Nie jestem pewien, czy to właściwy dział, bo Bogiem a prawdą nie mam pojęcia, czy problem jest hardwarowy (jak by się na logikę wydawało), czy jednak softwarowy.
Mac jak w podpisie, Sequoia 15.2
MIałem podłączone do mojego miniaka 5 dysków zewnętrznych - 1 SSD i 4 HDD.
Dwa służyły jako Time Machine , pozostałe trzy (w tym SSD) były po prostu magazynami na różne dane.
Problem zaczął się od tego, że dziś nagle Mac przestał widzieć jeden z dysków TM, a po uruchomieniu Narzędzia Dyskowego nie było widać na nim dysków, tylko kręcące się "kółeczko z kreseczek".
Pomogło odłączenie (fizyczne) tego jednego dysku TM - i OK, wszystko działało. Myślałem, że po prostu padł ten dysk, ale nagle komputer przestał widzieć także pozostałe dyski - a także wszystkie inne urządzenia podłączone przez USB.
Co dziwne - część tych urządzeń i dysków jest oczywiście podłączona przez zewnętrzny hub USB, który pokazuje zapalonymi diodami, które gniazda są aktywne (używane); i nie jest tak, że diody zachowują się tak, jakby nic nie było podłączone, ale włączają się na chwilę, gasną, znowu włączają, znowu gasną…
Kilka razy próbowałem restartu komputera - dyski zewnętrzne przez chwilę widać, ale po chwili znów znikają.
Istotna informacja dodatkowa: ten jeden dysk z TM, który sprawiał problemy, chyba rzeczywiście padł, bo nie widzą go także inne komputery.
Komputer kupiony w maju 2023, więc jeszcze na rękojmi - ale zanim będę go oddawał do serwisu, chcę Was zapytać, czy może ktoś ma jakiś pomysł, o co może chodzić. Czy np. ten uszkodzony dysk HDD mógł uszkodzić cała magistralę USB komputera? Czy można gdzieś sprawdzić na poziomie softwarowym, czy coś jest nie tak?
NIe mogę nawet zrobić reinstalacji systemu z tego drugiego dysku TM, bo… komputer go nie widzi.
Jakieś dobre pomysły…?
(Aha: poza tym problemem komputer działa absolutnie normalnie, pracuje się normalnie, jest dźwięk etc.)
Użytkownik janhalb edytował ten post dziś, 00:42