Litith, Crowley - odrzucam, LaVeya? Chyba był wydawany w serii "Poczytaj mi mamo" a Mama chyba przegapiła, nie warto wracać! Nietzche ? To nie lepiej pójść na całość z Fayerabendem - chyba bliższy tematowi, przynajmniej nie wystraszył się nihilizmu. Goethego chyba nie mogę, toż Platon by się na mnie obraził.
Ale chyba mnie nie zrozumiałeś. Dla mnie duchy, wampiry to nie problem, w dzieciństwie nikt mnie nie straszył, że zamknie w ciemnej piwnicy. Pełen luz i racjonalizm. To Monk stanowi zagrożenie, bo co mam zrobić, z On z tą z możliwościami identyfikacji i całą swoją wiedzą przeciwdziałania rozpozna mnie ? :confused:
LaVey to elementarz. Bez tego ani rusz dalej. Trzeba miec jednak pewien poziom IQ (Ty go masz Moniko - nie przecze) zeby co nieco zrozumiec z jego ksiazek.
PS. Mnie tez nikt nie straszyl Moze dlatego mnie zawsze do tego ciagnelo
devilii - jak rodzaj zenskiWłaściwie nie chodziło Devillii (-owi? jak to się właściwie odmienia?) Litith ale o Lilith http://pl.wikipedia.org/wiki/Lilith
Fakt chodzilo mi o Lilith. Sorry za literowke.
A zainteresowanie wynika głównie z prób zrozumienia ewolucji sposobu myślenia ludzi, z pewnych sposobów wytłumaczenia niepojętych dla nich w tamtym czasie zdarzeń, a także zrozumienia naszej przeszłości bo tylko tak mam szanse zrozumieć kim ja do cholera właściwie jestem!
A juz myslalem, ze mnie nikt nie zrozumial znowu
Tak naprawde nasze czasy nie duzo sie roznia od tamtych w tej dziedzinie. Czasami mam nawet wrazenie, ze sie cofamy...