za to będą wprowadzać kolejne kuriozalne zakazy
idac twoim tropem mozna napisac ze sam zakazujesz czytania swoich postow niemcom, anglikom i francuzom. bo piszesz po polsku.
apple nie walczy z hakintoszami wlaczy z psystarem ktory - korzystajac z tego ze cena osx jest niska bo obliczona dla klienta ktory kupujac maka juz raz za system zaplacil - sprzedaje i uzywa oprogramowanie niezgodnie z warunkami licencji. z aktualizacji robi wersje pelna. i to na masowa skale.
apple nie walczy z indywidualnymi tworcami hakintoszy bo nie ma takich mozliwosci - tak jak nie wlaczy z jailbreakowcami. nec hercules contra plures. nie sposob tego kontrolowac, powstrzymac i zakazac wiec nie warto tego robic. nie ma procesow z indywidualnymi uzytkownikami jest proces z psystarem.
owszem, i osx86 i jailbreak stanowia zlamanie warunkow licencji - i tu nie ma kwestii. jednak realny problem nie dotyczy teorii a praktycznej instytucjonalizacji calego procederu. psystar i mu podobni stanowia nieuczciwa konkurencje na rynku podczas gdy skladajacy sobie w domu komputer z osx86 czy jailbrekujacy iphony taka konkurencja nie sa. tak jak kaziu instalujacy pirackiego photoshopa na swoim laptopie rozni sie od fimy ktora sprzedaje pirackie wersje na allegro - kaziu jest wlasciwie bezkarny podczas gdy taka firma szybko doczeka sie problemow.
zakaz instalacji programu na wiekszej ilosci maszyn (jedna licencja = jedno stanowisko) jest tak samo kuriozalny jak zakaz instalacji osx na niewspieranym sprzecie - i jedno i drugie mozna zrobic stosunkowo latwo. co wiecej to pierwsze nawet latwiej bo hakintosza trzeba poslkadac wedlug pewnych regul (HCL) a program ruszy na kazdym komputerze. to pierwsze jednak nie budzi watpliwosci i wszyscy godza sie z tym ze jest naganne a to drugie tak - skad taka niekonsekwencja?
co wiecej caly ten "zakaz" jest domniemany - gdy producent okresla minimalne wymagania sprzetowe np. 2GB ramu czy to oznacza ze zakazuje instalacji na komputerach z 1GB? latwo jest pisac "apple zakazuje" a potem wieszac na nim psy bo takie ujecie tematu pociaga za soba negatywne skojarzenia i podwaza wiarygodnosc - bo jak mozna zakazac czegos czego nie mozna wyegzekowac? - podczas gdy sens takich zapisow w licencji nie sprowadza sie wcale do zakazu. okresla warunki uzytkownia, odpowiedzialnosc producenta, techniczne wymagania itd. twierdzenie ze w ten sposob tylko czegos sie zabrania to po prostu naiwnosc albo demagogia.