Ciepłota dysku i procesora i jak się niedawno dowiedziałem wpływ tych czynników na starter, jak i ostatnie doświadczenia z samą konstrukcją cube-poznanie jego struktury mechanicznej, skłoniły mnie do wprowadzenia do cube wiatraka... Jako straszna sknera postanowiłem zrobić to ograniczając koszta o wypitego przy tym piwa...
Przejdźmy zatem do rzeczy:
1) pozyskanie wiatraka... sprawa w zasadzie prosta... wystarczyło pokonać dystans 28km do uroczego domu rodziców gdzie w moim starym pokoju mieszka pod łóżkiem kolega Macintosh LC 475... i dokonanie grabieży

2) dopasowanie stosunkowo małego wiatraka do stosunkowo dużych sanek jakie w cube są prawdopodobnie właśnie na wiatrak... Nie było to specjalnie trudne...

3) znalezienie lokalizacji dla wiatraka i otwarcie cube... Jako że ostatnie znane wszystkim problemy sprzętowe zmuszały mnie do dość częstego otwierania cube miejsce miałem już upatrzone i przygotowanie... jedyne co to nie przewidziałem że śrubki mają inny gwint niż inne komputerowe akcesoria w LC...co zmusiło mnie do zrezygnowania ze śrubki to tu to tam


4) Zasilanie... oczywiście styk zasilający DVD tu chyba nic więcej nie trzeba dodać :!:
Cuż więcej... dzięki zastosowaniu tak małego wiatraka komputer nie stracił wiele na swym podstawowym uroku czyli na znikomej głośności pracy... wydaje mi się że nadal słyszę prace dysku... temperatura również nie spadała do "zera" nadal nad komputerem unosi się przyjemne ciepełko.. ale już nie taki goronc jak wcześniej....
"I to by było natyle
