Hej. Mam problem, z którym nie wiem co zrobić…
Mam MacBook Air 13″ z sierpnia 2017. Praktycznie nowy. Nawet ładowarka w folii. Leży w domu, używany sporadycznie do netu. Nigdy nie opuścił mieszkania… Nigdy nie spadł, nie wylałam niczego na niego. Jest jak z salonu. Nie zostawiałam nigdy podłączonego na długo do ładowania. Po prostu ładowanie i odłączanie. Aktualizowany itp. No i tydzień temu nie chciał mi odpalić. Myślałam, że bateria padła, bo trochę sobie leżał w walizce. Podłączyłam ładowarkę – nie ładuje. Świeciła na pomarańczowo. Więc go spakowałam i pojechałam do iSpota. Tam stwierdzili, że ładowarka jest dobra i coś jest nie tak z kompem.
Wysłałam do serwisu.
Po 3 dniach odpisali mi, że płyta główna jest uszkodzona (jakiś kosmos, bo nie wiem dlaczego…). Naprawa 2180…
Myślałam, myślałam, no i zapłaciłam. Szkoda mi kompa, chcę go z powrotem.
No i po kolejnych 3 dniach napisali mi, że bateria też jest uszkodzona… 750 zł.
No i tu już zbaraniałam…
Czy to możliwe, że komputer takiej klasy, który leży na półce, sam się popsuł?
Nie wiem, co mam robić.
Miał ktoś kiedyś taki przypadek z MacBook Air?
Myślę o napisaniu do siedziby głównej w Stanach.
Mam wrażenie, że robią mnie w balona w serwisie.