Kilka słów ode mnie, tak dla kontrastu z porażającą historią Pani Szprotki. No i oczywiście ku pokrzepieniu serc

1. W niedzielę napisałem maila do Ery, gdzie opisałem moją bieżącą sytuację: syfiasty (prywatny, nie na firmę) abonament 120 zł (120 minut + 50MB netu), umowa kończy się w listopadzie 2009, płacę kretyńsko wysokie rachunki (250-400 zł) i tak dalej. Zapytałem, czy istnieje możliwość podpisania aneksu do umowy i dostania iPhone 3G.
2. W poniedziałek w okolicach południa zadzwonił do mnie konsultant z BOA. Zaproponował abonament za 170 zł i telefon za 99 (chciałem 16GB). Do tego 50MB internetu przez dwa miesiące za darmo. Ja z kolei wysunąłem pomysł taryfy za 100 zł i telefonu za 699 zł. Po odliczeniu punktów Era Premia (miałem 5000) wyszło, że telefon byłby za 549 zł. Poprosiłem faceta, żeby zadzwonił następnego dnia o tej samej porze.
3. Zastanowiłem się

4. We wtorek gość do mnie zadzwonił i powiedziałem mu, że zdecydowałem się na ten tańszy abonament. Raz-dwa wszystko przygotował i powiedział, że kurier będzie u mnie w ciągu pięciu dni. Bardzo uprzejmy, żadnego targowania czy marudzenia, nic.
5. Środa-czwartek - o różnych porach przychodziły smsy o tym, że aktywowali mi Internet, hotspot, nowy abonament i tak dalej.
5. Dzisiaj o 8 rano dostałem smsa z numerem paczki. Zobaczyłem jej status na stronie DPD - okazało się, że jest we Wrocławiu! Zadzwoniłem do nich i powiedzieli, że kurier będzie u mnie między 13 a 15.
6. Kurier wpadł do mnie o 14.40, przywiózł telefon. Ze śmiechem stwierdził, że wożą teraz iPhone'ów dosłownie na pęczki

Wygląda na to, że miałem obłędne szczęście w porównaniu z chociażby Panią Szprotką. Żadnych nerwów, grożenia zerwaniem umowy. Poszło niezwykle gładko, aż nie chce mi się wierzyć w niektóre posty w tym wątku. Mam nadzieję, że sytuacja będzie się poprawiać!
ps. Jedyny "minus" tego całego myku to to, że dwuletni aneks biegnie nie od daty podpisania, ale od daty zakończenia obecnej umowy. Czyli jak umowa miała mi się kończyć w listopadzie 2009, to będzie trwała do listopada 2011. Ale do tego czasu tyle może się wydarzyć, że jakoś niespecjalnie się tym przejmuję