Wasze ulubione książki
#251
Posted 18 May 2012 - 20:57
#252
Posted 18 May 2012 - 21:31
#253
Posted 18 May 2012 - 21:41
#254
Posted 18 May 2012 - 22:07
No ja właśnie O WIELE bardziej wolę Straż niż Rincewinda. Nigdy nie lubiłem magów, we wszelkich aspektach fantastyki ;-)
Bo się nie znasz
Rincewind przebija Vimesa - a wszystkich przebija ŚMIERĆ!
#255
Posted 18 May 2012 - 22:56
#256
Posted 18 May 2012 - 23:52
5+jedno opowiadanie. 2 filmy fabularne i dwa seriale animowane.No, Śmierć jest fajny. Ale mało o nim książek
Dobre Ale bardziej jest o piłce kopanej.A 'Niewidoczni akademicy' - jak sobie znajdujesz? W końcu combo straży i magów ;-)
No i Bibliotekarz, Marchewa i "Gardło Sobie Podrzynam" Gibbler - masa fantastycznych postaci
Jednak numero uno, jest ŚMIERĆ i Rincewind
#257
Posted 19 May 2012 - 00:43
#258
Posted 19 May 2012 - 18:24
#259
Posted 19 May 2012 - 19:32
otóż jedna z moich najbardziej "ulubionych", w kazdym razie lokująca się w pierwszej dziesiątce ulubionych, jest dzieło nijakiego Jerome K. (Klapka) Jerome
wydana pod tytułem "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)", wydana po raz pierwszy (Uwaga!!!!) w 1889 roku. Tak proszę Pań i Panów, to XIX wiek!!!!
A jakże aktualna ona jest
Opis chorób na które zapadli nasi bohaterowie, pakowania się na wycieczkę, czy same przygody na wodzie - wypisz wymaluj, (ja) i moi znajomi.
Ci co czytali, wiedza, ci co nie czytali niech żałują i biegiem niech pędza kupić Warto!
J.K.J> napisał jeszcze później "Trzech panów na rowerach" i "Trzech panów w lesie" ale i pomysł i panowie w tym lesie się zagubili i nie warto ich poszukiwać
Rincevind rulez!!!
i ŚMIERĆ! - też.
#260
Posted 19 May 2012 - 19:36
bardziej to poradnik
Bear Grylls – Szkoła przetrwania kultowy poradnik survivalowy
Świetny poradnik. Nadaje się jak najbardziej do normalnego czytania . Polecam także z serii: Bear Grylls - urodzony by przetrwać.
#261
Posted 10 June 2012 - 21:38
Kontrowersyjna książka, kontrowersyjnego historyka, czołowego negacjonisty, faktu ze Adi wiedział o zagładzie żydów.
I UWAGA: zanim ktokolwiek będzie się zaburzał, najpierw niech przeczyta książkę.
Inaczej rozmowa nie ma sensu.
No chyba za nazywa się Bratkowski - wtedy po prostu wie, ze książka zawiera same kłamstwa i pomówienia.
Jak biografia Kapuścińskiego napisana przez Domosławskiego
#262
Posted 13 July 2012 - 12:51
#263
Posted 13 July 2012 - 13:37
Rok 1984 - Orwell
Oczywiscie jak ktos lubi takie klimaty, albo gral, polecam cala serie ksiazek StarCraft, albo Metro 2033/2034 ktore ostatnio byly w konkursie, naprawde fajne pozycje.
#264
Posted 14 July 2012 - 14:38
#265
Posted 25 July 2012 - 12:06
Otóż, zakupiłem arcydzieło literatury światowej, książkę która ma pod sobą wszystkie inne książki, czyli arcydzieło arcydzieł.
Nazywa się ona - UWAGA - Finneganów tren, a autorem tego liczącego zawsze, 636 stron tomu, jest nikt inny jak James Joyce.
O ile sławetnego Ulissesa przeczytałem polowe, i uważam to za sukces.
To z tego arcydzieła udało mi się "przeczytać" (to słowo to jednak spore nadużycie) około 10 - góra 12 zdań.
I poległem.
I jestem pewien, ze nigdy, do tego dzieła nie wrócę.
Ale za to jak pięknie się prezentuje na polce.
I mam osobistą korzyść, okazało się, ze mimo wydania 100 zlp na książkę, koneserem literatury, to ja jednak nie jestem.
I nie byłem, a najprawdopodobniej tez nigdy nie będę.
Dla ciekawych, fragment:
Jak dla mnie bełkot schizofrenika, ale jednakowoż - arcydzieło.W domu oddechów spoczywa ten wyraz, samo piękno. Ma ściany z rubinów, bramy błyszczące z kości elfanta. Pod niebo ma dach z masy jaspisowej oraz ruchome tyrskie baldasze, całun który wznosi się i ciągle opada. Gronny pęk świateł wisi niżej, cał dom pełny jest oddechów piękna, piękna pomadek, piękna mleka i rabarbaru, piękna pieczonych mięs i magrysy cyperlowej, piękna przyrzeczeń jawnogłośnie wespół głośnych. To tu spoczywa jej wyraz, tu czytający. Jej wysokość jak herab podniebiosi je a jej niskość je poniża. Wibrowertebraca po tegmenie, prosploduje z pomaerii. Okno, płot, dźgij, dłoń, oko, znak, głowa, otwórz drugi augur na jej płaćpłaćpłać. I już masz, stary Semie, a barco na miejscu. A Sunny, mój gąsior, nadciąga na jej brzeg. Właśnie tego chłopca uwielbia. O na śmie. Cofaga na cug! Robić weg, będzie tug!
Z dzyń dyń doniem, podnoszą splecione dłonie, postępują parę kroków i wstecz na saum koniec. Jeden ukłon, drugi ukłon, ręce pod boki, z oddaniem.
Bezstosowność.
Śpiewają razem:
– Wstałam majpolanku, widziałam w lusterku: do kochania mnie tyś jeden, nie ma nawet dwóch. Ugh. Ugh.
Wskazują razem tę szemą stronę nikby tę samą szunę.
– Mam na imię Misza Misza ale mów mi Toffey Tough. Mam na myśli Mettenchough. Mądrze wiesz to ją on, bajubaj, och loftawił na losie. Ogh! Ogh!
Jej szacowność.
Śmieją się razem.
Niby to z miłą helfcią ale czy schały na niego, sośnie tak żebyś prichał. Nie isz isznotnie to krykietka, Sally Lums. Nie jesz aż tyle. Po dwadzieścia dziewięć kwiachenków a ogeng nich een jeden urósł. Avis był tam dla niej i w trelu rzekł. Córa własnej płci, to pewne. A więc żeby uczcić okazję:
– Wolaż twa różne bandy chabać?
On na to simuli że wiążą go wstążki co ma wokół rumpffkorpffa.
– Czarny jaśteś tym co hadzi na szornsztylu?
Na to robi semblant że ciości im piecki.
– Żydy umiesz a sio a sio fru Scheidam?
Na to finguje że bierze parę nostrzyczek i tnie i kąsuje ich panieństwa i spluwa nimi w blade wiadrze.
Mowa spluwa! Spluwiedziana.
A teraz siedzieć cicho, małe rzygi! Zad i ruchy sklejne, figle!
I tak 636 stron.
#266
Posted 25 July 2012 - 12:10
#267
Posted 25 July 2012 - 13:30
#268
Posted 25 July 2012 - 14:34
#269
Posted 25 July 2012 - 14:37
Uwaga: - będę się chwalił!
Otóż, zakupiłem arcydzieło literatury światowej, książkę która ma pod sobą wszystkie inne książki, czyli arcydzieło arcydzieł.
Nazywa się ona - UWAGA - Finneganów tren, a autorem tego liczącego zawsze, 636 stron tomu, jest nikt inny jak James Joyce.
O ile sławetnego Ulissesa przeczytałem polowe, i uważam to za sukces.
To z tego arcydzieła udało mi się "przeczytać" (to słowo to jednak spore nadużycie) około 10 - góra 12 zdań.
I poległem.
I jestem pewien, ze nigdy, do tego dzieła nie wrócę.
Ale za to jak pięknie się prezentuje na polce.
I mam osobistą korzyść, okazało się, ze mimo wydania 100 zlp na książkę, koneserem literatury, to ja jednak nie jestem.
I nie byłem, a najprawdopodobniej tez nigdy nie będę.
Dla ciekawych, fragment:
Jak dla mnie bełkot schizofrenika, ale jednakowoż - arcydzieło.
I tak 636 stron.
Weź przepisz dalej, dzisiaj tego nie kupię a do jutra nie wytrzymam - muszę wiedzieć co jest dalej! Czyż chyżo Avis szacowność Sally w smyrnej dłoni skryje, czyż jednakoż nostrzyczki tnące, niczym żydy za poły załapie i w krasną czeluść krykietki zatopi, niczym to trzcina przy brzegu w odmęt się wbija? :-P
A serio, to wymiękłem przy pierwszym zdaniu
#270
Posted 25 July 2012 - 15:23
Człowiek+ Przygoda+Walka z przeciwnościami losu+ niebezpieczna przyroda = obowiązkowa pozycja dla podróżników
#271
Posted 25 July 2012 - 16:01
Twoja pozycje super, chyba siegne po nia dosyc niedlugo, ale w takim razie polecam "Drzwi percepcji" – kultowy esej Aldousa Huxley`a. Ksiazka stara, ale wyszlo jej nowe tlumaczenie.
W rzeczywistości, oczywiście, zawsze się o siebie troszczy. Świadome ego potrafi jedynie formułować życzenia spełniane później przez siły, które ono jedynie w małym stopniu kontroluje, wcale ich nie rozumiejąc. Kiedy czyni coś więcej - kiedy, na przykład, stara się za bardzo, kiedy się niepokoi, kiedy lęka się o przyszłość - obniża efektywność tych sił i może nawet spowodować wystąpienie choroby w zdewitalizowanym ciele.
W moim obecnym stanie świadomość nie odnosiła się do ego; była zdana na samą siebie. Oznaczało to, że fizjologiczna inteligencja sprawująca kontrolę nad ciałem była również zdana na samą siebie. Tymczasowo ten przeszkadzający neurotyk, który na jawie próbuje się szarogęsić, był dzięki Bogu odsunięty od działania.
Zszedłem z tarasu, przeszedłem pod pewnego rodzaju pergolą pokrytą częściowo pnącym się krzewem różanym, częściowo desz-czułkami, szerokości dwu i pół centymetrów rozstawionymi w odstępie jednego centymetra. Świeciło słońce, i cienie deszczułek rzucały żebrowaty wzór na ziemię, na siedzenie i na ogrodowe krzesło, stojące po tej stronie pergoli. To krzesło - czy kiedykolwiek je zapomnę? Tam, gdzie cienie padały na płótno obicia, pasy głębokiego, ale błyszczącego indygo występowały naprzemiennie z pasami żaru tak intensywnie jasnego, że trudno było uwierzyć, iż mogą być wytworzone przez cokolwiek poza błękitnym ogniem.(...)
#272
Posted 26 July 2012 - 18:43
OMG!polecam "Drzwi percepcji" – kultowy esej Aldousa Huxley`a.
Huxley, Fromm, Levi-Strauss, dziewczyny palące jak parowozy i mające przetłuszczone włosy, Jung, Nietzsche, te nocne dyskusje przy flaszce alpagi
mój ty świecie, pamiętam jak dziś.
Tak, tak jeszcze niedawno zbawialiśmy świat, takie książki łykało się jak landrynki, miedzy szklanką wina a sztachem jointa a teraz .......
SKS!
#273
Posted 09 September 2012 - 08:59
#274
Posted 29 September 2012 - 16:59
Kupiłem 9 książek (za 46 zł ) i między nimi dwie, które wydawało mi się, że ktoś pożyczył od nas "na wieczne zapomnienie". Jedna - rzeczywiście do nas nie wróciła i nowy egzemplarz wróci na miejsce starego; zaś druga wróciła niepostrzeżenie i w miedzyczasie. To wspaniała książka Martina Pollacka Śmierć w bunkrze". Oczywiście okładka ma pewne niedoskonałości...
Książki nie powinny leżeć bezczynnie - zatem chciałbym bezpłatnie oddać ten nadmiarowy egzemplarz. Jeśli ktoś by chciał przeczytać, to niech da znać.
pozdr
http://wyborcza.pl/1...17,3150336.html
EDIT: książka już poszła do ludzi.
#275
Posted 30 September 2012 - 09:57
4 user(s) are reading this topic
0 members, 4 guests, 0 anonymous users