Jakieś 2-3 tygodnie po przyjściu do biura rano zauważyłem z lewej strony ekranu żółte przebarwienie. Zdziwiło mnie to, bo stało się to pierwszy raz, a komputer nie upadł, nie był ściskany, zawsze noszę go w pokrowcu i w plecaku z dobrze chronioną komorą na laptopa. Zasmuciłem się i pomyślałem, że będzie trzeba wymienić matrycę za 3000 zł, więc wziąłem się do pracy, żeby na to zarobić. Mocno się zdziwiłem, bo kiedy po obiedzie wróciłem do komputera, a plam nie było. Przez kolejnych kilka dni nic się nie działo, więc pomyślałem, że to jednorazowy incydent. I nagle, po transporcie laptopa w plecaku, znowu się pojawiły, ale tym razem po obu stronach. I znowu po kilku godzinach zniknęły. Teraz plamy pojawiają się po każdym przenoszeniu w plecaku.
Z czego to może wynikać i co z tym można zrobić? Dodam, że to samo etui na laptopa mam od samego początku, a ten plecak też od dawna. Sam plecak jest prawie pusty, a dodatkowo między ekran i klawiaturę wkładam ściereczkę do okularów, żeby mi się przyciski na ekranie nie odbijały. Oglądałem sprzęt i nigdzie nie jest uderzony ani odkształcony. Plamy powstają po bokach, na wysokości głośników, a tam na brzegach jest ta guma okalająca ekran i raczej nie ma szans, żeby głośnik nacisnął na matrycę. O co tu może chodzić?
Załączam zdjęcie ekranu, gdzie po lewej na dole trochę widać żółte zabarwienie.