Skocz do zawartości

Witaj!

Zaloguj lub Zarejestruj się aby uzyskać pełny dostęp do forum.

Zdjęcie
- - - - -

We Want Apple Poland


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
487 odpowiedzi w tym temacie

#326 Lack

Lack
  • 2 171 postów
  • SkądGdynia

Napisano 10 sierpnia 2006 - 11:14

Lecę zatem po wizę (czy jest bezpłatna?), potem po bilet (może jakiś tańszy uda się dostać), już zbieram na Yellow taxi (a może ekonomiczniej będzie zabrać własny samochód?) by kupić w USA swój wymarzony zestaw


Pomijając już, że główną ideą kupowania rzeczy w USA jest oszukanie UC i zaoszczędzenie podatku (zamiast ktorego można zobaczyć kawałek świata), to czy [rzy kupnie czegokolwiek w sadzie też wsiadasz do yellow cab i jezdziesz do ich siedziby (zobaczyć kawałek świata oczywiście)?

Musze się w końcu podciągnąć bo nie uchodzić stale za:


Uwierz mi, w miarę powtarzania tego odgrzewanego kotleta ludzie mają to co coraz bardziej gdzieś. Ale skoro sprawia Ci to radość, miej ten swój promyczek szczęścia.

#327 binio

binio
  • 155 postów
  • SkądJastrzębie Zdrój

Napisano 10 sierpnia 2006 - 11:16

Miałem milczeć :-) tego jednak nie ździerże. Po prostu ktoś to przywiezie przy okazji. Gdybym jej nie miał, kupiłbym w Polsce. Tylko dłużej bym na niego czekał. A do Stanów się nie wybieram, nie byłem i nie mam zamiaru. Podoba mi się w Polsce. Ale zakupy, jeśli mam wybór robię tam gdzie mam taniej.

#328 Heidi

Heidi
  • 830 postów
  • SkądWarszawa

Napisano 10 sierpnia 2006 - 11:20

A ostrzegałem :-D I kto teraz uwierzy w Twoje ciągłe powtarzane hasło "po prostu blondynka", skoro wykazujesz jasno, że zupełnie sprawnie posługujesz się rozumem i potrafisz przewidzieć istnienie kosztów dodatkowych. Ale wracając do meritum. Nie wzięłaś pod uwagę jednego przypadku: opłacalność takiego zakupu wygląda zgoła inaczej, jeżeli kupno komputera Apple nie jest podstawowym celem wyjazdu zagranicę. Wiele osób jeździ do USA również w innych celach, na przykład na wakacje lub do szkoły. A wtedy koszt przejazdu właściwie odpada, bo nie jest bezpośrednio związany z zakupem. Pozostaje koszt transportu, który nie jest wcale taki duży.

#329 51m0n

51m0n
  • 6 980 postów

Napisano 10 sierpnia 2006 - 12:16

Gęba się śmieje, bo w SADzie tanieje :D Czyżby coś zmieniało się na lepsze???

#330 Krzysiek

Krzysiek
  • 4 184 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 10 sierpnia 2006 - 12:36

ciekawe co ;)

#331 eyedropper

eyedropper
  • 940 postów
  • SkądŁódź

Napisano 10 sierpnia 2006 - 12:48

zważając na to że wycieczka do USA moze kosztowac 1500 w Locie ! mozna nawet wybrac sie tylko po maca ;)

#332 51m0n

51m0n
  • 6 980 postów

Napisano 10 sierpnia 2006 - 13:14

ciekawe co ;)


W sensie co się zmienia na lepsze czy co tanieje? :)

#333 Krzysiek

Krzysiek
  • 4 184 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 10 sierpnia 2006 - 13:15

ciekwe co stanialo ;)

#334 Monika_M

Monika_M
  • 858 postów
  • Skądz Banowana

Napisano 10 sierpnia 2006 - 13:17

Uwierz mi, w miarę powtarzania tego odgrzewanego kotleta ludzie mają to co coraz bardziej gdzieś. Ale skoro sprawia Ci to radość, miej ten swój promyczek szczęścia.

Co zostało dodatkowo skwitowane:

A ostrzegałem :-D I kto teraz uwierzy w Twoje ciągłe powtarzane hasło "po prostu blondynka", skoro wykazujesz jasno, że zupełnie sprawnie posługujesz się rozumem

Pomijając zupełnie wcześniejszy przytyk:

Pomijając już, że główną ideą kupowania rzeczy w USA jest oszukanie UC i zaoszczędzenie podatku

O czym, przyznaję, zupełnie nie wiedziałam, bo dla mnie, w moim przerażającym infantylizmie cena to cena, czyli mówi o tym ile mam zapłacić przy kompletnym nie wnikaniu w strukturę ceny. Nie wiedziałam też, że jest jakaś akcja obywatelskiego niepłacenia podatków wzorem francuskim (sprzed Rewolucji) więc jednak podpis jest uzasadniony, zwłaszcza, że już się szykowałam do wyjazdu oczami wyobraźni nie mogąc sobie poradzić jedynie z tym jak będę taszczyła całkiem pokaźne pudła (czy to prawda, że tam pakują dodatkowo więżąc wstażeczkę w kokardke?) z wymarzonym nabytkiem przez pół świata ze swoimi niepełnymi 1,6 długości i tylko w marzeniach prawie 40 kilogramami, co pewnie jest wynikiem tego, że nie wiem co to jest Lack’owski odgrzewany kotlet, będąc wegetarianką, a także nie będąc szczęściarą na miarę Bino, bo nie mam znajomych którzy to za mnie (przy okazji) to zrobią.
Rozumiem, że podpis Lacka jest bardziej wiarygodny przynajmniej dla Niego choć ja polecam podpis Heidi’ego dziwiąc się, że nikt tego podpisu (też?, czyli jak w moim przypadku) nie traktuje poważnie.

#335 51m0n

51m0n
  • 6 980 postów

Napisano 10 sierpnia 2006 - 13:21

ciekwe co stanialo ;)


iPody i monitory http://sklep.apple.pl
trochę staniały :)

#336 Lack

Lack
  • 2 171 postów
  • SkądGdynia

Napisano 10 sierpnia 2006 - 13:53

O czym, przyznaję, zupełnie nie wiedziałam, bo dla mnie, w moim przerażającym infantylizmie cena to cena, czyli mówi o tym ile mam zapłacić przy kompletnym nie wnikaniu w strukturę ceny.


Mocno naciągana teoria biorąc pod uwagę wspomnienie o opłatach celnych.
Zaryzykuję stwierdzenie, że Heidi się tutaj ze mną zgodzi.

A ostrzegałem :-D I kto teraz uwierzy w Twoje ciągłe powtarzane hasło "po prostu blondynka", skoro wykazujesz jasno, że zupełnie sprawnie posługujesz się rozumem i potrafisz przewidzieć istnienie kosztów dodatkowych.


A ja się z nim zgodzę co do sprawnego posługiwania się z rozumiem - tylko przelewanie efektów na klawiaturę wychodzi już w sposób mniej udany.

Nie wiedziałam też, że jest jakaś akcja obywatelskiego niepłacenia podatków wzorem francuskim (sprzed Rewolucji) więc jednak podpis jest uzasadniony,


Nie wiem co ma to wspólnego z obywatelstwem i nie widzę w tym żadnego społecznego ruchu. Po prostu każdy ma do wyboru moralnego - wspomóc budowę IV RP lub dokupić 2000 z kawałkiem czegośtam co jeden przystojny pan (być może z drugim) montuje w salonie Apple.

zwłaszcza, że już się szykowałam do wyjazdu oczami wyobraźni nie mogąc sobie poradzić jedynie z tym jak będę taszczyła całkiem pokaźne pudła (czy to prawda, że tam pakują dodatkowo więżąc wstażeczkę w kokardke?) z wymarzonym nabytkiem przez pół świata ze swoimi niepełnymi 1,6 długości i tylko w marzeniach prawie 40 kilogramami, co pewnie jest wynikiem tego, że


Dają siateczkę-plecaczek, bielutki, z szareńkim logiem.

nie wiem co to jest Lack’owski odgrzewany kotlet, będąc wegetarianką,


Sojowy złotko, sojowy.

a także nie będąc szczęściarą na miarę Bino, bo nie mam znajomych którzy to za mnie (przy okazji) to zrobią.


Poczta też Cie nie lubi?

Rozumiem, że podpis Lacka jest bardziej wiarygodny przynajmniej dla Niego choć ja polecam podpis Heidi’ego dziwiąc się, że nikt tego podpisu (też?, czyli jak w moim przypadku) nie traktuje poważnie.


Przykro mi, nie rozumiesz.

#337 s@ntee

s@ntee
  • 596 postów
  • SkądBanbury, UK

Napisano 10 sierpnia 2006 - 14:25

Szanowni Panstwo, a moze by tak w temacie jednak? Filozofia fajna rzecz, zdarzaja sie pasjonaci, ale my tu o Apple Poland chyba mielismy cos na temat powiedziec? ;-) Rozumiem ze wzrost, waga, wiek i zamilowania dietetyczne tez bywaja istotne w stosunkach miedzyludzkich, dla niektorych rowniez stanowia argumenty na posiadanie (badz nie) walorow zwanych inteligencja, ale to nie jest poglad powszechny. Jakos nie wybrazam rozwazan na temat "Sztucznej Inteligencji" - blondynek farbowanych na ciemno. Dowcipy dowcipami, relaks relaksem, ale powtarzanie zbyt dlugo tych samych dowcipow staje sie nuuudne. Zatem sugeruje powrot do meritum. Autor akcji jest na wakacjach,, moze zastem Panstwo Szanowni korzystajac z owego okresu przeslaliby mu sugestie, dotyczace ich wizji dalszego rozwoju akcji, moze jakis tekst, ktory nie czynilby nas przedmiotem dowcipow na swiecie? ;-) Konstruktywizmu nam trzeba.

#338 jar

jar
  • 228 postów
  • SkądWarszawa/Bydgoszcz

Napisano 10 sierpnia 2006 - 15:58

Nie majac watpliwosci co do dobrych intencji osob wypowiadajacych sie na temat WWAP a majacych na uwadze cel nadrzedny, czyli poprawe sytuacji w Polsce, pomyslalo mi sie, iz zadzierzystosc niektorych wypowiedzi bierze sie z roznych pogladow na temat dwoch diametralnie rozniacych sie od siebie podejsc, innego rozumienia i wyboru drog wiodacych do naprawy obecnej sytuacji, a mianowicie: - od szczegolu do ogolu versus - od ogolu do szczegolu. W tej pierwszej formule celem najglowniejszym jest, aby dany user zrobil jaknajszybciej samemu sobie jak najlepiej. I to jest najwazniejsze jako cel, po osiagnieciu ktorego sytuacyjnie, w jednostkowym przypadku konczy sie, jak mi sie wydaje, potrzeba dalszej refleksji czy swiadomosci konsekwencji w szerszym ich aspekcie. Mam - a wiec jest OK. Tak wiec oczywiste, iz najtaniej bedzie zakupic maszynke w USA (a jeszcze taniej bedzie zakupic tam tez wszak objety gwarancja komputer refurbished), przy okazji wyjazdu czy pobytu tamze - a wiec odchodza koszta transportu, i przywiezc ja do kraju z ominieciem rygorow wynikajacych z aktualnych przepisow prawnych. Tak, co prawda wowczas nie nalezy liczyc na naprawy gwarancyjne (to bardzo z grubsza i nieprecyzyjne), ale jesli sie ma bedac w Polsce stale kontakty z USA to wszak mozna przy pewnym wysilku nawet zorganizowac realizacje gwarancji tak zakupionego sprzetu w USA przesylajac go przez podrozujacych znajomych tam i z powrotem. Domniemuje, ba, oczekuje, iz osoby wypelniajace znamiona tak pojmowanego sposobu doprowadzenia do poprawy sytuacji na poziomie ogolnym w kraju, zechca wyjasnic, jak w ich rozumieniu transmituje sie ta sciezka na poprawe sytuacji w Polsce, a nie tylko na fakt iz na znacznie dogodniejszych warunkach finansowych pozyskalo sie upragniony sprzet. Znaczy - jak ma wygladac to "do ogolu". Chyba ze przez poprawe sytuacji ogolnej rozumiec pojawienie sie kolejnego uzytkownika ktora najkorzystniej dla niego jak sie tylko dalo pozyskal Macintosha i go po prostu uzywa. Tu i teraz. A co bedzie pojutrze - i to dla narastajacych grup osob ktore tez chca Maka, a nie wyjezdzaja do USA - to juz zupelnie inna bajka. Trudne, jak widze, do pojecia a co dopiero o zaakceptowaniu mowiac poglady osob ktore reprezentuja druga opcje - od ogolu do szczegolu - zakladaja jako cel glowny doprowadzenie do poprawy sytuacji na poziomie zmiany posadownienia w strukturach Apple naszego rynku poczawszy od spraw - przepisow dotyczacych lokalizacji systemu (owe tajemniczo brzmiace terminy Tier 2, Tier 3) az do wyjscia ze strefy regulowanej tak przepisami dotyczacymi CEMEA, jak i, byc moze, sprzedazy produktow w formule IMC. Napisalem "byc moze" gdyz rygorom formuly IMC poddane sa tez inne kraje/obszary, a od dawna dochodza sluchy iz rosyjscy Mac userzy nie doswiadczaja takich niedogodnosci, jakie staly sie udzialem wielu z nas. Mnie osobiscie marzy sie na przyklad mozliwosc zakupu w Polsce Makow refurbished; jak marzyc to marzyc...ja tez chce kupowac tanio. Ale to nie ja posadowilem Polske tam, gdzie obowiazuja takie a nie inne regulacje i ich konsekwencje. A mowimy o tym, jak doprowadzic do korzystniejszych dla nas zmian. Oczywiste iz ta druga opcja jest w bardzo niekiedy dlugim, poczatkowym okresie czasu bardzo niedogodna dla jej "uczestnikow". Optowanie za nia jest godzeniem sie na bardzo stopniowe, pewno powolne poranie sie z tymi wszystkimi bolaczkami, ktore w sumie zamanifestowaly sie zaistnieniem WWAP. Niewiele pomaga swiadomosc faktu, iz jest to zjawisko towarzyszace wielu dzialaniom pro publico bono zwiazanym z checia zmiany istniejacego porzadku powiedzialbym publicznego, na skale uniwersalna - w tym wypadku w skali naszego kraju. Nie chcac przywolywac przykladow historycznych dla zilustrowania poprzedniego zdania, po prostu zastanawiam sie, jak maja wygladac dzialania i teraz i na przyszlosc, poczawszy od uswiadomienia sobie, ktora z tych dwoch podanych drog jest blizsza kazdemu z nas. - jak zawsze Jacek A.R.

#339 Monika_M

Monika_M
  • 858 postów
  • Skądz Banowana

Napisano 10 sierpnia 2006 - 18:45

Nie majac watpliwosci co do dobrych intencji osób wypowiadających sie na temat WWAP a majacych na uwadze cel nadrzędny, czyli poprawę sytuacji w Polsce, .

Osobiście za te słowa dziękuję. Wydaje się jednak, ze wychodzimy z zupełnie innej diagnozy obecnej Polskiej rzeczywistości i zmierzamy ścieżka która tylko prawdopodobnie może być realna.
Moja „rzeczywistość” wygląda tak: Mac’i czy Apple to niewielki kawałek polskiego rynku komputerowego przytłoczonego PC-tami z Win’em Dotarcie do Mac'ów jest trudne i wymaga samozaparcia, pomijam już pieniądze. (bo potrzebne jednak większe). Na dodatek najczęściej przez przypadek a częściej za namową, będąc zmęczonymi Win trafia się na Apple. Trochę na próbę, bo tak naprawdę co z tego wyniknie, nie wiadomo (na tym etapie).
Okazuje się jednak, że nie tylko dostaje się (kupuje) bardzo ładny przedmiot, ale na także stabilny, dość przejrzysty system.
Nie oszukujmy się jednak. Są też i minusy. Dość raptownie „wypada się” z towarzystwa. Praca grupowa trochę zamiera, komunikowanie zaczyna sprawiać trudności. Tak jest i nie zamierzam tego rozwijać. Ale, w imię własnego dobrze pojętego interesu, oraz pozostając pod wpływem produktu i systemu nowy macuser staje się w pewnym stopniu ambasadorem Apple wychwalając przed swoim znajomym przewagę tej maszynki (i systemu) oraz namawiając, przynajmniej na: poważne wzięcie pod uwagę pójścia w jego ślady.
Jeżeli przyjmiemy do wiadomości taki fakt, że reklamy nie ma, to warto zwrócić, uwagę że właśnie macuserzy inicjują coś, co można nazwać „pełzającą reklama” Bo to właśnie oni mają chyba najistotniejszy wpływ na rozwój tego rynku (z braku laku zda się napisać). Przy niewielkiej ilości macuserów warto takze przyjąć, iż: wydaje się być mniej wazne skąd macuser pozyska swój pierwszy sprzęt bowiem ważne od tego, że zwiększanie ich (macuserów) liczby.
Jestem jakoś spokojna o to, że zakochany w swym „nowym życiu” macuser dołoży starań o pozyskanie kolejnych macuserów namawiając do tego swoich znajomych. Z punktu widzenia rynku, jest oczywiste, że nowy macuser, nie zależnie od tego czy zaczyna od laptopa, czy stacjonarnego jest potencjalnym klientem na stacjonarny lub laptopa iza z czasem bedzie wymieniaał sprzed na nowszy.
Zatem ta pełzająca przemiana winusera na macusera będzie i narastała lawinowo tworząc potencjał Polskiego rynku (sprzęt, oprogramowanie, gadżety itd.) Pod jednym wszak warunkiem, a mianowicie, jeżeli polskiemu userowi nie podetnie się skrzydeł w jego dobrych chęciach propagowania Mac’ow czy Apple, W tym np jak się komp zepsuł, a naprawa nie tylko przeciąga się w nieskończoność, ale jest przedsięwzięciem dość skomplikowanym.
Czy trudno zatem uwierzyć, że dlatego uważam, że jak już się zapaleniec trafi to za absolutne minimum należy uważać że winno się zapewnić to co wynika z obowiązującego prawa, czyli naprawę gwarancyjna w porównywalnym czasie jak dla innych komputerów.?To zniechęca zarówno jego, jak i przede wszystkim jego znajomych. I jak to pisałam nie był to atak na ludzi z SAD, bo są mili i uprzejmi, ale jak ktoś już tu zauważył system jest niewydolny.
Zawsze pozostanie otwarte pytanie, czy wpierw budujemy mieszkania, a potem infrastrukturę, w przypadku mieszkań narażając się na wściekłość tych „szczęśliwców” co je otrzymali. Bo pytanie czy koniecznie trzeba budować dom od dachu (obecne technologie podobno na to pozwalają) pominę jako bezprzedmiotowe.
Jestem daleka od namawiania kogokolwiek, aby kupował na gorszych warunkach niż sam sobie to wyliczył i uznał, że to dla niego jest korzystniejsze. Nawet w imię zauważenia zwiększenia sprzedaży przez analityków Apple Inc, bo to twierdzenie po prostu to nie trzyma się kupy. Nie wiem, czy ktoś mi uwierzy czy tez nie, ale to czy Binio, kupi w Polsce czy w USA , a także może jeszcze i dwóch, trzech, pięciu uczestników tego Portalu w ślad za Binio, przez analityków Apple nie zostanie nawet zauważone. Mam jednak niejasne przekonanie że jak okaże się w którymś momencie, że w śród userów (ogółem) z zapałem walących w klawiatuire komputera jest 5 może 10, a już na pewno 20% macuserów, to tego faktu analitycy z Apple Inc nie przeoczą, mimo, że: Ilu? 5?, 10?, 20?, a nawet 50% z nich kupiło swe maszynki w USA, Niemczech, Gwadelupie, czy jeszcze gdzieś indziej. Stukają w klawiaturę, czy „męczą” myszki właśnie w Polsce. Bo to, tak naprawdę to jest potencjałem rynku na który warto zwrócić uwagę przy rzuceniu na ryneczek nowych produktów, dodatkowego wyposażenia, może lokalizować jakiś programik? Jak analitycy zauważą, że rynek się rozszerza, to może Apple, zechce znacząc w tym pomagać licząc na swój w tym interes?
Zatem dlaczego zaatakowałam Bionio za jego amerykańskie zakupy? Otóż nie zaatakowałam. Broniłam jedynie „ZROWEGO ROZSADKU” tak w tym wypadku jak i innych, atakując argumentacje, co krótko S@antee skwitowała:

Filozofia fajna rzecz, zdarzaja sie pasjonaci, ale my tu o Apple Poland


i słusznie, postulując zamiast rozsądkowych bzdur:

moze jakis tekst, ktory nie czynilby nas przedmiotem dowcipow na swiecie? ;-)

,
zatem nic tu po mnie i jeszcze zgrożenie smiesznością Polski w świecie stwarzam ?, zatem Pa, pa

No i co Luck, jednak to ja mam racje, że:

#340 Lack

Lack
  • 2 171 postów
  • SkądGdynia

Napisano 10 sierpnia 2006 - 18:56

No i co Luck, jednak to ja mam racje, że:


Whatever Muniko, whatever.

#341 s@ntee

s@ntee
  • 596 postów
  • SkądBanbury, UK

Napisano 10 sierpnia 2006 - 19:56

co krótko S@antee skwitowała:
/.../
i słusznie, postulując zamiast rozsądkowych bzdur:
/.../
zatem nic tu po mnie i jeszcze zgrożenie smiesznością Polski w świecie stwarzam ?, zatem Pa, pa


Z wlasciwa sobie kobiecoscia, warunkujaca branie 'do siebie' wszystkiego co ktokolwiek ma do powiedzenia, zalozylas ze moj postulat wymierzony zostal w stosunku do Ciebie.

A widzialas gdzies tam kierunkowskaz @Monika_M ?

Sformulowanie jest ogolne i dotyczny odbiegania od meritum a zbiegania w przepasc rozwazan kolorystycznych, co kulturalnym ludziom nie przystoi.

Twoje akurat wypowiedzi, ktorym inteligencji nie brakuje, maja charakter nieco satyryczny i rozrywkowy. Felieton satyryczny zwykle powoduje spora radosc u odbiorcow, zwlaszcza jesli jest celnie skonstruowany. Przypomina mi to moje wlasne wypowiedzi z czasow 'okolomaturalnych', gdy mialam jakies 18 czy 19 lat. Ale satyra pietnuje rzeczywistosc, poprzez wyolbrzymianie szczegolow, tworzac z nich problemy. Zwlaszcza gdy opis satyryczny jest obrazowy.

Na maturze, postanwilam zas napisac prace na 11 stron, skladajaca sie tylko i wylacznie z polaczonych ze soba cytatow z lektur. Praca byla a jakze, na temat z bardzo wysublimowana konstrukcja, jesli mozna w ten sposob nazwac tekst tworzony w garsonce, przez 8 godzin z przerwami na siusiu. Po owej maturze, moja polonistka, ktora bardzo cenie do tej pory, zlapala mnie gdzies na korytarzu i podsumowala w ten sposob. "Kinga, praca jest swietnie skonstruowana, do niczego nie mozna sie przyczepic, jest na temat, ale tresci w niej nie ma zadnej. Dostaniesz 6, bo co innego mamy zrobic, ale chcialam zebys to wiedziala."

No i miala racje kobieta, bo tresci, mysli czy idei nie bylo w tym zadnej. Doskonale opakowanie niczego. Mozna zatem zyskac wysoka punktacje nie zaprzatajac sobie glowy trescia, ale potem pozostaje niesmak.

Nie mozna odmowic celnej ironii opisowi dziewczynki 158 cm, niecale 40 kg walczacej ze sterta pudel ze znakiem jabluszka, obwiazanych wstazeczkamin powiazanymi w kokardki. Kazdemu z odrobina wyobrazni zbierze sie na wesolosc.

Tyle ze w konsekwencji przestaje sie rozmawiac o temacie, a zaczyna o blondynkach, brunetkach i spolecznym odbiorze wizyt u fryzjera.

Wracajac do satyry - sama stosujac taka technike wypowiedzi, majac owe 19 lat, bylam przekonana ze retoryka nie do podwazenia nadaje tejrze wypowiedzi charakter argumentu. Tak jednak nie jest. Kiedy jako felietonista pietnujemy rzeczywistosc, ma to sens, bowiem pobudzamy ludzka wyobraznie a poprzez wyolbrzymianie szczegolow, spoleczna karykature, zmuszamy ludzi do myslenia. Ale felieton nie nadaje sie do dyskusji. Dyskusja powinna opierac sie na argumantacji, nie na karykaturze. Wiec kiedy karykaturujemy - karykaturujmy. A gdy dyskutujemy - dyskutujmy. Nie mieszajmy pojec. I nie odbiegajmy od tematu w obszar wolnej dywagacji, bo w ten sposob sami robimy sobie w piora.

Po prostu mowiac - nie prowokuj ludzi byciem *intelektualna blondynka*. Sprawy plci nie maja nic do rzeczy, do rzeczy maja tu tylko konkrety.

Mozna by jeszcze dodac, ze kto wiatr sieje ten zbiera burze, ale jakkolwiek w obecnej chwili strereotyp blondynki moze wydawac ci sie zabawny, tak w zyciu mozesz spotkac sie z sytuacjami, w ktorych moze byc Ci mniej do smiechu i w ktorych na nic zda sie pusta retoryka - nawet genialnie inteligentna.

#342 sir_skiner

sir_skiner
  • 149 postów

Napisano 10 sierpnia 2006 - 20:07

Nie majac watpliwosci co do dobrych intencji osob wypowiadajacych sie na temat WWAP a majacych na uwadze cel nadrzedny, czyli poprawe sytuacji w Polsce...

szczerze dziekuje za te slowa, bo gotow bylem sobie pomyslec, ze wszyscy aktywni uczystnicy dyskursu sa zobowiazani statutowo do jednomyslnosci, jak tu juz pewne osoby wlasciwie wprost postulowaly. jeden glos rozsadku, a jakze cieszy.

pomyslalo mi sie, iz zadzierzystosc niektorych wypowiedzi bierze sie z roznych pogladow na temat dwoch diametralnie rozniacych sie od siebie podejsc, innego rozumienia i wyboru drog wiodacych do naprawy obecnej sytuacji, a mianowicie:

- od szczegolu do ogolu
versus
- od ogolu do szczegolu.

W tej pierwszej formule celem najglowniejszym jest, aby dany user zrobil jaknajszybciej samemu sobie jak najlepiej. I to jest najwazniejsze jako cel, po osiagnieciu ktorego sytuacyjnie, w jednostkowym przypadku konczy sie, jak mi sie wydaje, potrzeba dalszej refleksji czy swiadomosci konsekwencji w szerszym ich aspekcie.

i tak, i nie. tak, szersza perspektywa konczy sie dla tych, ktorzy chca miec maka teraz i przyszlosc rysuje sie dla nich mgliscie, tzn. nie wiaza oni sprecyzowanych planow co do zwiazania sie z marka. ot, kaprys. dzis Apple, jutro Acer. nie, bo Ci, ktorzy dokonuja swiadomego wyboru i zamierzaja go dochowac w zawodzie czy w zyciu prywatnym ksztaltuja rynek, ktory ma im sluzyc. i nawet majac koneksje za granica, jest oczywistym, ze fullservice w kraju jest atrakcyjniejszy niz ten sam 2000km poza nim. jednoczesnie obie grupy userow, jedni swiadomie inni nie, w ten sam sposob, przez wybor ksztaltuja ten sam rynek. wiec "potrzeba dalszej refleksji czy swiadomosci konsekwencji w szerszym ich aspekcie" sa czysto subiektywne, zas ocena wplywu uzytkownikow na rynek jest obiektywna.

Domniemuje, ba, oczekuje, iz osoby wypelniajace znamiona tak pojmowanego sposobu doprowadzenia do poprawy sytuacji na poziomie ogolnym w kraju, zechca wyjasnic, jak w ich rozumieniu transmituje sie ta sciezka na poprawe sytuacji w Polsce, a nie tylko na fakt iz na znacznie dogodniejszych warunkach finansowych pozyskalo sie upragniony sprzet. Znaczy - jak ma wygladac to "do ogolu".
Chyba ze przez poprawe sytuacji ogolnej rozumiec pojawienie sie kolejnego uzytkownika ktora najkorzystniej dla niego jak sie tylko dalo pozyskal Macintosha i go po prostu uzywa. Tu i teraz. A co bedzie pojutrze - i to dla narastajacych grup osob ktore tez chca Maka, a nie wyjezdzaja do USA - to juz zupelnie inna bajka.

1 uzytkownik wecej to lepiej niz 0, prawda? jesli ktos mialby w ogole nie kupic maka, bo jest w Polsce za drogo, jest uprzedzony, co kolwiek, to dla POLSKIEGO RYNKU jest korzystne szerzenie popularnosci makow w Polsce bez wzgledu na zrodlo ich pochodzenia. wraz z jej wzrostem wzrosna obroty na naszym rynku, chyba ze nagle zabraknie Polakow, bo jednak liczba userow, ktorym kalkuluje sie kupowac za granica zawsze bedzie mniejsza niz kupujacych w kraju. jakosc krajowych uslug zwiazanych z produktami Apple musialaby siegnac dna by bylo inaczej.
o swobodnym przeplywie kapitalu, konkurencji i ich wplywowi na jakosc dobr dostepnych na rynku pisalem do S@ntee. moze nie jestem tak wytrawnym znawca ekonomii jak chociazby von Mises, czy Heidi, ale wiem jedno: bronia konsumenta jest jego portfel. nie podoba mi sie oferta Biedronki, to kupuje w Auchan, nie po to by zrobic komukolwiek na zlosc, bo naprawde ten sposob peerelowskiego postrzegania rzeczywistosci jest mi zupelnie obcy, ale po to by sprowokowac Biedronke do przygotowania lepszej oferty. podobnie wyglada sprawa z polskim i "zachodnim" rynkiem makintoszy. czesciowy odplyw kapitalu z kraju nie jest zemsta na SADzie, ale bodzcem do zapoczatkowania naprawy sytuacji. racje ma S@ntee twierdzac, ze Steve Jobs nie zmartwi sie, ze mu ubylo kilka % z niszowego rynku w Polsce, a wzroslo w UK i nie wejdzie do nas z tego powodu. to dla Apple zadne zmartwienie. a dla SAD spore, i to w gestii SAD bedzie polepszenie jakosci uslug w PL, na ile to mozliwe w ich zakresie, a co za tym idzie zredukowanie odplywu kapitalu i zwiekszenie atrakcyjnosci towaru wsrod ogolu konsumentow, i wzrost jego sprzedarzy rowniez wsrod tych bez wujka w UK. a to Jobs zauwazy na bank. natomiast czy przejmie sie brakiem wzrostu lub niewielkim wzrostem niszowego rynku w kraju gdzie po ulicach chodza biale misie, nie wiem.
tak wiec to rozwiazanie, cechujace sie poszanowaniem wlasnoci prywatnej, praw rynku i uczciwej konkurecji przedstawia zarowno plusy ujemne jak i plusy dodatnie, jak mawial prezydent, ale nigdzie nie zaklada jakiegokolwiek przymusu i wynikajacego zen dyskomfortu. takie narzedzia daje nam wolny rynek. by z nich skorzystac potrzeba nam otwartych granic i umyslow. jedno dala nam Unia, drugie, przynajmniej niektorym, zabral komunizm.

#343 eyedropper

eyedropper
  • 940 postów
  • SkądŁódź

Napisano 10 sierpnia 2006 - 20:53

@santee, sama sobie zaprzeczyłaś, dostałaś z matury sześć więc osiągnełaś maximum, zatem byłaś skuteczna, komentarz polonistki na korytarzu to niewielka cena. Natomiast przeładowywując pracę swoimi subiektywnymi odczuciami naraziłabyś się na ryzyko nie trafienia w odczucia oceniającego co mogłoby narazić Cię na 5+ ;) Dobra retoryka bardzo w życiu pomaga, szczególnie w pracy na własny rachunek. Zdecydowanie to Apple jako firma powinna wyjść do klientów poprawiając jakość usług w naszym kraju, jeżeli komuś się opłaca, lubi jeździć z kompem do serwisu kilka tys. kilometrów, jego sprawa, my jako użytkownicy/klienci robimy i tak sporo, bo znosimy to czego np. francuz nigdy by nie zniósł, wyobraźcie sobie co by było gdyby Jobs sprzedawał Mac'i tylko z angielską i niemiecką lokalizcją, jestem pewny że sklepu w Paryżu by nie otwierał, dlatego najpierw reklama produktu a później wzrost jego sprzedaży, nie odwrotnie, coś takiego jest niemożliwe, przekonywanie że to nasza wina bo kupujemy np. w UK jest absurdalna, dlaczego nie kupujemy w Polsce? bo jakość usług Apple w Polsce jest niewystarczająca, produkt nie jest przygotowany na polski rynek, nic nas tu nie trzyma skoro z serwisem i tak w Polsce są problemy...

#344 Lack

Lack
  • 2 171 postów
  • SkądGdynia

Napisano 10 sierpnia 2006 - 21:05

Choć dostałem z matury 4 (nikt się mnie nie czepiał na korytarzach) to zgadzam się z Santee, przerost formy nad treścią.

#345 s@ntee

s@ntee
  • 596 postów
  • SkądBanbury, UK

Napisano 10 sierpnia 2006 - 21:57

@santee, sama sobie zaprzeczyłaś, dostałaś z matury sześć więc
osiągnełaś maximum, zatem byłaś skuteczna, komentarz polonistki
na korytarzu to niewielka cena.


Wszystko zalezy od oczekiwan - czy chcesz pisac ladnie, czy madrze, czy chcesz kupic ladne opakowanie, czy dobry produkt. Oczywiscie, najlepiej gdyby jedno i drugie szlo w parze, ale nie zawsze jest to mozliwe.

Zapewniam Cie, ze poczulbys sie bardzo rozczarowany, kupujac ksiazkę "Wszystko o makach" i nie znalazl w niej nic poza piekna, skuteczna retoryka. W pewnych sytuacjach konkretna tresc, nawet zapisana w kilku punktach jest bardziej pozyteczna i porzadana niz cala ksiazka wypelniona nic konkretnego nie wnoszacym tekstem. Nawet gdyby byl najsliczniejszy na calym swiecie.

Dzis na sklepowych polkach, mamy tony pieknych opakowan, co skutkuje zwiekszeniem sprzedazy i co za tym idzie ---> jest skuteczne. A w niczym nie wplywa na zawartosc tych opakowan. Mamy fantastyczne spoty reklamowe, ktore sprzedaja nam, nasze wlasne pragnienia - by nasze pranie bylo tak samo czyste, maz tak samo usmiechniety, dzieciaki tak samo rozkoszne. Dostajemy piekne opakowanie, a sam produkt jest lepszej lub gorszej jakosci dodatkiem. I to tez jest skuteczne.

Ale zapewniam Cie, ze zanim powstala ta cala otoczka ktora otrzymal klient, sporo bardzo logicznych i zorientowanych w temacie ludzi opracowywalo i rozpracowywalo emocje konsumenta. Ta otoczka jest bardzo skuteczna, ale pusta.

Mozna uzywac retoryki zeby mowic godzinami, dokladnie o niczym. Na tym polega retoryka. Umiejetnosc mowienia o niczym jest holubiona i krzewiona przez wszystkich ktorzy nie maja nic do powiedzenia a musza mowic, albo po prostu chca byc sluchani. I fajnie, sztuka dla sztuki, czasem przyjemna w odbiorze, czasem zabawna, czasem smutna.

Ale na Wielkiego Ducha Internetu - Nie w dyskusji! Nie wtedy, kiedy opracowuje sie strategie, planuje czy rozwaza. Retoryka to sztuka dla mas, PR, wizerunek. Przydaje sie wtedy kiedy chcemy cos komus sprzedac - idee, pomysl, usluge, whatever.

A my tu jak pamietam nie sprzedajemy nic nikomu, tylko rozwazamy za i przeciw, mozliwosci i trudnosci na drodze powstania Apple Poland.

*Za wtret poza tematem sama siebie upominam, zgadzam sie z soba i obiecuje poprawe*

#346 jar

jar
  • 228 postów
  • SkądWarszawa/Bydgoszcz

Napisano 10 sierpnia 2006 - 22:30

- znaczy - klasyczny problem dobrania najskuteczniejszej formy podporzadkowanej przekazaniu jaknajlepiej, jaknajpelniej i jaknajkomunikatywniej tresci uznanej przez Autora za wazna w obszarze danego tematu, tak wazna, ze bedac osoba odpowiedzialna daje sobie prawo do wypowiedzi publicznej. W tym przypadku - na temat: jak doprowadzic do poprawy sytuacji Makow w Polsce, i w tym kontekscie - na temat WWAP. jak zawsze Jacek A.R.

#347 binio

binio
  • 155 postów
  • SkądJastrzębie Zdrój

Napisano 10 sierpnia 2006 - 22:31

Zatem dlaczego zaatakowałam Bionio za jego amerykańskie zakupy? Otóż nie zaatakowałam. Broniłam jedynie „ZROWEGO ROZSADKU” tak w tym wypadku jak i innych, atakując argumentacje, co krótko S@antee skwitowała:

i słusznie, postulując zamiast rozsądkowych bzdur:
,
zatem nic tu po mnie i jeszcze zgrożenie smiesznością Polski w świecie stwarzam ?, zatem Pa, pa:

Nie odebrałem tego jako atak, doskonale rozumiem o co biegas@ntee i Heidi, rozumiem to. Tylko chcę mieć swojego Maca (wyłącznie swojego) a nie tylko w pracy. Cały dodatkowy potrzebny mi osprzęt jednak mam zamiar zakupić w Polsce (w Cortlandzie, bo mam ich najbliźej). Nie często zdażają się takie okazje, aby kupować w Stanach. To jest tylko przyjacielska przysługa. Po prostu rzeczywistość.
I to mnie eliminuje z dyskusji " We Want Apple Poland"???
Skoro słyszę że obsługa (nie chodzi mi o ludzi tylko o system) z leksza kuleje to miejsce zakupu, zaczyna mieć małe znaczenie (pomijając gwarancję). Pracuję na sprzęcie Apple od siedmiu lat i jak na razie nic nie padło. Mogę chyba wierzyć że z moim też tak będzie (oby :roll:). A jak nie, to zaoszczędzone pieniądze oddam w serwisie moje ryzyko :).
Jednak to Apple powinien o mnie walczyć a nie ja o nich, a tak jest. Większość życia przeżyłem w komunie (aby nie rozwijać zbędnego gadania mam 36 lat). Może się nie znam na gospodarce rynkowej? Ale jak mi ktoś nie pokaże że u niego warto kupować (choćby dlatego że ma czysto) to mnie na pewno nie skusi na zakupy.

#348 Heidi

Heidi
  • 830 postów
  • SkądWarszawa

Napisano 11 sierpnia 2006 - 00:06

bronia konsumenta jest jego portfel. nie podoba mi sie oferta Biedronki, to kupuje w Auchan, nie po to by zrobic komukolwiek na zlosc, (...), ale po to by sprowokowac Biedronke do przygotowania lepszej oferty.

OK, znam ten sposób rozumowania, ale jest on, moim zdaniem,w tym przypadku błędny. Dlaczego? Bo zakładasz fakt, że Biedronce będzie zależało na utrzymaniu sklepu w Twojej okolicy. A tak być nie musi.
Już tłumaczę. Przyjmijmy, że sieć sprzedaży detalicznej składa się z kilkudziesięciu punktów rozrzuconych testowo po większym terenie. Tworzona jest wspólna oferta i obserwowane są wyniki sprzedaży w tych punktach. Jeżeli oferta sprzedaje się dobrze w większości punktów, a w jakimś niewielkim odsetku źle, to wniosek jest jeden: te źle sprzedające punkty są w nieprawidłowych lokacjach. Takie punkty się likwiduje i zakłada nowe gdzie indziej, sondując kolejne rejony, lub nasycając rejony, które wykazują wysoką sprzedaż. Nie zmienia się oferty całej sieci, bo w jednym czy dwóch punktach się coś nie sprzedaje. Nie, ponieważ w innych się sprzedaje bardzo dobrze.
I tak jest z Apple. Dla nich jesteśmy tym nikłym odsetkiem, w którym się nie sprzedaje. No, detalicznie się nie sprzedaje, bo poza tym sprzedaje się całkiem nieźle, dzięki czemu w ogóle mamy chociaż IMC. Tym bardziej, że Apple może sobie sięgnąć do statystycznych porównań popularności systemów czy przeglądarek. Fajny obraz naszego rynku, nieprawdaż? Polacy nie kupują u swojego IMC tylko w Niemczech? Who cares? Apple i tak swoje zainkasuje.
Poza tym we wszystkich dywagacjach pomija się jeszcze jeden, istotny moim zdaniem aspekt naszego rynku: resellerów. Oni też mogą brać aktywny udział w kreowaniu i promowaniu marki, chociażby dlatego, że jest ich znacznie więcej niż te kilka iSpotów. I co robią? Przykład broszurki, którą SAD zaproponował resellerom w cenie 10 gr za sztukę (każdy, kto ma do czynienia z poligrafią wie, że to symboliczna cena). Nie, nie po to, żeby dokładali do komputerów, ale żeby rozdawali ludziom zainteresowanym tymi dziwnymi komputerami. Bo przecież ta broszurka doskonale opowiada o tym, czym jest Mac OS X i dlaczego warto go wybrać. I co? I nic. Zero zainteresowania. Możesz mi to wytłumaczyć? Jeden jedyny Cortland odpisał, że nie, dziękują. To jak ten rynek ma się rozwijać, skoro resellerom szkoda jest wydać te 10 złotych na promowanie produktu, którym handlują?

Jednak to Apple powinien o mnie walczyć a nie ja o nich, a tak jest.

Ale po co mają walczyć, skoro i tak kupiłeś ich komputer? A że w USA? To bez znaczenia. Oni swoje zainkasowali.
Więc może powinien zadbać SAD? No powinien, ale nie zawsze może, bo to, na czym Ci najbardziej zależy, czyli cena, wielkość dostaw (czytaj: czas oczekiwania na towar) i termin realizacji napraw gwarancyjnych są w gestii Apple Europe.
Ba, smakowita historyjka zza kulis: iPod Shuffle 512 MB.
W Polsce kosztuje 249 zł brutto. I jest to, bodaj, najniższa cena w Europie. W Apple.de kosztuje 69 Euro, czyli około 267 zł brutto. I jaka jest reakcja Apple na to, że SAD agresywną polityką cenową zgarnia użytkowników? Ochrzan, że SAD w ten sposób psuje rynek niemieckiemu oddziałowi! Więc wszystko wskazuje na to, że w niedługim czasie nasza cena będzie musiała podskoczyć do poziomu ceny niemieckiej. I nie, nie dlatego, że zły SAD jest pazerny, ale dlatego, że "mama Apple" chroni swoje rynki. Bo jeszcze by Niemcy zaczęli przyjeżdżać masowo do Wrocławia po szufelki.
I to jakby tyle w temacie "Apple nas kocha".

#349 binio

binio
  • 155 postów
  • SkądJastrzębie Zdrój

Napisano 11 sierpnia 2006 - 05:52

Ba, smakowita historyjka zza kulis: iPod Shuffle 512 MB.
W Polsce kosztuje 249 zł brutto. I jest to, bodaj, najniższa cena w Europie. W Apple.de kosztuje 69 Euro, czyli około 267 zł brutto. I jaka jest reakcja Apple na to, że SAD agresywną polityką cenową zgarnia użytkowników? Ochrzan, że SAD w ten sposób psuje rynek niemieckiemu oddziałowi! Więc wszystko wskazuje na to, że w niedługim czasie nasza cena będzie musiała podskoczyć do poziomu ceny niemieckiej. I nie, nie dlatego, że zły SAD jest pazerny, ale dlatego, że "mama Apple" chroni swoje rynki. Bo jeszcze by Niemcy zaczęli przyjeżdżać masowo do Wrocławia po szufelki.
I to jakby tyle w temacie "Apple nas kocha".

A co to za różnica w Niemczech czy Wrocławiu? Jak Apple i tak swoje zainkasuje. Bo Niemcy to nie CEMEA?
I nie chcę żeby Apple (nie ważne czy jest to IMC czy inne ABCDEF...) mnie kochał, on ma mnie DOBRZE obsłużyć.

#350 Lack

Lack
  • 2 171 postów
  • SkądGdynia

Napisano 11 sierpnia 2006 - 06:42

A co to za różnica w Niemczech czy Wrocławiu? Jak Apple i tak swoje zainkasuje.


Ale nie zarobi ktos, na kim Apple bardziej zalezy niz na SADzie.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych