Nie da się ukryć, że jestem potężnie rozczarowany tym Macbookiem. Tydzień temu wróciłem z Japonii, gdzie miałem okazję kupić nowego Air 11", który zastąpiłby używanego przeze mnie aktualnie Aira. Zrezygnowałem, bo liczyłem, że Apple pokaże nowego z ekranem Retina, który dawałby większą przestrzeń roboczą.
Niestety to co Apple pokazało to dawno zapowiadany iPad Pro wykastrowany ze złącza SIM i ze zmienioną dla niepoznaki nazwą. Komputer zupełnie nieprzydatny, z mojego punktu widzenia, do czegokolwiek. Nie pomstowałbym go, gdyby był alternatywą pośród innych modeli Air z Retiną, jednak gdy jest jedynym to odczuwam wspomniane rozczarowanie.
Nowy Macbook nadaje się w zasadzie tylko dla jakiś pisarzy, nawet przeglądanie sieci na nim będzie utrudnione, bo skoro mój MBA na sporej części stron włącza wiatraki na maksa, to jak używać do tego samego komputer bez chłodzenia. Nie da się na nim obrobić zdjęć (używam aktualnie LR, lubi podgrzać atmosferę), zresztą i tak nie dam rady wgrać tych zdjęć z lustra bez przejściówek. Nie mogę używać tego komputera jako deweloper, bo raz, że XCode sam napędza wiatraki, dwa - bez przejściówki nie podłącze iPhone czy iPada w celu testowania aplikacji.
Co więcej tego sprzętu nie da się nawet podłączyć do flagowego monitora Apple (Thunderbolt Display) bo nie ma takiej przejściówki. O braku super użytecznego magsafe nie ma już co wspominać. Ech...
Tak jak napisałem, jak dla mnie to bezużyteczna zabawka.