
KU PRZESTRODZE! - Nieuczicwy Serwis - Apple na Prazmowskiego 44 w Krakowie
#1
Napisano 05 czerwca 2007 - 12:11
- MacDada lubi to
#2
Napisano 05 czerwca 2007 - 12:38
#3
Napisano 05 czerwca 2007 - 12:44
#4
Napisano 05 czerwca 2007 - 13:21
Na podstawie wlasnej praktyki zyciowej - juz dawno przestalem chodzic do majstrow/serwisantow/budowlancow (niepotrzebne skreslic) ktorzy nie maja ustalonego cennika ale wala cene na oko, np na podstawie czym klient przyjechal.
Mam takiego "pecha" ze mam szwajcarski zegarek, stary ale jary. No i jak poszlo pokretlo, dalem do naprawy u takiego papudraka w Poznaniu (na Glogowskiej). Za sama wymiane sprezyny zazadal 50 zl, i co smieszne nie tlumaczyl sie kosztem tej sprezyny, tylko tym, ze to "panie Doxa, to musi kosztowac". Potem sie poplatal i wzial 40 zl, bo zapomnial o tych wczesniejszych 50

Potem jeszcze wracalem do poprawki z tym zegarkiem.
Oby takie majstry-popierdolki wyginely.
Wielkie faki pod adresem kolesia z Krakowa z ul. Prazmowskiego.
Tradycyjnie: obrazek-dedykacja
http://panda.bg.univ...waryl/mutyl.jpg
#5
Napisano 05 czerwca 2007 - 13:22
#6
Napisano 05 czerwca 2007 - 19:46

#7
Napisano 05 czerwca 2007 - 20:11
#8
Napisano 05 czerwca 2007 - 21:48

#9
Napisano 05 czerwca 2007 - 22:06

#10
Napisano 05 czerwca 2007 - 23:31
BTW. spotkaliście się z przekonaniem, że jak ktoś ma appla to znaczy że go stać na więcej niż innych i należy go na każdym kroku ściągnąć z kasy? Ja się czesto z czymś takim spotkałem. A prawda jest taka ze 4500zl za G4 które dałem w sklepie, za laptopa wielkości 12" i masą okolo 2kg to byla super niska cena w porownaniu do konkurencyjnego ibm thinkpada 12" za 8000zl wtedy... Wiec o czym tu jest mowa!?
W Polsce nniestety już tak jest że każdy by chciał zarabiać na innych, ale w efekcjie traci sie klienta... co za upośledzony naród!
#11
Napisano 05 czerwca 2007 - 23:42
W Polsce nniestety już tak jest że każdy by chciał zarabiać na innych, ale w efekcjie traci sie klienta... co za upośledzony naród!
Niech zgadnę: nie byłeś jeszcze nigdy zagranicą?
#12
Napisano 05 czerwca 2007 - 23:49
Niech zgadnę: nie byłeś jeszcze nigdy zagranicą
a ja pisze że gdzie indziej jest inaczej? Napewno w Polsce jescze sie nie nauczyli ze czasem warto uczciwie podchodzić do klienta. W niemczech czy w Austrii jak powiedzą 100 ojro to będzie 100 ojro...
Co innego Włochy

#13
Napisano 06 czerwca 2007 - 00:23
a ja pisze że gdzie indziej jest inaczej?
No niestety, teksty o upośledzonym narodzie tak właśnie brzmią.
#14
Napisano 06 czerwca 2007 - 07:05
Niech zgadnę: nie byłeś jeszcze nigdy zagranicą?
A sugerujesz moze ze za granica jest tak samo buracko jak w Polsce? Bo z moich doświadczeń (Niemcy, Austria i Francja) wynika ze NIE jest. I jest kompletnie inne podejście do klienta.
#15
Napisano 06 czerwca 2007 - 07:09
Zwiedziłem wieeeele krajów. W każdym jest podobnie buracko jeśli chodzi o relacje klient <-> sprzedawcaA sugerujesz moze ze za granica jest tak samo buracko jak w Polsce?

#16
Napisano 06 czerwca 2007 - 07:14
#17
Napisano 06 czerwca 2007 - 08:54
#18
Napisano 06 czerwca 2007 - 11:11
Zwiedziłem wieeeele krajów. W każdym jest podobnie buracko jeśli chodzi o relacje klient <-> sprzedawca
Niech zgadne: Bialorus, Ukraina, Federacja Rosyjska, Azerbejdzan etc.....

Ja kupuje duzo rzeczy w Niemczech i z buractwem sprzedawcy jeszcze sie nie spotkalem, a wrecz przeciwnie. Zawsze mail z odpowiedzia chwila po mailu zapytaniem, prawie zawsze dziala sprawdzenie stanu magazynowego przez net (u nas rzadko- np polskie sklepy muzyczne czy np Komputronik maja na stronach stan magazynowy, ale czesto nie aktualny), itd itd.
Z takim buractwem jakie praktykuje SAD w relacji klient-sprzedawca to juz napewno sie nie spotkalem (chyba ze w NeuKoelln w Berlinie, ale tam nawet nie zatrzymuje samochodu

#19
Napisano 06 czerwca 2007 - 12:49
Niech zgadne: Bialorus, Ukraina, Federacja Rosyjska, Azerbejdzan etc.....
O takie kraje chodzi?
Ja kupuje duzo rzeczy w Niemczech i z buractwem sprzedawcy jeszcze sie nie spotkalem, a wrecz przeciwnie. Zawsze mail z odpowiedzia chwila po mailu zapytaniem, prawie zawsze dziala sprawdzenie stanu magazynowego przez net (u nas rzadko- np polskie sklepy muzyczne czy np Komputronik maja na stronach stan magazynowy, ale czesto nie aktualny), itd itd.
Z takim buractwem jakie praktykuje SAD w relacji klient-sprzedawca to juz napewno sie nie spotkalem (chyba ze w NeuKoelln w Berlinie, ale tam nawet nie zatrzymuje samochoduzainteresowani wiedza o jaka dzielnice chodzi).
Przykładem jest MediaMarkt, w Austrii zawsze mogłem spytać sprzedawce o sprzęt i wykazał sie pełnym profesjonalizmem, po za tym zawsze było ich wystarczajaco, bo u nas trzeba sprzedawce w MM najpierw znaleść a potem może będzie miał czas i uda mu się odpowiedzieć.
Na zachodzie pierdoły robią od ręki i potrafią zrobić prosty serwis za darmo, u nas za byle g... krzyczą min 50 zl, na zachodzie serwis ma klase, czy samochodowy czy komputerowy.
No niestety, teksty o upośledzonym narodzie tak właśnie brzmią.
bo to prawda, w Polsce sprzedacy muszą się wiele nauczyć, nawet młode osoby są momentami przesiąknięte poprzednim ustrojem, by wydrzeć od klienta jak najwięcej, za minimum roboty. co mija sie z jakoscią! Jesteśmy upośledzeni bo gospodarka rynkow jestg u nas od kilku lat i mu się jej uczymy jak i podejścia do klienta.
#20
Napisano 06 czerwca 2007 - 15:29
#21
Napisano 06 czerwca 2007 - 19:22
Przykładem jest MediaMarkt, w Austrii zawsze mogłem spytać sprzedawce o sprzęt i wykazał sie pełnym profesjonalizmem, po za tym zawsze było ich wystarczajaco, bo u nas trzeba sprzedawce w MM najpierw znaleść a potem może będzie miał czas i uda mu się odpowiedzieć.
Na zachodzie pierdoły robią od ręki i potrafią zrobić prosty serwis za darmo, u nas za byle g... krzyczą min 50 zl, na zachodzie serwis ma klase, czy samochodowy czy komputerowy.
bo to prawda, w Polsce sprzedacy muszą się wiele nauczyć, nawet młode osoby są momentami przesiąknięte poprzednim ustrojem, by wydrzeć od klienta jak najwięcej, za minimum roboty. co mija sie z jakoscią! Jesteśmy upośledzeni bo gospodarka rynkow jestg u nas od kilku lat i mu się jej uczymy jak i podejścia do klienta.
O to mi chodzi. Prosty przyklad: zamowilem soebie stacje robocza Korga w jednym z polskich sklepow muzycznych (sadzac po ich portalu, potega na skale polska


W Komputroniku stan zapasow podawany na stronie nijak ma sie do rzeczywistego stanu rzeczy, czego zreszta nie kryja sami sprzedawcy, kiedy sie powolywalem na ich strone.
Druga strona: niemiecka siec muzyczna JustMusic (tez sprzedaja Maki i soft muzyczny na Maka). Na stronie przy towarze adnotacja "sofort lieferbar" (dostepny od reki). Polskim zwyczajem nie dowierzam, pisze maila. Za 1-2 godziny odpowiedz, tak, towar jest, facet policzyl na skladzie i podal mi, ze maja jeszcze 5 syntezatorow, jakie potrzebuje. Zaprasza do sklepu.
Na miejscu przy kasie koles pyta sie jakiego kompa uzywam-ja ze Maka. On podaje mi adres strony, z ktorej moge sobie sciagnac za darmoche na Maka soft do edycji brzmien.
Jeden bank brzmien jest normalnie platny, ale dla klientow z Niemiec byl bezplatny, taki gest ze strony Korg Deutschland. Itd itd.
Wnioski: polskie sklepy zazwyczaj sa tylko posrednikami, aby jak najmniej umoczyc, sprzet sciagaja dopiero kiedy maja klienta pewniaka. W Niemczech sklep ma swoj magazyn i duzo rzeczy po prostu jest od reki. Nigdy w Rajchu nie spotkalem sie z zadaniem zaliczki.
Polska obsluga, nawet mlodzi ludzie, sa czesto zywcem rodem z komuny (vide Komputronik).
Jeszcze jedno mi sie przypomnialo. Tydzien temu bylem u znajomego malzenstwa, maja wlasne wydawnictwo. Wszystko drukuja w Czechach. Dlaczego? Bo Czesi sa solidni i duzo tansi. Mieli zle doswiadczenia z Mietkami i Jozkami z polskich drukarni. W Czechach wszystko chodzi jak w zegarku, gotowe ksiazki sa pakowane w paczki wg ich zyczenia, dowoz do Polski w cenie itd. W samym miasteczku Nachod jest 12 drukarni pracujacych dzien i noc na zlecenia z calej Polski.
#22
Napisano 07 czerwca 2007 - 01:51
#23
Napisano 07 czerwca 2007 - 08:36


#24
Napisano 07 czerwca 2007 - 08:58
A ja znam kilkanaście firm z całej Europy (Zachodniej Europy, żeby nie było wątpliwości), które drukują w Polsce, bo tu mają najlepszą obsługę, ceny, etc. Jak się drukuje u "Mietków i Józków" to pretensje należy mieć wyłącznie do siebie.
Ale tak czytam te Wasze narzekania, jak tu jest źle, jakie buractwo i tak się zastanawiam, jak się mają te opowieści dziwnej treści do wyników ankiet, oceniających jakość obsługi w punktach sprzedaży Apple (w skali 1-10).
Ot, takie iSpoty (jako mateczniki buractwa, bo to przecież SAD):
- Wrocław: 82,92% ocen bardzo dobrych (od 7 do 10)
- Kraków: 82,62% ocen bardzo dobrych (od 7 do 10)
- Poznań: 90% ocen bardzo dobrych (od 7 do 10)
- Warszawa BC: 80% ocen bardzo dobrych (od 7 do 10)
- Warszawa GM: 57,13% ocen bardzo dobrych (od 7 do 10)
Albo to jakaś manipulacja, albo gadacie takie głupoty, że wątek trzeba będzie przenieść do działu Think Different.
Juz przestan z ta Twoja niby ironia, zalosnie, nie wiem z jakiej paki, alergicznie reagujesz na pisanie o SADzie.
Oczywiscie ze klient z zachodu bedzie u nas inaczej traktowany, bo polaczki mu w dpe wejda bez masla a swojego wola udupic (chyba ze to bedzie ksiadz

Mam to przetestowane na ekipie, ktora robila dach na moim domu.
Pomieszkuje przy granicy z Niemcami i widze to na przykladzie salonu samochodowego: Niemcy serwisujacy w Polsce auta maja zdecydowanie lepsza obsluge niz Polacy, poruszala ten temat lokalna gazeta. Wszedzie na pograniczu Niemcy sa witani uklonami w pas.
Tak dla rozluznienia napisze, jak pare lat temu ze znajomymi na wycieczce w czeskich Teplicach widzielismy, jak kelner burak obslugiwal chamsko polska wycieczke. Dla jaj my zaczelismy ze soba przy stoliku rozmawiac po niemiecku. I zdarzyl sie cud, kelner zmienl sie nie do poznania!
Ankiety to wiesz, gdzie mozesz sobie wsadzic.... Nie takie widzialem wyniki. Co mi po ankietach, jak na tym forum sa dziesiatki przykladow postepowania przeczacego tym "ankietom"?
Zeby bylo jasne: ja wiem, ze dla sprzedawcy w Niemczech jestem polaczkiem, burakiem, polskim "zlodziejem pijakiem katolikiem itd", kiedy jakims cudem wykryje ze jestem Polakiem. Ale w obsludze tego nie czuc i nie widac, w tym momencie jestem dla niego chodzacym portfelem o ktory trzeba zadbac zeby zostawil szmal. Nie musze sie kumplowac ze sprzedawca czy serwisantem. Wystaczy mi kulturalna i fachowa obsluga.
Mysle, ze problem SADu wynika z ich monopolitycznej przeszlosci; per analogiam, kiedy kumplowi kupowalismy iBooka w Cortlandzie facet zniecierpliwiony naszymi dopytywaniami o ceny, raty itd odpowiedzial ,ze on sprzedaje klientom indywidualnym tylko dlatego, ze to wynika z jakiegos zobowiazania Apple czy cos. Oni i tak zyja z drukarni i to sa dla nich podstawowi klienci. Mysle, ze to moze tez byc tak z SADem.
Aha, zawsze mnie ciekawila jedna rzecz: dlaczego w Polsce wchodzac do sklepu to klient musi mowic "dziendobry/czesc", a w Niemczech jest odwrotnie: po wejsciu to sprzedawca/-wcy witaja klienta. Taka pierdola, ale rzuca sie w oczy.
#25
Napisano 07 czerwca 2007 - 09:30
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych