Rynek gier na iPhone cierpiał przez długi czas dość poważny niedobór. Mogliśmy wcielać się w pilotów, żołnierzy, piłkarzy, gangsterów, kierowców, dowodzić armiami, budować miasta... Czegoś tu jednak brakowało. Może nie było to szczególnie odczuwalne za granicą, ale tu, u nas w Polsce, w kraju, w którym powodów do frustracji jest aż zanadto brakowało czegoś, co pozwoliłoby w ramach odstresowania dać komuś solidnie w mordę. Symulator piwa już mamy, i to niejeden, zresztą przyjemność taka kosztuje w granicach trzech złotych, natomiast gdy niefortunnie wyładujemy nasze emocje na kimś, możemy się liczyć z dużo większymi wydatkami, albo i ryzykiem utraty dziewictwa analnego odsiadując swój wyrok. Do czego zmierzam? Na iPhone'a nie było żadnej bijatyki. Na szczęście mogę to napisać w czasie przeszłym, bo Gameloft wziął się do roboty i uzupełnił jakże dla nas ważny segment rynku.
It's all about the power
Fabuła nie jest specjalnie skomplikowana. Każda z postaci ma swoją historię, każda też spotyka po drodze nieco innych przeciwników. Cel jest jednak jeden - zdobycie zbroi, która daje ogromną moc i może zostać wykorzystana na różnoraki sposób. Jedni bohaterowie pragną naprawić swoje błędy, inni natomiast dyszą żądzą zemsty. Po wygraniu ostatniej walki w trybie story możemy przekonać się, jak została ona spożytkowana. Jednak aby nie było tak przyjemnie, na drodze każdej z postaci stanie ośmiu przeciwników, których pokonanie nie zawsze będzie tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Warstwa fabularna bardzo mi się podoba, nie wciska się na siłę w rozgrywkę, jednocześnie argumentuje masakrowanie kolejnych twarzy. I za to należy się autorom wielki plus.
Who you want to be?
Na początku wybór bohaterów jest zawężony do 6 postaci, z czasem odblokowujemy kolejne. Każda z nich ma w sumie 4 różne stroje, oczywiście nie od razu wszystkie z nich są dostępne. Dzięki temu możemy zająć grą na chwilę nawet naszą młodszą siostrę, która będzie potrzebowała chwili, by sprawdzić wszystkie możliwe ubranka naszych iPhone'owych morderców. Postacie różnią się nie tylko wyglądem, ale i dostępnymi atakami. Mamy tu zarówno obciachowego bardziej niż Bill z Tokio Hotel rycerza walczącego mieczem, gorącą pannę władającą ogniem i ubierającą się jak bohaterki filmów sado-maso (ma też coś z bohaterki Bloodrayne), jak i wielkiego jaszczura zionącego ogniem i posługującego się dwoma wielkimi mieczami. Moim faworytem jest jednak Machiavel, który niczym Wolverine szatkuje przeciwników ostrzami umiejscowionymi na nadgarstkach w takim tempie, że nasze oczy momentami nie nadążają za akcją. Natomiast prędkość ta nie robi wrażenia na słabawym iPhone 2G, który generuje piękną, płynną animację. Gra została doskonale zoptymalizowana. Mimo tego że postacie są bardzo szczegółowe a atakom towarzyszą liczne efekty wizualne nie ma mowy o żadnych zacięciach czy wyrzuceniach do SB. Gdy jesteśmy już przy grafice - jest rewelacyjna, kolorowa, ale nie można nazwać jej cukierkową. Lokacje również prezentują się dobrze, niektóre z nich są przeciętne i nie porażają oryginalnością, inne natomiast zapierają dech w piersi mnogością detali i innowacyjnością. Każda z nich ma jednak swój niepowtarzalny klimat, niekiedy mroczny, innym razem wręcz... podniosły to złe słowo, ale żadne inne nie przychodzi mi w tej chwili do głowy. Aż przyjemniej prać kolejnego, stojącego na drodze do sławy przeciwnika.
A to niby meksykańskie żarcie pali
How to kill?
Do wyboru mamy kilka trybów rozgrywki: story, w którym po pokonaniu wszystkich ośmiu oponentów odblokowujemy różne rzeczy, arcade, czyli pojedyncza walka, survival, w którym nasz poziom życia nie uzupełnia się po każdej rundzie i multiplayer. Wygląda to bardzo standardowo, ale nie wyobrażam sobie tutaj jakichkolwiek innowacji. Nie zabrakło niczego, co powinno znaleźć się w dobrej bijatyce. A, mamy jeszcze tryb treningu, w którym możemy przećwiczyć wszystkie elementy walki. Sterowanie, jak na Gameloft przystało, jest bardzo wygodne i bez trudu możemy dostosować je do swoich potrzeb. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość wyprowadzania ataków poprzez wykonywanie gestów na przeciwniku. Nowość ta nie jest jednak zbyt wygodna, toteż pozostałem przy klasycznych przyciskach pod prawym kciukiem i joy'em pod lewym. Sama walka prezentuje się świetnie. Jest dynamiczna, szybka, okraszona masą efektów specjalnych, do tego w zależności od prowadzonej postaci mamy dostęp do innych combosów, co niesamowicie wręcz urozmaica rozgrywkę. Dodatkowo pod paskiem zdrowia widoczny jest drugi, prezentujący energię potrzebną do wyprowadzania specjalnych ataków.
How are you? (Co słychać?)
Czym jest gra bez dobrego udźwiękowienia, możecie przekonać się grając w FnF:Pink Slip. Gameloft zadbał jednak o to, byśmy nie byli zmuszeni przeklinać na czym świat stoi i wyłączać dźwięk zaraz po uruchomieniu BoF. Muzyka została starannie dobrana, dzięki czemu walcząc w zamku nie usłyszymy ciężkiego heavy metalu, gdzie prym wiedzie gitara i darcie mordy wokalisty, którego wyglądem można straszyć dzieci. Zamiast tego do czynionej właśnie masakry będą przygrywać nam organy, i uwierzcie, to podkręca atmosferę znacznie mocniej niż gdybyśmy mieli usłyszeć w tym miejscu np. Slipknot'a. Same dźwięki wydawane przez postacie są też w porządku, Skorn ryczy jak na jaszczura przystało, Elvyn jęczy adekwatnie do wyglądu i domniemanej po nim profesji a Arthur wydaje odgłosy których każdy prawdziwy mężczyzna mógłby się jedynie powstydzić. Jakby tego było mało, w tle możemy odpalić własne kawałki, więc nic nie stoi na przeszkodzie by siać zniszczenie w akompaniamencie Kasi Cerekwickiej.
How does it look like?
Machiavel kontra Skorn, błazen przeciwko czarownikowi przemienionemu w obrzydliwego jaszczura. Wściekły, bezwzględny mężczyzna wyzywa do walki człowieczeństwo zamknięte w strasznej i odpychającej skorupie. Obu łączy jeden cel, ale osiągnąć go może tylko zwycięzca. Krótka wymiana zdań, którą zagłusza ryk przebudzonego właśnie w oddali potwora. Wokół ogień, mrok i gęstniejąca atmosfera zacierającej kościste ręce śmierci. Obaj zwarci i gotowi, by skoczyć na siebie, stawiając na szali własne życie, które i tak byłoby niewiele warte bez zwycięstwa. Błazen wybił się z miejsca, wirując wokół własnej osi z szeroko rozłożonymi ramionami. Rozległ się zgrzyt metalu, jaszczur odparował atak i mimo swoich gabarytów wyprowadził błyskawiczną kontrę. Uderzenie barkiem powaliło Machiavela na ziemię, rozbijając jego pancerz, jednak ledwie jej dotknął, a już znowu nacierał na przeciwnika. Tym razem cios był błyskawiczny, ranił Skorna w nogi i powalił na ziemię. Czarownik nie poddawał się jednak tak łatwo, wiedział bowiem, o co toczy się gra. Rozwścieczony zionął ogniem w swojego oprawcę. Płomienie momentalnie objęły niespodziewającego się tak szybkiej reakcji człowieka. Jaszczur spojrzał w ogień. Czyżby to był koniec? Czy może już iść dalej, będąc pewien że potwór, którego właśnie uśmiercił nie stanie mu więcej na drodze? Zmęczony odwrócił się, by spojrzeć na szalejącą gdzieś na horyzoncie kreaturę, wyrwaną ze snu wybuchem wulkanu. Nagle poczuł potężne pchnięcie, krew napłynęła mu do pyska. Nie rozumiejąc sytuacji, spojrzał na swój brzuch, z którego wystawały ociekające posoką błyszczące szpony błazna. "A więc przegrałem" - pomyślał, gdy szpony zniknęły, a następnie Machiavel strącił go w przepaść mocnym kopnięciem. Spadając zdążył kątem oka dostrzec zadowolone oblicze zwycięzcy. "To koniec, ale przynajmniej próbowałem" - zamyślił się Skorn po czym pochłonęły go płomienie szalejącego wokół ognia.
Warto?
Oczywiście, że tak! Mimo tego, że w grze nie uronimy ani kropli krwi, to jest ona i tak zarówno brutalna jak i bardzo dynamiczna. Tytuł ten potrafi wciągnąć na długie godziny, mimo tego że odblokowanie wszystkich dodatków to kwestia jednego, maksymalnie dwóch wieczorów. Całości obrazu dopełnia doskonałe udźwiękowienie, podkreślające klimat lokacji. Z drugiej strony, grając w BoF miałem wrażenie, że czegoś tu jednak brakuje. Nie ma tu tego czegoś, co nie pozwala się oderwać na dłużej, z czasem odechciewa się powrotów do tego tytułu. W tej chwili z jasnych przyczyn gra nie ma konkurencji, ale nie oznacza to, że została wysoko oceniona właśnie z tego powodu. BoF nie jest produkcją genialną, w żaden sposób też nie można nazwać jej przełomową czy innowacyjną. Mimo tego w małych dawkach potrafi dać na prawdę wiele radości. Jeśli tak mają wyglądać wszystkie bijatyki na iPhone, to wróżę im świetlaną przyszłość. Serdecznie polecam.
Plusy:
- dopracowana walka
- wiele combosów
- świetna grafika
- udźwiękowienie na bardzo wysokim poziomie
- spójna fabuła
- wysoka grywalność
- multiplayer
Minusy:
- po godzinie grania nudzi
- z czasem monotonna
Cena: $4,99
Waga: 122 MB
Testowana wersja: 1.0.6.
Ocena: 8/10