OEY]http://www.youtube.com/watch?v=whqgFAc\_OEY[/video]

Wnioski

FCPX wywołał sporo kontrowersji w środowisku profesjonalnych montażystów. Zaczęto nawet nazywać program iMovie Pro, choć zapewne decydującym czynnikiem była cena - 300 dolarów to z pewnością niewiele jak na program, który ma odpowiadać za montaż wideo i dźwięku w wielu firmach czy korporacjach. Taki też jest początkowy odbiór tego programu - jest zdecydowanie negatywny, biorąc pod uwagę interfejs podobny z amatorskiego iMovie. Jednak zagłębiając się mocniej w poszczególne funkcje i możliwości, powoli można odgadnąć zamysł projektantów programu. Apple zdecydowało się maksymalnie uprościć kolejne etapy montażu i nie można mieć im tego za złe. Dlaczego? Bo tak naprawdę taki program z pewnością powstałby już wcześniej gdyby nie ograniczenia technologiczne. Biorąc pod uwagę dość rewolucyjne funkcje jak Magnetic Timeline czy Auditions- nie byłyby one wcześniej możliwe gdyby nie spora moc obliczeniowa dzisiejszych komputerów. Wystarczy spojrzeć na podstawową nowość - możliwość renderowania klipów w tle, która pozwala na nieprzerwaną pracę, jest możliwa tylko i wyłącznie dzięki nowoczesnej technologii. Wydaje się, że Apple postanowiło to wykorzystać do maksimum - bo skoro można skorzystać z dobrodziejstw wielordzeniowych procesorów, warto również zmienić całą filozofię montażu i uprościć wszystko do przysłowiowego "bólu". Co za tym idzie, czas zerwać z poprzednimi nawykami, do których z pewnością przyzwyczaili się użytkownicy poprzedniej wersji programu. W tym wypadku prościej nie znaczy "dla amatorów" ale szybciej i wygodniej, co w wielu sytuacjach jest kluczowe. Gdy zbierzemy wszystkie nowe funkcje FCPX, nie można nie mieć wrażenia, że mamy do czynienia z programem o rewolucyjnym potencjale. Montaż zdecydowanie odbywa się szybciej i jest bardziej intuicyjny - projektanci programu tak naprawdę uczynili wszystko by jak najwięcej wycisnąć z możliwości i wydajności dzisiejszych komputerów. Wszelkie pretensje dotyczą bardziej braku wsparcia dla zewnętrznych kamer lub braku możliwości importu starych projektów - jednak jak się wydaje Apple zamierza szybko te braki nadrobić w kolejnych aktualizacjach. FCPX to z pewnością kandydat na najlepszy program do montażu materiałów filmowych - trzeba mu jednak jeszcze dać trochę czasu na ostatnie szlify.

Final Cut Pro X jest dostępny jedynie w sklepie Mac App Store w cenie 300 dolarów. Sprzedaż wersji pudełkowej nie jest prowadzona.

Wymagania techniczne:

Komputer Mac z procesorem Inter Core 2 Duo lub lepszym
2 GB RAM (zalecane 4 GB)
Karta graficzna wspierająca OpenCL
256 MB VRAM
System Mac OSX 10.6.7 lub wyższy
2,4 GB wolnego miejsca na dysku
ProKit 7.0 lub wyższy