Napisano 04 grudnia 2006 - 12:09
O !!!! powstał wątek. To znaczy, że jeszcze coś mogę napisać. Słyszałam groźny pomruk zainteresowanych MS Officem i to binarnym.
Zrozumiałam, że jest prawie dobrze "Moja" definicja siły, tak do końca nie była wadliwa, choć teraz mogę się przyznać, że starałam się nie wpaść w pułapkę "wyniku" bo należałoby dodać, że musi on być wektorowy, tzn kierunek to za mało, trzeba również przypisać "zwrot", bo bym przecież musiała oprotestować, lub wykpić ocenę ujemną z "reputacji". Heidi tego przecież byś nie odpuścił na pewno;-) . Czyli innymi słowy wdać się w dyskusje, czy istnieje reputacja i antyreputacja, czyli dwa byty o tym samym kierunku, tylko wektorach przeciwnych*. Wychodzi na to, że jestem masochistką (wdając się w dyskusję z Heidim), ale, litość Boska nie aż taką, aby w pchać się w tak subtelną dyskusje.
Nie dyskutowałam jeszcze o punktach, tylko:
1. zbitce słów siła i reputacja, bo po prostu to mi się nie spodobało. (sprawę rozwiązano jest SR i jest OK. wiadomo jedynie wtajemniczonym o co chodzi, ale ?politycznie? poprawniej).
2. o reputacji ogólniej, i że nic Portalowi i Heidiemu do do mojej niskiej reputacji. W końcu moja reputacja ważna jest dla mnie i dla mojego Ojca (pewnie z czasem będzie jeszcze ktoś kto będzie tym zainteresowany, ale póki co, to mnie nie dotyczy). A Heidi moim Ojcem nie jest. Pisze to, nie dlatego, że bym nie chciała, ale aby oddać prawdę materialna w celu ustalenia stanu faktycznego**. Zatem nie widzę najmniejszego powodu, do ujawniania publicznego, że mi przyznano z reputacji pałę. Zresztą pisałam również, że nie o mnie chodzi, ja już mam te pałę a Ojciec i tak ma własne zdanie na ten temat i odmiennym opiniom raczej nie ulega (Mam szczęście!) Chodziło mi o to, aby nie zakładać, a priori, że jak któraś z dziewczyn zdecyduje się do nas dołączyć, nie przesądzać, a zwłaszcza publicznie nie ogłaszać, że uważamy, iż jest o zerowej reputacji. I tylko tyle. (Czy aż tyle?).
3. Co prawda, odpowiedziałam Monkowi, ale jego wątpliwości i poszukiwania. Ale potraktowałam to jako zadanie z logiki, a nie jako merytoryczne odniesienie się do tematu. Choć przyznaje, nie potrafiłam ustrzec się, jakby przy okazji, od paru komentarzy i z rewolucyjnym pomysłem aby moderatorzy ustawili się także na pozytywne myślenie o uczestnikach Forum.
Przy okazji, bo w miarę ujawniania szczegółów (wcześniej skrywanych(?)) wychodzi na to, że jednak reputacja jest oceniana, bo punkty dostaje się za reputację. Siła to już wynik otrzymanych punktów z oceny reputacji. Ciekawa zatem jestem, czy Heidi wiedział i się drażnił czy nie wiedział. (ale, czy Heidi może o czymś nie wiedzieć?:grin: )
Biorąc pod uwagę rozpowszechnione i ugruntowane znaczenie określenia reputacja, nadal uważam, że zostało nie dość nieszczęśliwie użyte. Bo w zależności od tego, "o legło było u podłoża tego pomysłu można było poprzez poszukanie gdzieś w "okolicach? fachowości, koleżeńskości, pomocności, czy w całym zespole określeń, który zamykamy w określeniu "Frendly" (polski to zbyt precyzyjny język), Pozwoliłoby na ukierunkowanie, co tak na prawdę ma być przedmiotem oceny. Np "fachowość". To jednoznaczne określenie. A tak, okazało się, że ja na tym skorzystałam osiągając, niewiarygodna dla mnie pozycję w tym rankingu (Boże ty widzisz moja nędzę***). . Dziękując i to bardzo, za oddane głosy, rozumiem, że przede wszystkim właśnie dlatego, że uczestnicy Forum coś przeczuwają, że może moja reputacja pewnie jeszcze nie sięga dna (w tym przypadku powinnam użyć określenia: nie sięga rynsztoku, a nie dna - bo to jest bardziej zharmonizowane z potocznym znaczeniem kobiecej reputacji). Wszak nikt nie może mi zarzucić (że użyję tego przewrotnego określenia) że komuś pomogłam rozwiązać jego komputerowy problem, w co drugim wpisie, przyznaje się, że na komputerach się nie znam.
Ale jeżeli już piszę temat siły reputacji i jest to wątek o dowolnych dywagacjach na ten temat to moje zdanie jest takie:
Dziwię się, że początkowi użytkownicy zostali pozbawienie prawa oddziaływania. Co więcej, wydaje się, że to oni właśnie winni decydować. Oczywiście jest jest to kwestia przyjęcia strategii. Co z Forum i dla kogo Forum.
1. Jeżeli Forum ma propagować sprzęt Apple i OSX z nim związany jako alternatywę na PC i Windowsa, to ma przecież służyć nowym adeptom tego sprzętu, którzy są zagubieni przynajmniej w pierwszych tygodniach swego nowego applowskiego życia.
2. Jeżeli Forum ma się rozwijać, to również trzeba zastanowić się co to znaczy. Bo jeżeli poprzez nowych aktywnych członków; to najważniejsze jest, jak Ci nowi zostaną potraktowani: po swoim pierwszym, piątym, siódmym wpisie. Jeżeli dobrze, to z nami zostaną, jeżeli nie, to po prostu ich z nami nie będzie.
Czytam już i wiem, że pojawiają się wątpliwościw wyrażane w pisach np: "czy napływ nowych członków dobrze nam zrobi" (w tym wypadku proszę nie zaliczać mnie do tego "nam"). Ale może to ja nie mam racji. Trzeba wtedy wyraźnie to powiedzieć np. we wstępnie: Stonko, która chcesz się rozlać jak zaraza po wszystkich wątkach tego Forum. Wiedz że my tu dyskutujemy o tym jak połączyć w jedna integralna całość 100 komuterów, każdy z procesorem o siedmiu rdzeniach, aby otrzymać jednolita maszynę o jednolitym procesorze o 2560 rdzeniach. Jak w to nie wchodzisz, bo jesteś za krótki, to się tu nie pchaj. Pa, pa !!
Oczywiście tekst przykładowy, ale ja nie fachowiec (chyba o tym wspominałam ??) pewnie ktoś bardziej z sensem coś takiego napisze?.
Pozdrawiam Monika.
Szczególne pozdrowienia na Heidiego - bowiem jeżeli chodzi o groteskę, to uważam się Jego (początkującą wciąż - proszę wybacz niedoskonałości) ale wdzięczną uczennicę.
Dla MacDada, aby nie biegał do książek (obiecałam):
*Podobna, w pewnym sensie dyskusja, trwa przez wiele wieków, czy istnieje dobro i zło. Przy okazji: przychylam się do opinii że zła nie ma. "Zło" to po prostu brak dobra. Stąd, nie mam wątpliwości, że nie ma atyreputacji, a zatem nie może być ujemnych punktowań z niej.
**Nie, nie oszalałam, ale czytam sporo protokołów sądowych i jestem zafascynowana językiem tam używanym.
***Ulubione powiedzenie Sienkiewicza. Powiedzenie lubię, Sienkiewicza mniej.