Witam serdecznie użytkowników forum MyApple.pl!
Tak jak napisałem w temacie - kupujesz MacBooka, kup ubezpieczenie. W ostatnim czasie przydarzyła mi się bardzo przykra sytuacja związana z moim komputerem, spowodowana moją nieuwagą i po części ignorancją. Postaram się streścić, aby nie produkować artykułu.
Było to dokładnie tydzień temu. Siedziałem sobie w kuchni ze swoim MacBookiem Air, w międzyczasie przyrządzając kawę. Uczę się programowania, a przy kubku kawy wiedza wchodzi mi jeszcze lepiej. Kawa zalana, osłodzona.
Wracam do stołu, kubek kładę przed sobą - na linii Ja-MacBook. W czasie 3 minut zdążyłem wziąć jeden, niewielki, łyk brązowego napoju. Rękę trzymałem na myszcę. Przyszedł czas, aby wklepać coś na klawiaturze, więc ręka przeniosła się z myszki na klawiaturę MacBooka. Po drodze trąciłem kubek z wcześniej przygotowaną kawą.
Cała zawartość poleciała na mój komputer, czyli na klawiaturę. Nie było miejsca na niej, które nie byłoby pokryte kawą. Po dwóch sekundach od zalania, komputer wyłączył się. Podstawiłem pod niego ręcznik i obróciłem w taki sposób, aby cała ciecz wypłynęła. A wypływała z każdej możliwej szczeliny - klawiatury, portów USB, a nawet dolnej klapy, której nikgdy nie odkręcałem.
Chwilę potem komputer wysłałem do serwisu. Istniała szansa, że da się naprawić płytę główną, co byłoby dużo niższym kosztem, niż jej wymiana. MacBook pojechał, a po weekendzie dostałem informację, że uszkodzenia są na tyle poważne, że niezbędne byłaby wymiana 90% wnętrzności laptopa. Sumarycznie wyszłoby mnie tyle, co nowy MacBook, albo i drożej.
Oczywiście nie wykupiłęm ubezpieczenia bo "po co, szkoda kasy". Zamiast wydać kilka stówek rocznie, straciłem w lekko ponad rok ponad 4 tysiące. Były to pieniądze, na które bardzo ciężko pracowałem, aby wreszcie posiąść swojego pierwszego w życiu Maca.
Jaki z tego morał? Jakkolwiek uważacie, że Waszemu komputerowi nic się nie stanie, ubezpieczcie go i śpijcie spokojnie. Warto wydać parę setek rocznie, niż stracić parę tysięcy bezpowrotnie. Ten temat to nie wylewanie żalu, ani nic w ten deseń - to czyste zwrócenie uwagi na problem, którego nie przyjmowałem do świadomości "bo mnie nie dotyczy". Nigdy nie kładźcie kubków przy laptopie i ubezpieczajcie tak drogie sprzęty. Człowiek uczy się na błędach, w tym przypadku będę pamiętał o ubezpieczaniu swoich sprzętów w przyszłości. Szkoda, że ta lekcja była dla mnie tak droga. Nie narażajcie siebie na to samo.
Pozdrawiam,
Michał.