Jakiś czas temu miałem problem z zewnętrznym dyskiem, na którym zapisywały się kopie Time Machine: dysk nagle przestawał być widoczny dla systemu, tworzenie kopii nagle się zatrzymywało i stało przez długi czas - albo kopia w ogóle nie kończyła się zapisywać, dysk "znikał", Time Machine dawała komunikat, że "Nie udało się zrobić kopii zapasowej…". Próby "pierwszej pomocy" przy użyciu Narzędzia Dyskowego także nic nie dawały - "Nie da się…".
Sformatowałem ten dysk, podłączyłem go na nowo, wskazałem jako dysk pod TM - wszystkie świetnie działało… przez kilka dni. A potem od nowa to samo.
Po wielu różnych próbach doszedłem do wniosku, że dysk szlag trafił - trudno, zdarza się. Kupiłem nowy - Toshiba, 1,5 TB (twardy dysk mojego miniaka to SSD 1 TB).
Podłączyłem, działało… parę miesięcy. I od kilku dni - da capo. Albo dysk się sam wysuwa (i leci komunikat, że "Dysk nie został prawidłowo wysunięty…"), albo kopia zapasowa robi się godzinami (czasami się robi do końca, czasami po dwóch czy trzech godzinach dysk "się wysuwa" - i patrz punkt pierwszy: "Nie udało się zrobić kopii zapasowej…"
Trudno mi uwierzyć, że kolejny dysk zepsuł się dokładnie w taki sam sposób. Czy ktoś z Was miał może podobne problemy z TM pod Cataliną? Czy może być coś na poziomie systemowym, co sprawia, że po jakimś czasie z dyskiem zaczynają się problemy? Czy po prostu mam wyjątkowego pecha?
Dysk mojego komputera działa bez zarzutów, zapełniony jest mniej więcej w połowie. Dysk do backupu kupiłem nowy, nieużywany, początkowo działał bezproblemowo. O co może chodzić…?
Dodam: kiedy za pomocą Narzędzia Dyskowego próbuję użyć narzędzia "Pierwsza pomoc", po kilku chwilach dostaję komunikat "Nie można naprawić woluminu…"
Użytkownik janhalb edytował ten post 15 września 2021 - 16:33