Po moich nieco pesymistycnych postach dot. Macintela i kompatybilności OSX z samym sobą, pomącę trochę również w temacie symulacji windows na komputerach apple.
Osoba która chciała swithnąć się z G4 na jakiegoś salonowego barebone'a by móc używać programów o których się na kolorowych reklamach sekty z Cupertino nie wspomina...
Bo ich nie ma, nie było i nie będzie.
Chodzi np.: o słowniki Langenscheidta > angielsko i niemiecko- polski oraz parę programów edukacyjnych np.: >"Tell me More 7.0"... Postanowiłem interweniować i razem po konsultacjach, przeliczeniu funduszy i poczytaniu sobie paru reklam i "opinii niezależnych użytkowników" użyłem czaru osobistego i wpakowałem się po uszy...
Otóż zamieniełem minimaca-G4 na odpowiednika opartego na platformie intelowskiej (CD 1,8Ghz 2GB RAM).
Oczywiście zakupione zostały orginalne programy, orginalny Windows XP home SP2 i oczywiście parallels w wersji 4...
Wszystko ładne i błyszczące -Just like Apple!

Instalacja Parallelsa odbyła się bezzgrzytowo -zostały pobrane z netu wszystkie uaktualnienia a program został skonfigurowany poprawnie. Parallels zarejestrowany, windows zarejestrowany, i opisane programy także.
Następnie po sprawdzeniu działania systemu w maszynie virtualnej (wszystko na pierwszy rzut oka cacy) zainstalowałem langenscheidta i niestety K L A P A !
Program nie finiszuje instalacji i wisi na niej w nieskończoność mimo że wszystkie pliki zostały kompletnie zainstalowane -nie finiszuje jednak procesu co uniemożliwia uruchomienia aplikacji.
Po wielokrotnych próbach zostało się poddać.
Nic to -teraz kolej na "Tell me More" -odpakowane 3 piękne wypchane po brzegi danymi CDki -instalacja pierwszej - poszło!
Program przed uruchomieniem sprawdza jeszcze zabezpieczenia przed piractwem (klucz sprzętowy "STAR-FORCE" -przeszło!.
Właścicielka odpala szczęśliwa program -pojawia się na moment kursor aplikacji w postaci zegara i ZoooM! -okno znika pozwalając w spokoju i ciszy podziwiać łąki i niebo systemu okienkowego firmy z Redmond.
Można to powtarzać do znudzenia -z dowolnej z 3 płyt (osobne instalacje).
No to pięknie.
Kolejny sukces - piszę maila do Parallels - zwrot kasy bo firma sprzedała mi produkt niezgodny z umową.
Problem będzie ze zwrotem windy... aczkolwiek może sobie ją jednak zostawię na okazję przesiadki na jakiegoś hackintosha w przyszłości... (z torrentowym śniegulcem).
Ps. I niech mi kto teraz powie że legalność popłaca...
Na razie mam przechlapane za naciągnięcie pewnej osoby na macintela zamiast jak było planowane na jakiegoś piecetowskiego BAREBONEa...
Ps.2. > Proszę o nie doradzanie mi BootCampa bo NIE posiadam LEOPARDA a "jedynie" TIGERa który ocz. nie jest z bootcampem kompatybilny...
Kupno pudełkowego 10.5 nie wchodzi w grę -nie kupię już jakiegokolwiek orginału od appla by za rok kupować ponownie "ale teraz już na pewno doskonałe i dotego z 300 superduperdodatkowymi ficzersami"...
Ma ktoś jakiś pomysł >?< co może być przyczyną niedziałania tuch programów?
Dodam że na starym piececie z piwnicy z celeronem 300 chodzą bez zająknięcia...
Mała konkluzja> programów edukacyjnych na kolejne wersje "różowej pantery" jest mało a będzie jeszcze mniej.
Przyczyną jest intel.
Najpierw wykopał PPC , a gdy pojawi się Windows7 wykopie i kolejne wersje "niemieckich czołgów" które będą służyć już tylko do obsługi iphona, appletv i posurfowania po applestore...
Poważne Programy odpalimy na BootCampie albo startując zwykłego PC/hackintosha.
Jestem wkurzony.
Co widać słychać a wierzcie mi że macie szczęście nie czuć...