W dużej mierze to jest dla mnie takie zapieranie się nogami i rękami, bo im to pasuje. Przykłady:
– pełna treść powiadomień –> jak dla mnie to ma związek przede wszystkim z obsługą innych zegarków. Ja nie mam nic przeciwko. Można dodać jakiś disclaimer, może wyłączanie per aplikacja (np. że Zdrowie by nie mogło przesyłać na jakiegoś garmina, bo to tajne, ale już o Pogodzie mogłyby być).
– wiele różnych sklepów –> Po pierwsze, mijają się z prawdą, bo nie ma PRZYMUSU korzystania z innych sklepów. Można, nie trzeba. I dla typowego użytkownika nic się zasadniczo nie zmieniło, bo wbrew obawom niektórych nie jest tak, że np. Microsoft czy Facebook zrobili swoje sklepy. Po drugie, na komputerach osobistych od zawsze możemy instalować sobie różne rzeczy i świat się nie wali. A tam jednak często były dużo większe uprawnienia i możliwości niż dla aplikacji w piaskownicy i ze szczegółowymi uprawnieniami (do zdjęć, kontaktów i innych rzeczy). Chyba że jedno i drugie jest dziurawe jak ser szwajcarski, ale to jest problem vendora systemu wtedy, że działa na słowo honoru.
– już nawet szkoda się spalać na komentowanie filipik o treściach pornograficznych. Po pierwsze, Apple samo dostarcza aplikację do ich puszczania (Safari), po drugie aplikacje z App Store jak najbadziej umożliwiają dostęp do nich. I po trzecie, to samo purytańskie Apple absolutnie nie ma problemu dystrybuować treści pornograficzne w ramach sklepu z książkami i kasować 30% od nich. Ale za to super reklamę zrobili tej zapowiedzianej aplikacji, to nie byle wyróżnienie być wymienionym w ramach ich oficjalnej komunikacji.
Jakby otwierali to sami dynamiczniej, względnie wykazali się większym wyczuciem jak prawo już weszło w życie, to byłby mniejszy kwas. Nie zapominajmy o żenującym spektaklu, kiedy próbowali wymyślać najbardziej pokręcone rozwiązania, żeby niby spełnić wymagania, ale tak, żeby to było możliwie najmniej użyteczne.