Komentarze Paweł Osiński Usuń wszystkie komentarze

Small World 2 - podbij świat magii (+konkurs)

Chociaż wielu może się ze mną w tej kwestii nie zgodzić, królowa gier planszowych jest to tylko jedna. W zasadzie należałoby to napisać przez wielkie K, ponieważ ja, jako najlepszą grę planszową przedstawiam absolutną klasykę, obecną na 110% w każdym polskim domu. Tą Królową (teraz już poprawnie, z wielkiej litery) jest znana każdemu z Was banalna i prosta (ale nie prostacka!) gra Chińczyk. Tak, tak, mimo że jest to jedna z najprostszych i najmniej widowiskowych gier planszowych w ogóle wyprodukowanych jest ona prawdziwą celebrytką naszych stołów i podłóg. Od ponad 100 lat niezmiennie bawi najmłodsze, ale również i starsze pokolenia wielbicieli rozrywki planszowej w gronie znajomych. Skutecznie rekrutuje nowy narybek i wprowadza w magiczny świat pinków, kostek i kolorowych plansz od wieku przedszkolnego kładąc podwaliny pod przyszłą pasję, która może stać się miłością całego życia. Na pewno nie można odmówić jej zasług w propagowaniu tego typu rozrywki, bo przyznać się! Kto z was chociaż raz nie zasiadł przed charakterystyczną planszą i jak w amoku nie rzucał kostkami byle umieścić dalej i więcej pinków niż przeciwnicy? Zasady są banalne ale gra wciąga jak odkurzacz i nawet teraz, zmęczony układaniem strategii do Zimnej Wojny, czy bitwami w WH40K czasami mam ochotę usiąść z rodziną bądź znajomymi przy Chińczyku. Nie ma bardziej relaksującej rozgrywki niż zupełnie luźne rzucanie kostek, które dla wielu będzie miłym pretekstem do spotkania się w znanym gronie i oderwania się od codziennych zajęć. Wiecie, że plansza Chińczyka stanowiąca zamknięte koło i zasady tej gry są metaforą ludzkiego życia? Oczywiście wielu z was może to stwierdzenie zdziwić ale pierwowzór tej gry powstał w Indiach, a ich kultura znana jest z mistycznego podchodzenia do tematu reinkarnacji i toczenia koła przez historię życia. Jak w Chińczyku, gdzie nasze pionki wciąż niezmiennie suną do przodu w koło planszy, by ostatecznie dostać się do końca i osiągnąć plastikową nirwanę :) Jak w życiu jesteśmy raz pod wozem, raz na wozie, raz my kogoś wyeliminujemy na start, raz oni nas :) Oczywiście może to rodzić czasami frustrację (nie z kapelusza w krajach zachodnich, a zwłaszcza w Niemczech - ojczyźnie Chińczyka jakiego my znamy - mówi się na tą grę "Człowieku, nie irytuj się"), ale w sumie każda jedna rozgrywka i tak była przyjemna i relaksująca. Czego nie można powiedzieć o wszystkich współczesnych, rozbudowanych grach, z których część potrafi wzbudzić wielką frustrację u przegrywających. I chociaż nie jest to w sensie dosłownym najlepsza gra planszowa, bo za taką uznałbym chyba właśnie Zimną Wojnę to na pewno nie można powiedzieć, że nie jest ona Królową. I właśnie za to należy jej się honorowy tytuł najlepszej gry planszowej świata! To trochę tak jak z babcinymi pierogami z dzieciństwa, mimo iż nie jest to stek z tuńczyka saute w sosie truflowym i tak za najlepsze danie na świecie uznamy te pamiętane z dzieciństwa pierogi :) Siła nostalgii i sentymentu do minionych beztroskich lat dziecięcych. Pozdrawiam!