polski
#1
Napisano 02 sierpnia 2006 - 12:45
#2
Napisano 02 sierpnia 2006 - 12:55
#3
Napisano 02 sierpnia 2006 - 13:17
Nie każdy ja miałem tą przyjemność zaczynac przygodę z jadłuszkami (i wogole z komputerami) pod polskim OS 7 i polskim GreatWorks od Symanteca. Claris tez bodajże był po polsku.niemalze kazdy z nas zaczynal przygode z komputerami, kiedy WSZYSTKO bylo po angielsku i jakos szlo sobie radzic.
Ale wracając do teraźniejszości... OS X jest dosyć intuicyjny (nie zawsze) i można się nauczyć podstawowej obsługi przez jedno popołudnie. Nawet słaba znajomość Angielskiego wystarczy żeby sprawnie poruszać się po systemie - tutaj głównie się klika i przeciąga myszką . Dodatkowo SAD dorzuca krótki przewodnik na start czyli co jak się nazywa w OS X i do czego służy (dostepny jako PDF do sciągnięcia). Oprogramowanie third party to przeważnie soft w języku angielskim dlatego wygodniej jest uczyć się angielskiego .
#4
Napisano 02 sierpnia 2006 - 13:25
Nie każdy
Dlatego użylem slowa "niemalże". Ale to nieistotne.
Uwagę mam jeszcze tylko taką, że pewne nazwy, zwroty itp. powtarzają się w systemie (np. Preferences zawsze oznaczają ustawienia i występują w prawie każdym programie), dzięki czemu mniej więcej można się zorientować, co do czego sluży. A w razie jakichś klopotów zawsze jest myapple
#5
Napisano 02 sierpnia 2006 - 17:59
soft w języku angielskim dlatego wygodniej jest uczyć się angielskiego .
A ja proszę o odrobinę wyrozumiałości. Tak się złożyło, że uwarunkowanie pewnie genetyczne rzuciły mnie w stronę francuskiego, zainteresowania w stronę rosyjskiego i łaciny, teraz ładuje (ze względu na przyszły zawód) niemiecki. pewnie kiedyś przyjdzie czas na angielski też. Ale czy do tego czasy nie mogłabym korzystać z komputera czasem dzięki Waszej pomocy? Rozumiem, że apple postanowił, że jest firma wyłącznie dla angielskojęzycznych, ale jednocześnie rozumiem, że na tym forum zebrało się trochę niechcianych, ale jednak entuzjastów Apple. Więc może by…. ?
Chyba, że uważacie Panowie, ze Apple to tylko dla „anglików” i język angielski to tak jak prawo jazdy dla prowadzenia samochodu.
Pozdrawiam M
PS.
Ok., ale jak się jest:kazdy z nas zaczynal przygode z komputerami, kiedy WSZYSTKO bylo po angielsku i jakos szlo sobie radzic.
#6
Napisano 02 sierpnia 2006 - 18:15
Przy instalacji możesz wybrać język systemu. Polskiego tam nie znajdziesz, ale Francuski i Niemiecki owszem.Chyba, że uważacie Panowie, ze Apple to tylko dla ?anglików? i język angielski to tak jak prawo jazdy dla prowadzenia samochodu.
Pozdrawiam M
#7
Napisano 02 sierpnia 2006 - 19:13
Chyba, że uważacie Panowie, ze Apple to tylko dla „anglików” i język angielski to tak jak prawo jazdy dla prowadzenia samochodu.
Pozdrawiam M
PS.
Ok., ale jak się jest:
__________________
nie mam co udawać - po prostu blondynka
Moniko, proszę, nie propaguj stereotypu.
Zaczynając przygodę z komputerami (jeszcze czarny DOS, potem NortonCommander), będąc niewinnie patrzącym dziecięciem o blond wloskach ok. lat 9-ciu moja znajomośc angielskiego sprowadzala sie do "yes", "no" i "yhm". Ale do tej pory pamietam, że otwarcie katalogu to "cd nazwa", a katalog w górę to "cd..". Do tej pory nie wiem skąd ten skrót, ale zawsze dzialal Generalnie znajomość angielskiego przychodzi sama wraz z uzytkowaniem komputera, szczegolnie ze nie mówi on do nas pelnymi zdaniami, lecz raczej posluguje się pólslówkami w rodzaju "copy?" "exit?" itp.
#8
Napisano 02 sierpnia 2006 - 19:18
Wiem, dziękuje, Ale to nie o mnie chodziło. Napisalam ogólniej. Jakkolwiek nie wszystkie praogramy (nawet zaliczane do dość popularnych) mają francuska lub nie miecką lokalizacje. Po prostu rozumiem tym, którzy nie znajac angielskiego proszą o pomoc.Przy instalacji możesz wybrać język systemu. .
Swoją drogą lub jak wolicie "By the way" czasem nie pomaga nawet znajomośc języka.
To wszystko prawda, że na komputerze działa się trochę na zasadzie ?psa Pawłowa? naciśnie się coś i coś ma się stać. Do tej pory nie wiem co oznacza Off a co On, choć wiem, że jak chce zmienić coś w zakresie włącz - wyłącz to należy zmienić położenie (trochę przesadzam, ale nie za bardzo).Moniko, proszę, nie propaguj stereotypu.
O ile pamiętam i moje uwagi dotyczyły instrukcji. To jest trochę inne zagadnienie. Można oczywiście ślęczyć przy tłumaczeniu ok. godziny by wreszcie przetłumaczyć, że ?urządzenie należy włączyć do kontaktu? (też przesadziłam odrobinę). Ale tak naprawdę, to często się siedzi nad instrukcje i po prostu nie wiadomo o co chodzi, a w konsekwencji używa się 1/100 możliwości programu, szukając następnych bardziej skomplikowanych, które mi pomogą w czymś tam i następne 98% możliwości zostaje niewykorzystane.
Po prostu napisałam, że rozumiem wielu uczestników tego Forum, bo nie będąc informatykiem, o to wszystko się potykałam i potykam. Nie miałam też szczęścia rozpoczynać przygody z komputerem od ?Gamme Start do Gamme Over? (o ile tak się to pisze) Ani też trenować w tych obszarach. Zaczynając od np. Comments majac np. do dyspozycji Comments Tools z kiedys niezrozumiałymi dla mnie How To ? Indycate Tekst Edit czy z wyborem na Note tool i bardzo mało czasu na zrozumienie co do czego.
Jak należy sądzić wszyscy już dokładnie wiedza o funkcji Erase jak i posiadaja wiedzę co uzyska się jak wybierze się MAC OS Extended (Journaled) lub MAC OS Extender (Case-senstive, Journaled. A może tylko Mac OS Extender (Case-sensitive) czy raczej Mac OS Standard, a jeszcze mając do wyboru Mac OS Extender i Mac OS Standard, a może głupio brzmiące MS DOS File System (Fat16) czy poważniej acz krótko UNIX File System? Przyznaję, że sprawdziłam to w lokalizacjach francuskich i niemieckich i nadal nie wiedziałam co mam wybrać i dlaczego. . Teraz już wiem i to dzięki temu Forum. Ale wcześniej zaczęłam mieć wątpliwości czy moja ułomność polegająca na braku języka angielskiego nie jest przypadkiem jedyną ułomnością skazująca mnie raczej na bawienie się lalkami niż komputerem.
Zatem nie było moja intencją propagowanie stereotypów tylko próba wyjaśnienia problemu juniorów (czasem przez przypadek będących memberami).
Chyba, że sama jestem stereotypem, ale cóż:
#9
Napisano 02 sierpnia 2006 - 22:47
...Ale wcześniej zaczęłam mieć wątpliwości czy moja ułomność polegająca na braku języka angielskiego nie jest przypadkiem jedyną ułomnością
Pani Moniko Mila:
W moim doswiadczeniu i przekonaniu jest wlasnie tak, jak to podala Pani w swym poscie, z ktorego pozwolilem sobie wyciac powyzszy cytat.
Jak zawsze
Jacek A.R.
PS. A tzw. lokalizacje nie zawsze pomagaja, nie zawsze sa uniwersalnym remedium na wszystko, gdyz w jakze wielu dziedzinach ludzkiej dzialalnosci, w tym w tzw "komputerologii stosowanej" te same slowa znacza co innego w jezyku potocznym, a co innego w jezyku specjalistycznym, wlasciwym danej dyscyplinie/dziedzinie. O ile dobrze zrozumialem Pani sytuacje, to na Pani miejscu zainstalowalbym system operacyjny w wersji francuskojezycznej, i, dodatkowo, stworzylbym sobie taki prywatny, podreczny slowniczek kilkudziesieciu terminow komputerologicznych angielskojezycznych, lub wywodzacych sie z angielskiego dla swobodniejszego operowania aplikacjami nie posiadajacymi tzw.lokalizacji.
Obawiam sie, ze jednak podstawowe terminy potrzebne do uzytkowania komputerow skazuja nas na jakas znajomosc angielskiego, tak jak prawnicy i medycy skazani sa na lacine...a pewne klimaty piosenek, liryki - najpelniej brzmia po francusku - Edith Piaff, Georges Brassens, i niewatpliwie istniejacy dzis choc mnie juz mniej znani ich mlodsi nastepcy...
#10
Napisano 03 sierpnia 2006 - 09:56
A tzw. lokalizacje nie zawsze pomagaja, (…) dodatkowo, stworzylbym sobie taki prywatny, podreczny slowniczek kilkudziesieciu terminow komputerologicznych angielskojezycznych, lub wywodzacych sie z angielskiego dla swobodniejszego operowania aplikacjami nie posiadajacymi tzw.lokalizacji.
To wszystko racja. Po prostu nie da się inaczej (?). Można w skrócie pisać, ze jak chcesz głąbie bawić się z komputerem to się ucz angielskiego i koniec. To nie jakiś nieokreślony „Duch nowych czasów” spowodował uzależnienie Europy od języka angielskiego (według mnie raczej od angielskiego – amerykańskiego, czyli takiego bardziej prymitywnego angielskiego) tylko właśnie masowa komputeryzacja.
Tzw. sedno rzeczy leży jednak leży gdzieś trochę obok:
tak jak prawnicy i medycy skazani są na lacinę ..
Widać dążeniem każdego środowiska jest do tworzenie własnego języka, czy raczej własnej gwary, slangu, czy jak to nazwać?, co najprawdopodobniej dowartościowuje tychże, ale skutkuje tworzeniem kolejnego (często przez to hermetycznego) środowiska. Prawie do „obowiązku” filozofa jest napisanie tekstu który będzie zrozumiały tylko dla filozofów, krytyk literacki nie będzie się kalał próba zrozumienia go przez czytelnika powieści (która krytykuje) tylko pisał tekst dla innych krytyków literackich, prawnik jak już wyjaśni jakiś przepis prawny, to na pewno zrozumie go tylko inny prawnik, który zresztą takiego objaśnienia najczęściej nie potrzebuje, zatem i „prawdziwy komputerowiec” jak już odpowie to tak, aby zrozumiał go inny „komputerowiec” a nie jakiś junior pragnący uzyskać wiedzę. Nic nie ma łatwo. Takie jest życie – zda się napisać, jakkolwiek nie do końca jest tak, bowiem wypowiadający się w jakimś dziwnie pojętej konieczności udokumentowania, że jest fachowcem będzie używał słów i sformułowań „środowiskowych” dla podkreślenia swojej fachowości (zapewne), nie bacząc, że jest niezrozumiały dla ewentualnych adeptów. zda się broniąc swojego środowiska przed rozszerzeniem. (Nie fachowcom wstęp wzbroniony – bilet wstępu kosztuje). Ta uwaga, nie dotyczy tylko środowiska komputerowców. Raczej ma charakter ogólniejszy, ale udowadniać nie będę.
Bardzo dawno temu, M. Rey napisać, że „Polacy nie gęsi (…)” nie ma czegoś takiego w języku francuskim (pisze o porównywalnych – latach) widać nie było potrzeby. Teraz jest i tam się o tym pisze, a u nas odwrotnie, potrzeba taka zanika.
W tej sytuacji np. Heidi i jego starania, jawią mi się i On sam; jako ostatni romantyk, lub jak Don Kichota naszych Shop’owo, Marketowych czasów. I wcale mi nie chodzi o „zamykanie” języka jak to się stało z łaciną. Każdy język asymiluje i powinien asymilować nowe słowa (określenia) dążąc do precyzji określenia, lecz chyba nie jest konieczne zastępowanie od dawna przyjętych i używanych już określeń. Zawsze można się kłócić, czy zapisanie to jest to samo co „zasejwowanie” wszak pierwsze kojarzy nam się z papierem, a drugie z nośnikami magnetycznymi bo w końcu przy nośnikach optycznych używa się już powszechnie „wypalanie”. Można tylko po co ? Na to odpowiedź jest tylko jedna, bo jak ktoś napisze np „Podobał ni się ten tekścik i sobie go wypaliłem” to mamy do czynienia z fachowcem, który nie tylko nam oświadcza, że jego zdaniem tekst był godny uznania, ale jednocześnie informuje o swojej fachowości (potrafi to robić) i zasobności posiada wypalarkę choć pewnie „lepiej” zabrzmi „CD Wrajta” lub jakoś tak. Laik wprawdzie tego nie zrozumie, ale będzie przynajmniej będzie wiedział, ze ma do czynienia z fachowcem.) – c.d.n.
Jest cos w tym tajemniczego nie pojętego dla samych Amerykanów Ale tych z TOP-u (pisze tak być „na fali”) którzy upraszczają jak mogą posługując się w końcu dość prymitywnym językiem (amerykański) starają się po prostu być zrozumiali i w rezultacie pozostają jak się wydaje niezrozumiałymi. Po jakimś seminarium, o ile pamiętam z Heideggera nie pytany przeze mnie TOP Profesor, usprawiedliwiał się mi, że On wcale nie uznaje nas za debili, tylko chciał bardzo dokładnie wytłumaczyć nam swoja drogę dojścia do swoich końcowych tez i mówił tak jak myślał, a myślał całkiem prosto. (choć temat prosty nie był). W końcu nic Go nie zmusza, aby mówić o Heideggerze językiem przez niego wymyślonym.
Jest prawdę, że czasem do swoich postów przemycam ogólniejsze problemy niejednokrotnie się dziwiąc dlaczego nie zostają uznane za OT (ja też już jestem fachowcem, co mi tam ), ale mój poprzedni Post był wyłącznie obroną, ten zaś „tylko” wytłumaczeniem się.
Pozdrawiam.
#11
Napisano 04 sierpnia 2006 - 21:17
#12
Napisano 05 sierpnia 2006 - 13:09
#13
Napisano 05 sierpnia 2006 - 18:20
#14
Napisano 05 sierpnia 2006 - 18:40
#15
Napisano 05 sierpnia 2006 - 18:56
#16
Napisano 05 sierpnia 2006 - 19:36
To Pan jest artystą, to Pan jest Twórcą, to Pan wie lepiej. Cóż mogę dodać poza tym, tak jak Pan chce jestem zanurzona w historii, na tyle ile pozwala mi rozpoczęty 20 ty rok życia, i w teorie mi dostępne, tylko w filozofia sztuki jakoś mi nie idzie bo na razie tylko zdołałam Schellinga trochę zrozumieć (i mimo, że on sam już nie był pod wpływem Platona, tego samego co wygnał był poetów ze swego idealnego Państwa rozumu aby mu emocjami nie rozpraszali systemu), pisząc swa Filozofię Sztuki, która się podpieram, to jednak nie zmieniam zadania. Może mało przeczytałam, a może po prostu wyciągamy inne wnioski?
Nie przekonuje mnie też:
może jeszcze nie wszyscy pojęli, że w dzisiejszych czasach potrzebna jest znajomość co najmniej jednego obcego języka, w tym angielskiego.
Bo dlaczego tak się stało, że można czytać Balzaka nie znając francuskiego, korzystać z pralki Zanussi, telewizora Philips, a nawet iPod’zie już jest menu polskie, a i instrukcje też jak się postarać dostanie się po polsku?
Też jestem zdania, że warto znać co najmniej jeden język, ale czy musi być to angielski? Czy chęć posiadania komputera musi determinować wybór języka?
#17
Napisano 05 sierpnia 2006 - 20:13
Też jestem zdania, że warto znać co najmniej jeden język, ale czy musi być to angielski?
W przypadku komputerów to musi być angielski. Niestety lub na szczęście (zależy jak dla kogo) to właśnie ten język stał się językiem informatyki.
I dziś jest tak że prawie każdy program dostępny w sieci, niezależnie od kraju w którym powstał ma wersję angielską i narodową. Znając angielski możemy go używać. Nie znając możemy tylko liczyć na innych że nam go zlokalizują.
Znając angielski mamy również dostęp do wielu informacji na forach i serwisach międzynarodowych.
Taka jest rzeczywistość i zmienić ją będzie niezwykle trudno.
Oczywiście chciałbm żeby wszystko było dostępne po polsku. Ale to raczej nierealne.
#18
Napisano 05 sierpnia 2006 - 20:41
Kawet Kościół sobie jakoś poradził z tym, że nie musi być Jego językiem łacina. Wprawdzie trwało to blisko 2000 lat, ale licze na informatyków, że będzie szybciej. W końcu maja komputery.W przypadku komputerów to musi być angielski
Prosze też nie uogólniac i nadmiernie nie rozszerzać, nie chodzi mi o jezyk fachowców - informatyków, tylko tak troche powiedzmy jak - przepraszam za wyrażenie - Windows, który jakoś sobie z tym ukłonem w stonę ludu pracujacego miast i wsi.
#19
Napisano 05 sierpnia 2006 - 21:18
Prosze też nie uogólniac i nadmiernie nie rozszerzać, nie chodzi mi o jezyk fachowców - informatyków, tylko tak troche powiedzmy jak - przepraszam za wyrażenie - Windows, który jakoś sobie z tym ukłonem w stonę ludu pracujacego miast i wsi.
Ja pisałem jak najbardziej o zwykłym użytkowniku.
Windows sobie radzi? Znaczy masz na myśli system operacyjny czy oprogramowanie?
Zarówno Win jak i OSX jest po polsku. Jeśli chodzi o oprogramowanie to zdecydowanie więcej jest programów w języku angielskim na Windowsa niż w języku polskim.
#20
Napisano 05 sierpnia 2006 - 22:20
Zrozumiałam złośliwość, ale odpowiadam poważnie. Ani jedno, ani drugie. Po prostu radzi sobie z lokalizacjami, co więcej nie tylko z polskimi. Gdyby nie fatalny system zwykły użytkownik komputera ma jakis komplecik, który może go zadowolić. Na win z tym co ma, MS Office (dla studentow tańsza wersja), etytor, arkusz, poczta elektroniczna, jest tez przehglądarka, a nawet dla niektórych specjalistów ma MS Projet np. W sład za tym ida inny jak Adobe (może chcą , a może im glupio. Jak by na to nie patrzeć, gdyby nie fatalny system byłoby dobrze. W każdym razie nie dziwi chyba nikogo populartność Win'a . Nie jestem pewna, ale chyba mu zależy na rynku?Windows sobie radzi? Znaczy masz na myśli system operacyjny czy oprogramowanie?
#21
Napisano 05 sierpnia 2006 - 22:37
Zrozumiałam złośliwość
Jaką złośliwość?? Nie miałem zamiaru pisać nic złośliwego. Pytałem i otrzymałem odpowiedź.
Ja cały czas mówię o oprogramowaniu które jest dostępne. Nie tylko o systemie i o produktach wielkich firm.
Ludzie z całego świata piszą oprogramowanie, często przydatne i trudno od nich wymagać żeby je lokalizowali we wszystkich językach świata. Bo jeśli polski to dlaczego ni każdy inny? Dlatego umiesczają wersję angielską która jest uznawana za wersję "uniwersalną". Tak się przyjęło.
Tak przy okazji. Czy istnieje wersja MS Office na Mac`a po polsku? Pytam bo nie wiem.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych